Gdy moja córka miała sześć miesięcy, pewnego dnia ktoś zapukał do drzwi. Otworzyłam. Przede mną stała Cyganka z niemowlakiem na rękach.
Cyganka poprosiła dać jej dziecku jakieś niepotrzebne rzeczy.
W odpowiedzi na jej prośbę zaprosiłem ją do mieszkania.
Cyganka zapytała, czy nie boję się kradzieży lub rzucania uroku, zapraszając ją wejść do swego domu.
Powiedziałem jej, że nie mam nic do kradzieży i że nie boję się uroków.
Weszła do mojego domu z dzieckiem w rękach. Wykąpałyśmy jej syna, ubrałyśmy i owinęłyśmy w czyste pieluszki.
Cyganka była zaskoczona, gdyż nie spodziewała się takiego przyjęcia i zapytała, jak mogłaby się odwdzięczyć.
Nic nie odpowiedziałam, a ona zbliżyła się do mojej córki, która spała w łóżeczku, i coś tam powiedziała.
Potem zwróciła się do mnie i powiedziała, że powiedziała właściwe słowa o tym, żeby moja córka była zawsze kochana przez wszystkich, ale co najważniejsze, żebym ja ją kochała.
Moja córka ma teraz ponad czterdzieści lat. I przez całe życie nie była z nikim w konflikcie, z wyjątkiem mnie.
Kłóciła się ze mną, ponieważ bywam bardzo surową matką, ale za każdym razem tłumaczyłem jej, że ją kocham, i to był koniec konfliktu.
Później córka przyznała, że w chwili, gdy mówiłam jej, że ją kocham, natychmiast traciła chęć kłócić się ze mną.
Osiem zasad rodziny królewskiej, których nie przestrzegała księżna Diana
O tym, jak teściowa trafiła do szpitala z powodu choroby serca, a wróciła z noworodkiem