Opuszczając ręce, pani Anna siedziała przy oknie, patrząc na wesołe światła girland oplatających latarnie. Pozostała godzina do Nowego Roku.
Starannie rozłożone serwetki zachwycali bielą. Było sporo sałatek, przekąsek, w rogu sali był elitarny alkohol i szampan. Kobieta bezwiednie przejrzała stół pełen jedzenia. Ale potem spojrzała na wiadomości w telefonie:
– Mamo, przepraszam. Noworoczne przyjęcie firmowe zostało przełożone. Nie mogę przyjść, wpadnę następnego dnia. Szczęśliwego Nowego Roku!
Ponownie przeczytałem wiadomość:
– Co to jest? Przecież Piotr obiecał przywieźć swoją rodzinę. A teraz tak po prostu odwołał spotkanie. A potem miała nadzieję, że przynajmniej z nimi usiądzie. W końcu godzinę temu dzwonił młodszy syn. Wymówił się grypą i powiedział, że nie będzie mógł przyjść.
To prawda, że w tle wyraźnie słyszała odgłosy porywających melodii. Ale nie zarzucać Macieju w taki dzień nieszczerości. Kobieta gorzko się skrzywiła.
Po śmierci męża dorosłe dzieci jakimś cudem odeszli od niej. Zaczęli przychodzić rzadko, ograniczając się do telefonów i e-maili. Aby zobaczyć wnuki, musiałam prosić o wizytę. Chociaż często nie była tam mile widziana, wnuki są prawie dorosłe.
Nie szemrała – każdy ma swoją rodzinę. Spotykali się tylko na wakacjach. „Ale wydaje się, że nie są już powodem do odwiedzania matki” – pomyślała ze smutkiem.
Wskazówki zegara przesunęły się nieuchronnie w kierunku dwunastej. Pani Anna rozejrzała się po jasno oświetlonym pokoju. Przez chwilę patrzyła na choinkę udekorowaną dla wnuków.
Uśmiechnęła się do ekranu telewizora, na którym prezydent tradycyjnie zasalutował szampanem, i wbiegła na korytarz. Naprawdę nie chciała siedzieć sama:
– Teraz młodzież zacznie odpalać fajerwerki. Przynajmniej zobaczę prawdziwe fajerwerki – starsza kobieta szybko włożyła ciepły płaszcz i założyła buciki.
Zamknęła drzwi i pospieszyła na dół. Z jakiegoś powodu ważne było, aby wyszła na ulicę przed nowym rokiem.
Po otwarciu drzwi wejściowych Anna nagle znalazła się w innym, baśniowym świecie. Wokół biegali ubrani ludzie. Na środku dziedzińca stał stół zastawiony przekąskami. Minęły dzieci z ogniskami. Tu i ówdzie słychać było wybuchy bomb i petard.
Patrząc na tę radosną hańbę, kobieta była lekko zdezorientowana. Zaczęła zbliżać się do stojącej w oddali ławki, gdy biegająca obok nieznana dziewczyna wepchnęła jej w rękę plastikowy kubek:
„Szczęśliwego Nowego Roku” – krzyknęła i wyciągnęła jednorazowy talerz z kawałkiem ciasta.
Siedząc na ławce Anna sączyła ze szklanki:
– Szampan! – przez głowę przemknęła mi wesoła myśl – jak wspaniale! Nie powinna była niczego zabierać ze swojego stołu. Tak bardzo chciała traktować tych cudownych ludzi.
Kobieta podziwiała złote iskry fajerwerków wznoszących się w górę, kiedy na ławce obok niej opadł narzekający staruszek.
– Co za nieprzyjemny typ – przemknęło mi przez głowę. I instynktownie się odsunęła.
Starszy mężczyzna spojrzał na nią i uśmiechnął się:
– Nie bój się, nie gryzę. Po prostu ktoś rzucił im petardę w stopy, – podniósł tę samą szklankę co jej, – Szczęśliwego Nowego Roku, piękny nieznajomy!
Annę rozbawiło to rażące pochlebstwo:
„Byłam piękną nieznajomą czterdzieści lat temu” – zaśmiała się.
Mężczyzna przeciągnął ręką po swojej uroczej, modnej brodzie:
– Cóż, czterdzieści lat temu i byłem nieodparty. Przyjrzał się uważnie i wyciągnął rękę, żeby strząsnąć śnieg z jej ramienia.
– Wiesz, teraz jesteś cholernie dobry!
– Powiedz też – kobieta była zawstydzona.
Po dwudziestu minutach swobodnej rozmowy Anna wiedziała o nim prawie wszystko.
Michał od dawna jest rozwiedziony. Dorosłe dzieci mieszkają za granicą i nie rozpieszczają starszego mężczyzny wizytami w:
– Tęsknisz za wnukami? – zapytała o bolesne.
– Nigdy ich nie widziałem. A Skype to nie komunikacja. Potrząsnął głową i uśmiechnął się: – Dzieci i wnuki, to nie jest całe życie. Tutaj jesteś, co lubisz poza nimi? Czy lubisz na przykład łowić ryby?
Anna pomyślała o tym. Dbając o dobre samopoczucie dzieci całkowicie zapomniała o sobie. Nie interesowała się niczym i niсzego nie lubiła.
Co więcej, nie miała pojęcia, co myśli o łowieniu ryb. Ale żeby nie zawieść interesującego rozmówcy, nieśmiało skinęła głową.
– Więc mam szczęście. Mam dom rybacki.
Kobieta uniosła brwi ze zdziwieniem.
– Teraz?
Pokiwał głową.
– Po co ciągnąć? Umówmy się na święta noworoczne.
Anna pomyślała o dzieciach, które obiecały odwiedzić je po wakacjach, i nagle się zdenerwowała. Jestem tak zmęczona
dostosowywaniem życia do ich kaprysów.
