Julia zaczęła rodzić dużo wcześniej niż w terminie. Dziewczyna urodziła się z wagą mniejszą niż kilogram. Włożyli ją do specjalnego boksu.
Dziewczyna próbowała się trzymać. Wierzyła, że jej dziecko wyzdrowieje i nie myślała o złym. Stała cały czas na oddziale, na którym leżała jej córka.
Następnego dnia przywieźli nową rodzącą kobietę. Wszyscy ją pamiętali, bo przez cały czas przed porodem była kapryśna i wpadała w napady złości.
Wszyscy poczuli się znacznie lepiej, kiedy została zabrana na salę porodową.
Wieczorem Julia czekała na korytarzu na swoją kolej na zastrzyk i przez przypadek była świadkiem rozmowy dwóch pracowników medycznych.
Rozmawiali o tej dziewczynie. Sanitariusze powiedzieli, że ta dziewczyna nie chce opiekować się swoim dzieckiem, a ona odmówiła jego karmienia.
Bardzo się martwiła, że to zrujnuje jej figurę. Julia usłyszała również, że zaraz po urodzeniu dziecka zaczęła kierować marafetem – robić manicure i maseczki na twarz.
Następnego dnia Julia już przyszła odwiedzić dwoje dzieci. Dziewczynę, którą urodziła kobieta, położono przy oknie.
Cały czas płakała i była karmiona butelką. Julia zaproponowała personelowi pielęgniarskiemu pomoc przy karmieniu dziecka, któremu odmówili. W końcu miała dużo mleka i nie było kogo nakarmić. Pomyśleli trochę i pozwolili karmić dziewczynę piersią.
W tym czasie matka tego dziecka była zajęta uporządkowaniem relacji z mężem. Wściekle przekonywała go, że nie potrzebuje dziecka, ponieważ chce żyć dla siebie. Narzekała też, że po porodzie będzie musiała uprawiać dużo sportu i dużo diet, aby uporządkować swoją sylwetkę.
Lech, tak nazywał się jej mąż, próbował przekonać żonę. Następnego dnia przybył do szpitala, aby osobiście porozmawiać z żoną. Jednak ani jemu, ani ordynatorowi nie udało się znaleźć odpowiednich słów, nic się nie stało. Kobieta nie chciała tego dziecka.
Wtedy Lech poprosił o pokazanie swojej córki. Zakładając szlafrok, maskę i nakładki na buty, podążał za głową oddziału. W międzyczasie Julia karmiła piersią jego córkę.
Mężczyzna nie mógł oderwać oczu od tego widoku. Jego dusza była tak ciepła, że dziwna kobieta karmiła, głaskała i obejmowała jego córkę. Widać było, że dziecko ma nieźly apetyt.
Kiedy jednak Julia go zauważyła, pospieszył do wyjścia.
W tym czasie Katarzynie udało się podpisać wszystkie dokumenty niezbędne do porzucenia dziecka. Dlatego w dobrym nastroju przygotowywała się do opuszczenia szpitala.
Julia również została wypisana, ale lekarze nie mogli uratować jej córki.
Dlatego w ostatnim dniu, kiedy karmiła czyjeś dziecko, wybuchnęła płaczem. Przez kilka dni spędzonych w szpitalu bardzo przywiązała się do dziewczyny. Nie mogła już sobie wyobrazić, jak mogłaby żyć bez tego okruchu, który tak ładnie pachnie mlekiem.
Jej serce bolało dwa razy bardziej. W końcu straciła córkę i została oddzielona od tego małego dziecka, które stało się jej własnym. Julia nie miała nikogo, mieszkała sama.
Ale Katarzyna szczęśliwie pakowała swoje rzeczy. Zobaczyła przez okno, że samochód był już zaparkowany na terenie szpitala. Chciała, żeby jej mąż czekał jak najdłużej. A potem wyjdzie do niego tak piękna i smukła. Katarzyna była przyzwyczajona do tego, że jej mężczyźni byli na krótkiej smyczy.
Przed opuszczeniem oddziału Katarzyna ponownie wyjrzała przez okno. Nie wierzyła w to, co zobaczyła na ulicy.
Za oknem świeciło ciepłe jesienne słońce, dzień był piękny. A jej mąż z kwiatami w dłoniach spotkał dziewczynę, która karmiła ich dziecko. Katarzyna wydawała się zakorzeniona w podłodze. Lech powiedział coś do dziewczyny, a potem wziął dziecko w ramiona i razem wsiedli do samochodu.
Katarzyna wybuchnęła zdziwieniem: „A co ze mną?” Odpowiedziała jej pielęgniarka sprzątająca w tym czasie oddział: „I zawsze będziesz piękna, szczupła i będziesz żyć dla siebie”.
Główny bohater serialu pozostanie bez wymarzonego mężczyzny
Dziewczyna ujawniła optymalną częstotliwość mycia szamponem dla szybkiego wzrostu włosów