Spędzam z nimi czas z ciekawości, grzeczności…
Nie wiem, co jest ze mną nie tak, bo wiele moich koleżanek opowiada o swoich wnukach z takim entuzjazmem, ale ja nie mam takich uczuć.
Może to przez moją synową, bo od samego początku nie układało nam się najlepiej.
Potem był spór o mieszkanie: oni mieszkają w jednopokojowym, a ja z mężem w trzypokojowym, więc ona chciała zmienić mieszkanie.
Jej bezczelność po prostu mnie zadziwiła, a argumentowała to tym, że zaraz urodzi drugie dziecko. Więc nie rodzić, jeśli nie ma się gdzie mieszkać. Co za nawyk, polegać na własności innych ludzi.
Moja przyjaciółka powiedziała, że moja synowa nie jest głupia, ale raczej przebiegła. O tak, jest.
Ale natychmiast postawiłam ją na swoim miejscu i powiedziałam, że nigdy nie zamienię swojego mieszkania. Więc zaczęła mnie szantażować, mówiąc, że nie pozwoli mi zobaczyć moich wnuków. Myślała, że to mnie przestraszy, ale to jeszcze bardziej mnie od nich oddaliło.
Teraz nie rozmawiamy zbyt często, mój syn przyjeżdża w odwiedziny, ale wnuki widuję tylko w święta. To mi jednak wystarcza, bo robią taki bałagan w mieszkaniu, że nie mam się gdzie podziać.
Bardzo kocham moje dzieci, wkładam całą duszę w ich wychowanie, ale nigdy nie kochałam innych dzieci. Być może był to instynkt macierzyński…
I jestem absolutnie zimna w stosunku do moich wnuków, nawet nie uważam ich za moje. Są raczej moją synową. Nie mogę nic z tym zrobić.
Syn postanowił zabrać matce prezent, który dała jej córka: „Matka w ogóle się tego nie spodziewała”
Nie mogłam uwierzyć własnym uszom, gdy zadzwoniła do mnie córka. Jej głos brzmiał radośnie, podekscytowanie…
Myślałam, że urodziny męża będą po prostu kolejną rodzinną okazją, żeby się spotkać, posiedzieć razem,…
Od samego początku wiedziałam, że wchodzę w niełatwy układ. Nie dlatego, że mój mąż był…
Nigdy nie uważałam się za zazdrosną kobietę. Zawsze powtarzałam sobie, że zaufanie to fundament małżeństwa,…
Nigdy nie myślałem o tym, kto dostanie mieszkanie moich rodziców. Przez długie lata nawet nie…
Nigdy nie planowałam mieszkać na dworcu. A właśnie tak czasem czuję się we własnym mieszkaniu…