Pewna kobieta nie mogła pogratulować swojemu synowi z okazji urodzin. Nie mogła mu nic dać. Nie, miała pieniądze. Pracowała i dobrze zarabiała. Nie, nie kłóciła się z synem, ich relacje były bardzo dobre.
Po prostu jej syn był daleko. Nie mogła do niego zadzwonić, nie mogła do niego napisać. I nie mogła wysłać mu prezentu.
Można dzwonić i pisać. Ale nie ma odpowiedzi. To jak wysłanie gołębia pocztowego. A ta kobieta się martwiła. Martwiła się. I było jej smutno z tego powodu — nie można było dać prezentu. Pogratulować mu. To jest jej syn, jej chłopiec, i oto jesteśmy. Nie można było dać prezentu.
Ale kobieta i tak poszła do dużego centrum handlowego. Zaczęła robić zakupy i wybierać prezent. Przecież jej syn wróci, na pewno wróci. A ona da mu dobry, wspaniały prezent.
Szkoda, że nie może go poczęstować. Upiekłaby wspaniałe ciasto. Kupiłaby dobrą rybę. Wędzone mięso — on to lubi…
Kobieta spojrzała na dobre rzeczy. Wybierała prezent. Zegarek, wędka, nowy telefon, ładny garnitur, ale nie odważyła się nic kupić. Po prostu wędrowała, rozglądała się — wśród ludzi łatwiej poczuć się lepiej.
A potem poszłam do sklepu z zabawkami. I kupiłam wspaniały samochód. To był wspaniały robot. Zestaw konstrukcyjny. A w sklepie spożywczym — różne smakołyki. I ona dała te wszystkie dobroci swojej sąsiadce.
No, nie sąsiadce. Ale swoim chłopcom. Byli dobrze odżywieni, dobrze ubrani, ale żyli w biedzie. Bardzo skromnie. Ich ojciec opuścił ich dawno temu, a matka starała się wychowywać ich samotnie. Kobieta obdarowywała te dzieci bogatymi prezentami. Zabawki i smakołyki.
Dała im wszystko. Nie swojemu synowi, bo był za mały, by je otrzymać. Ale od niego — dwóm chłopcom, którzy byli po prostu odrętwiali z radości. Nie potrafili nawet powiedzieć „dziękuję”, tylko patrzyli na prezenty ze zdumieniem. Byłam kiedyś synem pewnej kobiety i miałam podobne doświadczenie…
I poczułam się lepiej. Radość wróciła. Kobieta zaczęła piec ciasto. Zaprosiła do siebie siostrę z mężem. I sąsiadkę z dziećmi. I bardzo dobrze się bawili. Skromnie, spokojnie, śpiewając piosenki, wspominając, miło rozmawiając.
A potem mój syn wrócił na krótko — miesiąc później. I powiedział mi, że w dniu swoich urodzin był w wyjątkowo dobrym nastroju. Radosny i pogodny. Jakby był w domu, taki miał nastrój, mamo. I wiedziałam, że na pewno coś wymyślisz. I we śnie widziałam gości, śpiewaliśmy razem piosenki…
Da się. Jeśli nie masz w pobliżu osoby, której chcesz podarować coś dobrego, jeśli nie możesz jej jeszcze leczyć, to podaruj to innym. Tym dobrym. Ludziom, którzy będą szczęśliwi, otrzymując prezenty i smakołyki.
W jakiś sposób dobroć jest przekazywana przez niewidzialne duchowe połączenie. I wspiera dawcę, odbiorcę i tego, dla którego to wszystko jest
robione… Z serca. Z serca. Dobro i dary mogą być przekazywane w ten sposób. I radość, wsparcie, ochronę — też.
A jak to „działa” – nie wiadomo. Ale sprawia, że każdy czuje się lepiej w sercu. Chociaż dusza to też nienaukowe słowo. Jak wiele najlepszych i najważniejszych słów…