Po weselu nowożeńcy udali się do hotelu, gdzie czekał na nich coś, czego nigdy nie zapomną

To miał być najszczęśliwszy dzień w ich życiu. Chociaż są ze sobą od kilku lat wreszcie postanowili oficjalnie ślubować sobie miłość do grobowej deski. Po weselu nowożeńcy udali się do hotelu, gdzie czekał na nich apartament. Wcześniej Chris Mallon chciał jednak zanieść do pokoju prezenty. To wtedy doszło do tragedii.

49-letni Chris Mallon ze szkockiego East Calder i jego 43-letnia żona Avril, poznali się w 2014 roku. Oboje byli po przejściach i mieli dzieci z poprzednich związków. W 2017 roku na świat przeszedł ich synek Alex.

14 czerwca zakochani stanęli na ślubnym kobiercu. Ceremonia odbywała się w miejscowości Uphall. Po weselu nowożeńcy udali się do apartamentu, który wynajęli w Macdonald Houstoun House. Znajdował się na piętrze, do którego wiodły betonowe schody. Okalała je metalowa balustrada, rozdzielona w połowie cienkim prętem.

Chciał zanieść prezenty, wypadł przez lukę w balustradzie

Chris Mallon postanowił najpierw przenieść prezenty do pokoju. Kiedy znajdował się niemal na szycie schodów, potknął się i wypadł przez lukę w balustradzie. Jak opisuje „Daily Record”, mężczyzna spadł z wysokości 3,6 metrów i uderzył głową o beton.

Świadkiem wypadku była Avril. Panna młoda natychmiast pobiegła do męża i chwyciła go w objęcia, prosząc, by nie odchodził. Z głowy Chrisa w tym czasie wypływała krew, którą Avril próbowała zatamować rękoma.

W szpitalu okazało się, że oprócz urazu mózgu Mallon doznał m.in. złamania kręgosłupa, ręki i zwichnięcia ramienia. Miał również siniaki na sercu i płucach. Obrażenia były tak poważne, że zapadł w śpiączkę. Avril nie odchodziła od jego łóżka, czekając aż jej druga połówka się wybudzi.

Czekała 10 dni na to, aż się wybudzi

Chris przeszedł poważną operację kręgosłupa, a po 10 dniach otworzył oczy. Nie pamiętał jednak, że wziął ślub. Żona musiała przypominać mu ich pierwszy taniec.

W miarę upływu czasu, 49-latek zaczął przypominać sobie okoliczności wypadku. W rozmowie z „Daily Record” zapewniał, że na weselu wypił zaledwie kilka drinków i nie był pijany.

Po ponad trzech tygodniach pozwolono mu na powrót do domu. Mallon nie odzyskał jednak w pełni sprawności. Dzięki rehabilitacji może chodzić, ale nie jest w stanie zgiąć pleców. Kraja mu się serce, że nie może bawić się Alexem, przytulać go i nosić na rękach. 49-latek stracił także słuch w lewym uchu, zmysł smaku i węch.

Jak dowiedział się „Daily Record” właściciele hotelu, w którym doszło do tragedii stoją w obliczu zarzutów w sprawie karnej.

.
.
.
.
.

Źródło: „Daily Record”