To opowieść o słynnym pedagogu i pisarzu, który wraz ze swoimi uczniami poszedł do komory gazowej.
Mowa o Januszu Korczaku, który zachował się jak prawdziwy bohater, nie bał się śmierci, pozostał wierny swojemu dziełu i swoim dzieciom.
Jego moralny wybór nie dawał mu szans na przeżycie, ale wiadomo, że przyzwoity człowiek pozostaje niewzruszony nawet w obliczu obozu koncentracyjnego.
O tym, jaki naprawdę był Korczak, można dowiedzieć się z książki polskiego pisarza Jarosława Abramowicza-Neverly’ego o warszawskich lwach jego dzieciństwa i młodości, czasu, gdy stolica Polski była w stanie wojny, zniszczona i odbudowana.
Niestety, Janusza Korczaka nie było już w Warszawie, ale byli rodzice autora, pisarz Igor i aktorka Barbara Abramowicz-Neverly.
Poznali się i pokochali w sierocińcu Korczaka i we wczesnej młodości pomagali mu, w szczególności przy wydawaniu gazety Mały Przegląd, którą Ihor Neverly redagował do wybuchu II wojny światowej.
Korczak jawi się nam jako prawdziwa miara uczciwości w trylogii wspomnieniowej Jarosława Abramowa-Neverly’ego.
Widzimy, jak dorastają i przechodzą życiowe próby jego uczniowie, jak wychowują się dzieci powstańców warszawskich. I możemy wystawić im bardzo prostą ocenę: porządni ludzie, którzy zawsze dokonują właściwego wyboru. A kiedy za oknem jest powstanie. I kiedy za oknem jest ideologia. Ludzie, którzy żyją z czystym sumieniem.
Tego przede wszystkim starał się nauczyć Janusz Korczak ludzi, których spotykał na swojej drodze, dzieci, które chronił w najtrudniejszym okresie ich dorastania, dzieci, z którymi trafił do obozu koncentracyjnego w Treblince.
Czyste sumienie. Może się wydawać, że jest to przywilej dzieciństwa, że dorośli powinni zrozumieć, że nie można żyć z takim sumieniem, że należy milczeć w niektórych miejscach i odwracać wzrok w innych.
Ale to właśnie historia Korczaka, zarówno jego życia, jak i śmierci, przekonuje nas, że jest inaczej. Dorastanie nie oznacza zaprzeczania samemu sobie, bo wtedy nie jest to w ogóle dorastanie, ale niszczenie osobowości, jej niezdolność do rozwoju.
Jego „dziecięce sumienie” było jak kość w gardle tamtejszego reżimu, który z radością zabijał wszystkich nieposłusznych.
Wszyscy, którym udało się z nim porozumieć i pozostać przy życiu, byli ludźmi o wysokich wartościach moralnych.
Skupiali się na dobru i prawdzie. A na końcu tunelu jest światełko, nawet jeśli ostatni wagon jest ukryty w ciemności dudniącego tunelu.
Kochajcie się tak długo, jak żyjecie. Nigdy nie wiadomo, co wydarzy się jutro