Moi rodzice nie potrafią po cichu dawać miłych prezentów i robić dobrych rzeczy bez powodu.
Za każdym razem, gdy się kłócimy, podkreślają, jak ciężko na to pracowali, a ja w ogóle tego nie doceniam i nie mam odwagi otworzyć ust.
Nie sądzę, że można oczekiwać wdzięczności w zamian za dobre rzeczy. Jednak sposób, w jaki robią to moja mama i tata, to za dużo. Przez całe dzieciństwo regularnie słyszałam oskarżenia o niewdzięczność.
Powiedzmy, że zapomnę umyć naczynia lub dostanę złą ocenę, a moja mama i tata dorzucą swoje dobre uczynki.
„Zabieramy cię do kina, kupujemy ci drogie telefony, a ty masz problemy z nauką i sprzątaniem po sobie?” – tak reagowali na każdy mój błąd.
Wydaje mi się, że podczas kłótni powinno się rozmawiać tylko o temacie kłótni, bez odnoszenia się do wcześniejszych nieporozumień czy jakichkolwiek zasług.
Nic dziwnego, że z takim wychowaniem zaczęłam odmawiać wartościowych prezentów i rozrywki, kiedy tylko było to możliwe.
Na wiele rzeczy starałam się zarobić sama, nawet będąc jeszcze w szkole. Moim rodzicom zajęło około dwóch lat, zanim zdali sobie sprawę, że się mylili.
Od tego czasu, aż do niedawna, ani razu nie zająknęli się o tym, ile im zawdzięczam. Niedawno jednak miało miejsce bardzo ważne dla mnie wydarzenie: kupiłam własny dom.
Wcześniej przez wiele lat oszczędzałam, nie brałam urlopów, dużo oszczędzałam, ale udało mi się odłożyć większość pieniędzy. Wciąż jednak potrzebowałam kilkuset tysięcy, aby kupić mieszkanie, które mi się podobało.
Myślałam już o wzięciu kredytu, chociaż nie jestem fanką tego biznesu, ale wtedy z pomocą przyszli mi mama i tata. Mieli trochę oszczędności i postanowili hojnie się nimi ze mną podzielić.
Rodzice nie raz dawali do zrozumienia, że robią to z głębi serca. Dlaczego mieliby wpędzać swoją jedyną córkę w niewolę kredytową, skoro mieli odpowiednią ilość pieniędzy? Szybko jednak zdałam sobie sprawę, że lepiej być dłużnikiem banku niż mamy i taty.
Gdy tylko się wprowadziłam, zaczęli mnie odwiedzać niemal codziennie, krytykując dotychczasowy remont i moje życie. Byli przerażeni, że mieszkam wśród pudeł i mam bardzo mało mebli.
Jak mogło być inaczej? Dopiero co się wprowadziłam. I zadomowiłabym się szybciej, gdyby moi rodzice nie przyjechali w odwiedziny. I tak nie miałabym nic przeciwko zaproszeniu ich, ale tylko na jeden z weekendów.
I zareagowałabym na ich rady z większą powściągliwością, gdyby nie brzmiały jak rozkazy. Ale oni zapomnieli, jak normalnie współdziałać!
Kiedy nieśmiało oponowałam, że nie mam ochoty na gości i że wszystko mi odpowiada, rodzice zaczynali „stare śpiewki o najważniejszej sprawie”. Mówili, że dali mi swoje ostatnie oszczędności, więc nie miałam prawa tak po prostu ich wyrzucić i nie słuchać ich opinii.
Nie chciałam wracać do dzieciństwa, kiedy rodzice szturchali mnie swoją „dobrocią”. W ten sposób postanowiłam spłacić mamie i tacie wszystko, co pożyczyli na zakup mieszkania.
Pomimo mojego negatywnego nastawienia do pożyczek, zaangażowałam się w ten biznes, ponieważ proces oszczędzania mógł przeciągać się w nieskończoność. Nie mogłam dłużej tolerować rażącej ingerencji rodziców w moje życie.
Moim zdaniem lepiej jest spłacać powoli i nie tańczyć do cudzej melodii. Dlaczego nie zrobiłam tego od samego początku? Dlaczego przyjęłam pomoc od rodziców?
Wierzyłam, że jak tylko oddam rodzicom co do grosza, to się uspokoją. Ale nie byliby sobą, gdyby zostawili mnie w spokoju.
Na początku moi rodzice długo odmawiali przyjęcia pieniędzy, zapewniając mnie, że pomogli mi z głębi serca i niczego ode mnie nie chcą. Gdyby ich myśli były tak czyste, nie przypominaliby mi wiecznie o swoim wkładzie!
Słysząc to, moi rodzice zaczęli mówić, że ani razu nie mieli mi za złe ich pomocy, a ja wszystko źle zrozumiałam. Okazało się, że udzielali mi rad z najlepszymi intencjami, a o swojej pomocy przypominali mi tylko z konieczności.
Później mama i tata nawet przeprosili, przysięgając, że nigdy więcej nie będą mi doradzać, skoro tak poważnie potraktowałam ich słowa. Ale powiedzieli to tak, jakby ze mnie kpili, więc nie wycofałam się i spłaciłam wszystko, co byłam winna.
W końcu moi rodzice byli tak zmartwieni, że nie mieli żadnych oszczędności! Więc niech je odzyskają. Przyjęli pieniądze, ale powiedzieli, że złamałam im serce, odmawiając pomocy.
Od tamtej rozmowy minął miesiąc i od tamtej pory nie rozmawialiśmy. Często mam wątpliwości, czy postąpiłam słusznie. Bez względu na to, jak trudni są moi rodzice, są dla mnie najbliższymi osobami.
Z drugiej strony o wiele łatwiej jest oddychać bez codziennych wyrzutów i moralizatorstwa. I zdaję sobie sprawę, że pomoc rodziców przy zakupie domu to nic innego jak dźwignia nacisku.
A oni wykrzykiwali wielkie słowa o pluciu mi w duszę, żeby tej dźwigni nie stracić. Jak Twoi rodzice powstrzymywali się od manipulacji przez te wszystkie lata?
To musiał być spokój przed burzą, a oni tylko czekali na odpowiednią okazję. Nie wykluczam, że kiedyś się pogodzimy, ale już nigdy nie będę w stanie zaufać moim rodzicom. A już na pewno nigdy nie zaakceptuję ich „bezinteresownej pomocy”.