Mój mąż postanowił prowadzić oddzielny budżet i zasugerował, żebym sama zaoszczędziła pieniądze na urlop macierzyński. Da mi połowę pieniędzy potrzebnych na dziecko

Mam teraz prawie byłego męża i doświadczenie życiowe, że z niektórymi współczesnymi „mężami” trzeba o wszystkim porozmawiać przed ślubem, a jeszcze lepiej podpisać umowę.

Moim zdaniem rodzina powinna mieć jeden budżet, składający się z pensji męża i żony. Razem zarabiają, razem wydają i nie powinno być w rodzinie „moje i twoje”.

Tak było w mojej rodzinie i myślałam, że tak będzie w mojej rodzinie z mężem. Na początku tak było, ale potem albo kogoś posłuchał, albo coś przeczytał i zdecydował się na osobny budżet.

Dzielimy się po równo czynszem i zakupami spożywczymi, a potem każdy zarządza swoimi pieniędzmi. Równość.

Chociaż było to dla mnie dziwne, myślałam, że mojemu mężowi w końcu przejdzie i wrócimy do poprzedniego stanu rzeczy.

screen Youtube

Szczerze mówiąc, byłam zbyt leniwa, żeby trzymać wszystkie paragony, zapisywać je, dzielić przez dwa i pamiętać, ile byłam winna mężowi, a ile on mnie. Ale mój mąż się nie wycofał.

Popadł w skrajność. Kupiłam jogurty, a mój mąż wykreślił je z paragonu, mówiąc, że ich nie jadł, więc nie zamierza za nie płacić.

Byłam wściekła, bo słowa męża brzmiały coraz bardziej jak majaczenie, może powinniśmy też podzielić jedzenie i policzyć wszystko co do grosza. Mąż uznał, że to już naprawdę przesada i stonował swój entuzjazm. Myślałam, że to jakiś rodzaj oświecenia, ale okazało się, że tylko mi się wydawało.

Przestaliśmy chodzić z nim do knajp, bo kiedy wychodzę z moją dziewczyną, jestem w stanie zapłacić za siebie. A kiedy mój mąż zaczyna wyliczać, kto co zjadł na paragonie, zaczynam się irytować.

Przez cztery miesiące żyliśmy dziwnie, jak sąsiedzi, tylko spaliśmy w jednym łóżku. Mój mąż był ze wszystkiego zadowolony, ale ja byłam coraz bardziej wściekła.

W zeszłym miesiącu dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Byłam tak szczęśliwa, że zapomniałam o tym, że mąż mnie denerwuje i podzieliłam się z nim tą wiadomością.

Słowa mojego męża były jak grom z jasnego nieba. Siedział, myślał o tym, nawiasem mówiąc, nie widziałam w nim żadnej radości, a potem zaczął myśleć o tym, jak będziemy żyć na urlopie macierzyńskim.

Widział to tak: kosztami dziecka będziemy się dzielić po równo, to był nasz wspólny „projekt”, ale ja będę musiała utrzymać się sama.

Kiedy się oburzyłam, powiedział, że powinnam oszczędzać, a moi rodzice mogą pomóc. Oznaczało to, że będę nosić, rodzić, opiekować się dzieckiem na urlopie macierzyńskim, wszystko na własny koszt, a mój mąż pokryje połowę wydatków na dziecko.

Następnego dnia odeszłam od męża i złożyłam pozew o rozwód. Moi rodzice byli zszokowani tą historią, a ja powiedziałam o tym również moim teściom, gdy zadzwonili, by zapytać, co się dzieje. Mój syn powiedział im, że wariuję z byle powodu. Moi teściowie również byli pod wrażeniem.

Moja teściowa błagała mnie, żebym się nie spieszył, ona i jej syn porozmawiają. Nawet jeśli teraz teściowie porozmawiają z moim mężem, to on zmieni zdanie, ale gdzie jest gwarancja, że nie przyjdzie mu do głowy coś podobnego później, kiedy będę na urlopie macierzyńskim bez żadnych środków do życia?

Nie chcę takiego związku. Potrzebuję normalnego mężczyzny, który w pełni rozumie, co oznacza rodzina.

Pewna matka bardzo chciała życzyć swojemu synowi wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, ale nie mogła. Postanowiła mimo wszystko kupić mu prezent

Mój mąż i ja zdecydowaliśmy się na rozwód, a rodzice robią wszystko, co w ich mocy, abyśmy się pogodzili: „Pomyśleliście o dziecku”

Mój syn uwielbia swojego ojca bardziej niż mnie, mimo że rzadko pojawia się on w naszym życiu: „Wolałbym zostać z tatą po rozwodzie”