Marta Kaczyńska znana jest nie tylko jako córka byłego Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, który zginął tragicznie wraz z żoną i całą załogą pasażerów pod Smoleńskiem.
Marta była już kilkakrotnie zamężna. Pierwszym wyborem Kaczyńskiej był Piotr Smuniewski, z którym po 4 latach związku rozwiedli się, drugim mężem Marty był Marcin Dubieniecki.
W małżeństwie mieli dwie piękne córki Ewę i Martynę.
Ich związek również poszedł na marne, ale Dubieniecki, bez względu na wszystko, nadal utrzymuje kontakt z córkami.
Potwierdził to jego prezent dla Martynki, młodszej córki.
– Chciałabym podziękować Tacie za kupno mi drugiego konia. Wierze, ze dzięki Santorini będę mogła dalej realizować pasje i odnosić sukcesy z kadra Polski oraz na zawodach Krajowych i Międzynarodowych – napisała.
Marta jest bardzo dumna ze swoich dzieci i nieustannie udostępnia zdjęcia na swoim Instagramie, opowiadając o ich osiągnięciach.
Ale wracając do głównego tematu trzeba zauważyć, że Marcin jest prawdziwym ojcem dla swoich dzieci.
Okazuje się, że tata Martyny podarował córce bardzo drogi prezent – konia.
Klacz jest znacznie starszy od swojego poprzednika, Kamelota.
Dziewczyna jest zadowolona ze swojej nowej przyjaciółki, a jej fani gratulują Martynie.
Uroczystość ostatniego pożegnania księcia Filipa. Kto przyszedł pożegnać się z monarchą
Jak przyciągnąć szczęście, pieniądze i miłość za pomocą zwykłej szpilki
„Masz już 35 lat i nie masz dzieci ani żony”. To, co odpowiedział jej syn, zaskoczyło kobietę
Nie mogłam uwierzyć własnym uszom, gdy zadzwoniła do mnie córka. Jej głos brzmiał radośnie, podekscytowanie…
Myślałam, że urodziny męża będą po prostu kolejną rodzinną okazją, żeby się spotkać, posiedzieć razem,…
Od samego początku wiedziałam, że wchodzę w niełatwy układ. Nie dlatego, że mój mąż był…
Nigdy nie uważałam się za zazdrosną kobietę. Zawsze powtarzałam sobie, że zaufanie to fundament małżeństwa,…
Nigdy nie myślałem o tym, kto dostanie mieszkanie moich rodziców. Przez długie lata nawet nie…
Nigdy nie planowałam mieszkać na dworcu. A właśnie tak czasem czuję się we własnym mieszkaniu…