Urodziłam syna, gdy miałam czterdzieści lat. Choć może to zabrzmieć dziwnie, uważam, że to właśnie w tym wieku można naprawdę uświadomić sobie piękno macierzyństwa.
W końcu jesteś już w pełni ukształtowaną osobowością z doświadczeniem życiowym i wartościami, które bardzo różnią się od tych z lat dwudziestych.
Całkowicie zanurzyłam się w wychowanie mojego syna i poświęciłam mu cały swój wolny czas. Donald wyrósł na posłuszne, dobrze wychowane dziecko i nigdy nie miałam z nim żadnych problemów.
Moi przyjaciele zawsze mówili, że mam szczęście, że mam dziecko, ponieważ nie sprawiało ono większych kłopotów, w przeciwieństwie do ich młodych chuliganów.
Tak było do czasu, gdy Donald skończył czternaście lat. W pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że po prostu nie poznaję swojego dziecka.
Mój syn całkowicie się stoczył, zaczął warczeć, robić wszystko na przekór i na złość mnie.
Moi przyjaciele powiedzieli mi, że był to wiek przejściowy i oni też przez to przeszli. Z niecierpliwością czekałem na koniec tego okresu, ale jak się okazało, to był dopiero początek.
W wieku szesnastu lat Donald stał się po prostu niekontrolowany, nie mogłam nawet z nim rozmawiać. Często zostawał po nocach, a w rankingu szkolnym był na ostatnim miejscu.
Przed nami jedenasta klasa i bardzo się martwiłam, że syn nie zda matury. Ale, na szczęście dla mnie, zdał przedmioty wymagane do przyjęcia na uniwersytet i teraz przygotowywał się do przyjęcia z okazji ukończenia szkoły. Ja oczywiście też planowałam tam pójść.
Kupiłam na tę okazję suknię wieczorową i przymierzałam ją przed lustrem, kiedy Donald wrócił z próby walca. Spojrzał na mnie oceniająco i zapytał, dokąd idę, jeśli nie do pracy. Powiedziałam mu, że idę na zakończenie szkoły.
Mój syn powiedział, że wyglądam w tym stroju jak stara baba i nie chce, żebym poszła go zawstydzać.
Zaniemówiłam. Nie spodziewałam się tego usłyszeć, to był brak szacunku. Wszystkie matki jego przyjaciół przychodzą w pięknych ubraniach, a on powiedział, że jestem ubrana w jakąś sukienkę sprzed powodzi.
Rozumiem, że mam ponad pięćdziesiąt lat, więc mam prawo wybierać, jak się ubieram, ale mój syn powiedział mi, żebym nie szła w takim przypadku. Moje oczy pociemniały od tego, co usłyszałam. Nogi miałam jak z waty i usiadłam na kanapie.
Ciśnienie krwi gwałtownie wzrosło i zakręciło mi się w głowie. Ale to było nic w porównaniu z tym, co działo się w mojej duszy. Uraza, ból, agresja, oburzenie. Wszystkie uczucia zmieszały się w jedną wielką bryłę i pokryły mnie od stóp do głów.
Mój syn przewrócił oczami i poszedł do swojego pokoju. Byłam bardzo zdenerwowana słowami mojego syna. Nigdy nie mogłam sobie wyobrazić, że pewnego dnia małe, bezradne, bezbronne dziecko wyrośnie na kompletnego egoistę, który bierze mnie za pewnik.
Niemniej jednak, bez względu na to, jak źle się teraz czuję, jeśli Donald znów przybiegnie do mnie zapłakany, zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby się uśmiechnął, tak jak zrobiłam to kilka lat temu.