W poniedziałek konwojenta został zaatakowany w Płocku, sprawa została już przekazana do prokuratury.
Policja potwierdziła napad. Prokuratura ustaliła, że zniknęło ponad 2 miliony złotych.
Poszukiwani są dwaj złoczyńcy.
Do incydentu doszło na obrzeżach Płocka.
„W tym momencie mogę potwierdzić, że rzeczywiście doszło do ataku na pracownika firmy zajmującej się transportem funduszy. Obecnie trwa dochodzenie. Śledztwo prowadzi prokuratura miejska w Płocku” – powiedziała we wtorek Marta Lewandowska, rzeczniczka płockiej policji.
Małgorzata Orkwiszewska, pracownica płockiej prokuratury, powiedziała, że policja przekazała sprawę prokuraturze we wtorek rano. Policja i prokuratura przeprowadziła szereg operacji przeszukania w godzinach wieczornych i nocnych.
„Od poniedziałkowego wieczoru prowadzimy intensywne czynności. Został zabezpieczony monitoring, przesłuchano świadków oraz pokrzywdzonego konwojenta. Skradziona suma to prawdopodobnie ponad 2 mln zł. Precyzyjnie będziemy ją mogli określić w dalszym toku postępowania” – dodała Orkwiszewska.
We wtorek po południu prokuratorzy poinformowali, że było dwóch napastników. Według prokuratury skradziono ponad 2 mln zł. Powstaje też pytanie, dlaczego konwojent był sam.
Przecież w transport tak dużych sum zwykle zaangażowanych jest więcej osób.
W pobliżu miejsca napadu znajduje się również spalony samochód pod ochroną policji. Prokurator potwierdza, że ten samochód również należy do akt sprawy. Prokuratura informuje też, że inkasent trafił do szpitala, ale został już wypisany.
W Polsce średnia długość życia uległa zmianie. Jaki może być powód
Ruszyła akcja charytatywna na rzecz emerytów i bezdomnych w Polsce