Potencjalny narzeczony ciągle daje mi niepotrzebne rzeczy, ale nie rozumie podpowiedzi. Co powinnam z nim zrobić

Co jest nie tak z mężczyznami? Są albo maminsynkami, albo szefami kuchni, którzy ledwo stukają w stół, albo pielgrzymami, albo patologicznymi skąpcami.

W jakich lasach zagubili się normalni mężczyźni? Jednak niedawno wydawało mi się, że spotkałam mężczyznę z tego zagrożonego gatunku.

Z Tomkiem poznaliśmy się w banalny sposób — przez Internet. Byliśmy bardzo zainteresowani komunikowaniem się ze sobą, więc kilka dni później nasza komunikacja przeniosła się ze świata wirtualnego do rzeczywistego.

Na początku wszystko szło dobrze. Dużo spacerowaliśmy i chodziliśmy do kawiarni — i to bez żadnych „półśrodków”. Lokale były skromne, ale bez insektów czy zmarginalizowanych osobowości. I nie spodziewałam się restauracji z gwiazdkami Michelin.

Widziałam, że Tomek ma niewłaściwy poziom dochodów. Zarabia powyżej średniej, ale daje sporo na spłatę kredytu hipotecznego, co również było dla mnie plusem. Żyje więc niezależnie i myśli o przyszłości.

screen Youtube

Jeśli chodzi o sytuację finansową wybranych przedstawicieli, trzymam się złotego środka. Nie angażuję się w sprawy bezrobotnych i półbogatych, bo nie jestem gotowa wziąć ich pod swoją opiekę.

Bogaci ludzie również nie wchodzą w grę. Jak wiadomo, mają swoje dziwactwa i wysokie wymagania wobec dziewczyn. A ja nie potrzebuję takich kłopotów.

O wiele łatwiej jest związać się z osobą o podobnym poziomie dochodów i, co również ważne, podobnym podejściu do wydatków i kilku innych rzeczy.

Ze względu na drugi i trzeci punkt, Tomek i ja mieliśmy różnice nie do pokonania. Chociaż wcześniej nic nie wskazywało na taki wynik.

Stało się tak. W zeszłym tygodniu Tomek nagle przypomniał sobie, że nie dał mi nic poza kwiatami. I obiecał to naprawić, dając mi drogie kosmetyki — myjki i smugi, jak to żartobliwie określił.

Zasugerowałam, żeby nie wydawał na to pieniędzy, zwłaszcza że może nie być w stanie odgadnąć, co lubię. On jednak upierał się, że w zestawie, który wybrał, przynajmniej coś będzie dla mnie odpowiednie.

Tomek miał rację i na następnej randce faktycznie przyniósł mi torbę z drogimi kosmetykami. Było tylko jedno wielkie „ale”.

Okazało się, że to próbki w formie małych saszetek — często leżą przy kasie w sklepach kosmetycznych. Było ich sporo, prawie cała torba.

Tomek uśmiechał się i patrzył na mnie ze zdziwieniem, tak wyraźnie, że oczekiwał wdzięczności i komplementów. Ale język mi się nie kleił, żeby wypowiedzieć słowa, które Tomek tak bardzo chciał usłyszeć.

Kiedy zobaczyłam ten tak zwany prezent, miałam mieszane uczucia, a głównym z nich był wstyd. Jak można na poważnie dawać próbki, nawet drogich kosmetyków?

Kiedy jednak otrząsnęłam się z szoku, pochwaliłam Tomka za pomysłowość. A potem, chichocząc głupio, zapytałam go, czy odwiedził wszystkie perfumerie w mieście, aby zebrać te skarby.

Odpowiedział, że tak. Zapytałam go, jak by się czuł, gdybym dała mu na przykład stos mokrych serwetek, które dają w kawiarniach, i starałam się delikatnie wskazać Tomowi bezcelowość jego prezentu.

Tomek o dziwo ucieszył się z tej sugestii i powiedział, że chętnie je przyjmie, bo są bardzo praktyczne. Ponieważ mój chłopak nie rozumiał ich prawdziwego znaczenia, powiedziałam mu wprost, że spartolił prezent. Jak zwykle mogłam dać mu trzy kwiaty i zestaw niedrogich mydeł. Tak, to było banalne, ale nie wstydliwe.

Tomek twardo obstawał przy swoim i starał się wytłumaczyć, że zasada, według której wybiera prezenty jest bardzo ważna.

Wyjaśniłam, że prezent nie powinien świadczyć o trudnościach finansowych czy skąpstwie obdarowującego.

Tomek nazwał mnie trudną i niewdzięczną! On tego wszystkiego tak usilnie szukał, włożył w to mnóstwo wysiłku, a ja….

Do randki nie doszło, podobnie jak do naszej dalszej komunikacji. Wieczorem Tomek napisał, że powinniśmy zerwać, bo mówimy różnymi językami.

Nie próbowałam przekonywać mojego byłego potencjalnego narzeczonego, ponieważ w tym momencie zastanawiałam się, jak zakończyć nasz romans w bardziej kulturalny sposób. Jak już mówiłam, chciwość jest dla mnie nie do przyjęcia.

Najpierw te próbki, a potem co? Kwiaty z klombu czy bukiet z serwetek i wykałaczek? To drugie to bardzo kreatywna i praktyczna opcja! Zadrżałam, gdy o tym pomyślałam.

Cóż, teraz znam jeszcze jedną kategorię mężczyzn, od których należy trzymać się z daleka — kreatywny i sprytny skąpiec, który nie pokazuje swojej chciwości od razu, ale potem maskuje ją racjonalnością, oryginalnością i czymś jeszcze.

Mężczyzna moich marzeń zostawił dla mnie swoją żonę, ale nie miałam pojęcia, jak postąpi ze mną po kilku latach małżeństwa

Moja siostra zostawiała dziecko pod moimi drzwiami, żebym nie mógł odmówić siedzenia z nią: „Ale ja się nie zgadzam, żeby się nim cały czas opiekować”

Pewna kobieta odwiedzała swoich krewnych i kiedy wyciągnęli stary album ze zdjęciami, zobaczyła siebie i zalała się łzami