Nie umiem pisać listów. Opowiem ci krótko, gdyż nie mam już nikogo, z kim mogłabym podzielić się moją historią i moim wstydem.
Miałam 19 albo 20 lat, byłam wysportowana, piękna, młoda, miła i równie głupia. Chłopaka nie miałam …
Tylko tymczasowi wielbiciele i tylko dwa przypadki bliskości z dwoma z nich. Stoję w kostiumie kąpielowym, wiem, że na mnie patrzą.
Pewnego dorosłego faceta (33 lata) bezczelnie zapytałam, rzucając mu wyzwanie: nie potrafisz pływać? Był już wrzesień. Powiedział: dlaczego nie, potrafię!
Tu się zaczęło. Trafiłam do jego domu. Po wszystkim, kiedy nie zdążyłam jeszcze się ubrać, otwierają się drzwi do mieszkania i wchodzi oczywiście jego żona.
Nie. Wchodzą dwie … żony. Na dodatek z dzieckiem. Panie nie ciągnęły mnie za włosy, były porządne, zawołały mnie do stołu na obiad. Cóż, usiadłam z nimi. Były inteligentne, ciekawe, śpiewały piosenki bardów.
Krótko mówiąc, była to jego żona, jej przyjaciółka (a jednocześnie jego żona na noc, a także dziecko jednej z nich z nim).
Na dodatek ja, głupia. Ten facet był mały, niechlujny, z długim nosem.
W tym kwartecie (trzymałam się od pań z daleka, a jednak byłam z nim) spędziłam trzy lata. Myślałam nawet, że cierpię.
Spotkałam go przypadkowo 10 lat później. Byłam już po rozwodzie, z dziećmi na rękach, trudny okres. Krótko mówiąc, przez dwa dni chodziliśmy na spacer i pogawędkę.
A gdy szliśmy — zawołał do siebie moje dzieci, powiedział: „Chodźcie do tatusia” … Taki z niego tatuś.
Taka oto historia.
Zdjęcia w telefonie żony ujawniły prawdę, którą brat i żona ukrywali od lat
Sprawdzony sposób na uprawę pomidorów. Jeszcze nigdy nie zawiódł