Mam męża. Jesteśmy małżeństwem dopiero od trzech lat. Nie udało nam się jeszcze zdobyć własnego mieszkania.
Kiedy się pobraliśmy, od razu zdecydowaliśmy, że najpierw rozwiążemy kwestię mieszkania, a potem wszystko inne.
Oznacza to, że nie planujemy jeszcze mieć dzieci. A po miesiącu miodowym postanowiliśmy zapomnieć o jakichkolwiek poważnych wakacjach.
Ogólnie rzecz biorąc, staramy się prowadzić proste życie. Oboje z mężem pracujemy i mamy wystarczająco dużo pieniędzy na wszystko.
Ogólnie rzecz biorąc, mój mąż jest dość pragmatyczną osobą. Zarządza naszymi finansami i wykonuje świetną robotę. Kupujemy wszystko, czego potrzebujemy i dobrze oszczędzamy.
W trakcie naszego małżeństwa udało nam się już zaoszczędzić przyzwoitą kwotę. Zaczęliśmy poważnie myśleć o kredycie hipotecznym. Ale jakimś cudem rodzice mojego męża dowiedzieli się o tym.
Oczywiste jest, że dał o tym znać, ale trudno go za to winić. Nikt nie mógł się domyślić, co im chodzi po głowie.
Gdy teściowie dowiedzieli się, że poważnie myślimy o własnym mieszkaniu, mieli już plan! Mój mąż ma młodszą siostrę.
A moi rodzice mają dwupokojowe mieszkanie i działkę. Jedyną rzeczą na działce jest mała szopa. To wystarczy, żeby schronić się przed deszczem. Nie zostałabym tam na noc.
I tak postanowili na spotkaniu rodzinnym. Moja siostra dostanie mieszkanie, a ja z mężem i jego rodzicami wybudujemy dom na działce.
I wtedy wszyscy zamieszkamy razem w tym domu. Moja siostra jeszcze studiuje, więc kwestia mieszkania nie jest jeszcze w jej głowie, że tak powiem. To znaczy, zgodnie z planem moich teściów, mamy czas na rozpoczęcie budowy.
Kiedy mi to oznajmiono w uroczystej atmosferze, byłam naprawdę oszołomiona. To było dla nas jak manna z nieba. Patrzcie, dzieciaki, wpadliśmy na świetny pomysł. Sami. Dla nich. Dlaczego nie jesteście szczęśliwi?
Patrzę na męża, on też jest w szoku. Pewnie też nie spodziewał się tego po rodzicach. Ale znam go dobrze. On w ogóle nie umie odmawiać rodzicom.
Od trzech lat słucham, jak mówi: „Cóż, moi rodzice się obrażą, łatwiej to zrobić niż się kłócić”. Znając tę jego życiową zasadę, postanowiłam skorzystać z prawa głosu dla naszej rodziny.
Wyraziłam nasze zdecydowane i kategoryczne „nie”. I dobrze się stało. Moja siostra dostanie dwupokojowe mieszkanie za darmo, prawem jej istnienia na tej planecie. A my nie dość, że musimy żyć bez własnego lokum, to jeszcze musimy mieszkać z rodzicami mojego męża.
Nie, oczywiście mamy normalne relacje z naszymi teściami. Ale każdy zna tę zasadę miłości na odległość. Im dalej od krewnych, tym lepsze relacje.
A co się stanie, jeśli będziemy się widywać codziennie? Każdy jest już przyzwyczajony do własnego rytmu życia, własnej rutyny. Nie chciałabym tak żyć nawet z moimi rodzicami.
Poza tym jest jeszcze kwestia budowy. Musimy zainwestować nasze oszczędności, a teściowie dają nam ziemię. Okazuje się, że są właścicielami ziemi, a potem dzielą dom na pół. Jakoś nie podoba mi się ta perspektywa.
A budowa? Czy ktoś z nas ma pojęcie, ile to będzie kosztować? Z jakiegoś powodu zakładam, że nasze oszczędności w najlepszym wypadku wyczerpią się na etapie wykopu pod fundamenty. A może nawet na to nie wystarczą.
Moi teściowie próbowali nas zapewnić, że oni, teść i ja wykonamy większość prac. W końcu co to za oszczędność, nie trzeba zatrudniać ekipy.
Ale ja też tego nie kupowałem. Oznaczało to, że nie zobaczę męża przez najbliższe lata. Przez pięć dni będzie w pracy, a w weekendy będzie budował dom.
A ja, nawiasem mówiąc, chcę spędzać czas z moim ukochanym mężem. A nie jak Penelopa, siedzieć przy oknie i czekać, aż wróci z tej długiej odysei. A to, że będzie się to ciągnęło latami, to nie jest coś, z czym warto iść do wróżki.
Oczywiście, wszystko miałem w głowie. I po prostu powiedziałem moim teściom, że nie, weźmiemy własne mieszkanie. I zróbcie ze swoim spadkiem, co chcecie, niczego nie potrzebujemy.
Mój mąż i ja również poczuliśmy się urażeni przez teściów. Uważają, że zachowujemy się „brzydko, nie jak rodzina”.
Z kolei według mojego męża, jego teściowa wciąż porusza ten temat za każdym razem, gdy się z nim spotyka.
„Ale tylko wtedy, gdy widzą się beze mnie. A teraz jestem 'złą synową’. Odwróciłam syna od pomagania siostrze i rodzicom.”