Nasza rodzina ma problemy z domkiem letniskowym. Nie dlatego, że musimy tam regularnie pracować, ale dlatego, że jest to brzydki widok i pochłania nasze pieniądze.
Domek letniskowy został zbudowany przez ojca mojej teściowej. Zbudował ją z sumieniem i jest naprawdę pięknie i dobrze wykonana.
Mój mąż spędził tam prawie całe swoje dzieciństwo, a moja teściowa ma z nim wiele miłych wspomnień.
Za życia teścia ojciec mojego męża przejął po nim pałeczkę i pieczołowicie dbał o spadek. Zawsze coś naprawiał i udoskonalał.
My sami, za życia naszego teścia, odwiedzaliśmy ten domek letniskowy więcej niż raz. To piękne miejsce, nie ma sensu się o to spierać. I ten domek letniskowy pozostał taki, dopóki był w dobrych rękach.
Ale mój teść zmarł i nie jeździliśmy już do domku letniskowego. Zdrowie mojej teściowej zaczęło się pogarszać, a domek letniskowy znajduje się w takim miejscu, że nie można nawet czekać na karetkę.
Bała się tam chodzić sama. Nagle źle się czuła, a nikogo nie było w pobliżu i nie zawsze można było krzyknąć do sąsiadów. Więc moja teściowa przestała chodzić do
domku letniskowego.
Mój mąż i ja nie możemy sobie jeszcze pozwolić na częste wyjazdy. Zarabiamy na mieszkanie, aby spłacić kredyt hipoteczny i przygotować się na dziecko.
Pracujemy do późna sześć dni w tygodniu, a jedyny wolny dzień to prace domowe, a my chcemy się zrelaksować, leżąc na łóżku z jakimś głupim serialem, który nie obciąża naszego mózgu.
Domek letniskowy stoi i popada w ruinę. Od lat jeździmy tam każdej wiosny, żeby ocenić jej stan. Teściowa zawsze prosi, żebyśmy z nią pojechali, a potem płacze, że rodzinne gniazdo popada w ruinę.
Dach wymaga wymiany, a tu i ówdzie trzeba coś odmalować. Ale na to potrzeba pieniędzy i czasu, a my nie mamy ani jednego, ani drugiego. Mojej teściowej nie stać na takie inwestycje.
Zaproponowaliśmy, że wynajmiemy domek letniskowy, ale ona nie chce, boi się, że rodzinne gniazdo zostanie wysadzone w powietrze. Nie chce jej też sprzedawać, to pamiątka po ojcu, który wszystko robił tam własnymi rękami.
Wykonaliśmy tam trochę pracy, aby domek letniskowy nie popadł w ruinę, ale trzeba to robić regularnie, a wciąż mamy wystarczająco dużo pieniędzy, aby jeździć tam dwa razy w roku — wiosną i jesienią.
Tej zimy ktoś był w domku letniskowym. Drzwi były na jednym zawiasie, a ktoś wykonywał jakieś prace w domu, może nawet tam mieszkał. Ciśnienie krwi mojej teściowej wzrosło od tego, co zobaczyła.
Naprawiliśmy drzwi, odmawiając zamontowania nowych ku histerii teściowej, i doprowadziliśmy chatę do porządku, ale znowu zaczęliśmy rozmawiać o sprzedaży walizki bez rączki, podczas gdy chata nadal wyglądała reprezentacyjnie.
Moja teściowa powiedziała, że tak się nie stanie i znowu zaczęła płakać. Potem zaczęła nas przekonywać, że nie musimy niczego sprzedawać, że będziemy mieć dzieci i przyjedziemy tu z nimi, żeby odpocząć.
Wtedy domek letniskowy znów ożyje. Ale jeszcze przez pięć lat musimy spłacać kredyt hipoteczny, a potem te dzieci muszą się urodzić i dorosnąć do wieku domku letniskowego. Musimy więc zaplanować na to osiem lub dziewięć lat.
Do tego czasu, jeśli po prostu ją zamkniesz i zostawisz w spokoju, zamieni się w ruinę i będziesz musiał stale inwestować pieniądze, aby utrzymać ją w dobrym stanie.
To staje się błędnym kołem. Moja teściowa absolutnie nie chce sprzedawać domku letniskowego, to wspomnienie, to historia rodziny, a my nie jesteśmy w stanie tam pojechać i go utrzymać.
Więc po prostu tam stoi i się starzeje. A teraz zaczęli się tam wprowadzać bezdomni. Nie wiem, jak skończy się ta cała historia, ale chciałbym, żeby skończyła się wcześniej.
Zatrudnili żonę brata mojego męża, a ona zaczęła okradać. Teściowa mimo wszystko ją usprawiedliwia