Ile lat życia nam zostało?
– I naprawdę, chodźmy – wstała z ławki.
Mężczyzna klasnął i też wstał:
– Wtedy zgodziliśmy się, za pół godziny w tym miejscu. Tylko czy zdążysz?
Skinęła głową i z mieszanym uczuciem strachu i oczekiwaniem na przygodę pospieszyła do wejścia. Wsuwając pojemniki z sałatkami i innym jedzeniem do swojej torby podróżnej, kobieta pomyślała z przerażeniem o tym, co ją czeka.
Chciałem zostać w domu. Ale nagle zdała sobie sprawę, że nie może ostrzec mężczyzny, że zmieniła zdanie. Zdecydowałem: to znak z góry i pospieszyłem do wyjścia.
Na widok kobiety Michał odetchnął z ulgą. Pomógł jej wejść do samochodu i usiadł za kierownicą:
– Już się bałem, że nie przyjdziesz.
Skinęła głową. Może jest szalona, ale rozpaczliwie pragnęła przygody. Droga nie była blisko. Po godzinie intymnych rozmów Anna bardzo chciała kawy. Jakby słysząc jej myśli, mężczyzna skierował się do przydrożnej kawiarni:
– Może trochę kawy?
Uśmiechnęła się z wdzięcznością i wysiadła z samochodu. Ale kiedy weszli do środka, dobry humor starszej kobiety szybko zniknął. Prawie wszystkie stoły zakładu zajmowali brutalni brodaci mężczyźni w skórzanych kurtkach, z bandanami na głowach.
Obok wszystkich były wielokolorowe hełmy, ogromne okulary i długie rękawiczki.
Wielu przemawiało podniesionym głosem. Tu i tam, ściskając dłonie, pary mierzyły siłę. Anna spojrzała z niepokojem na swojego towarzysza.
Michał był zaskakująco spokojny:
„Oni są tylko motocyklistami. Nie sądzę, żeby były niebezpieczne.
Kobieta zadrżała. Wygląd chłopaków wymownie świadczył o czymś przeciwnym. Kiedy podano im gorącą, pyszną kawę, uspokoiła się trochę i zaczęła wpatrywać się w bar. Podziwiała piękne noworoczne drzewo za baristą, gdy wielki, ogolony mężczyzna bezceremonialnie usiadł z nimi:
– To twój jeep przy wejściu?
Głos mężczyzny brzmiał jak ryk, a Anna oparła głowę na ramionach, marząc o szybkim wyjściu. Michał spokojnie odwrócił się do nieznajomego i skinął głową. Ogolony mężczyzna uśmiechnął się i strząsnął małego rudego kotka z marynarki na ladę:
– Zabierzesz ze sobą kota? Obawiam się, że zamarznie – delikatnie poklepał zwierzę po puszystej pysku, – był na przystanku autobusowym.
Michał spojrzał na bestię, skinął głową i podniósł oczy na kobietę. Jakby zaczarowana Anna chwyciła puszystą kulkę i przycisnęła ją do piersi. Od dawna marzyła o kocie. Ale wnuki mają alergie.
Po kolejnej godzinie jazdy bezpiecznie dotarli do celu. Poprosiwszy ją o pozostanie w samochodzie, mężczyzna wszedł do domu, aby zapalić kuchenkę i zapalić światła.
Przytulając śpiącą kotkę, Anna drzemała na przednim siedzeniu, gdy nagle wszystko dookoła zalało miękkie, miękkie światło. Spojrzała w szybę i zamarła z podziwu.
Przed nią lśniący jak świąteczna zabawka stał bardzo mały drewniany domek. A zaraz za nim leżała ponura przestrzeń zamarzniętego jeziora.
Następnie usiedli na puszystym dywanie przed radośnie trzaskającym kominkiem. Jedli schwytane przez Annę jedzenie, popijali czerwonym winem i wesoło rozmawiali. Potem usadowili się razem na szerokim, twardym łóżku, a ona natychmiast zapadła w głęboki sen.
A rano obudził ją przepyszny aromat kawy. Kiedy popijała parzący napój małymi łykami, drzwi się otworzyły. Michał wpadł do domu w chmurach mroźnej pary:
– Wstawaj kochanie, śniadanie gotowe. Przyniósł na stół grill tłustego leszcza pieczonego na węglu drzewnym.
Kobieta pociągnęła nosem:
– Mmmm. Myślę, że naprawdę uwielbiam łowić ryby – mruknęła, a oni zaśmiali się wesoło.
Michał przez cały dzień woził Annę po mieście. Kobieta zaświergotała z podziwem i niestrudzenie robiła zdjęcia.
A wieczorem, owinięci jednym wielkim kocem, usiedli na brzegu, obserwując piękny zachód słońca nad jeziorem. Objechali całą okolicę z wycieczkami. Codziennie chodziliśmy na ryby.
Tak minęło pięć magicznych dni świąt noworocznych. Czas wracać.
– Jaka szkoda, że bajka nie może trwać wiecznie – pomyślała smutno kobieta, pakując swoje rzeczy.
– Michał, czy mogę zatrzymać kociaka dla siebie?
Mężczyzna rozejrzał się, zamykając drzwi domku rybackiego, podniósł sprzęt i warknął kpiąco:
– Nie. Nalegam na współwłasność.
Kobieta spojrzała na niego z zainteresowaniem:
– Jak ty to sobie wyobrażasz? Czy będzie mieszkać z tobą i ze mną?
Mężczyzna się zaśmiał.
– Oczywiście nie. Nie jestem na tyle twardy, żeby zestresować kota. Po prostu proponuję, że się wprowadzę. Niech żyje w pełnoprawnej rodzinie.
Anna spochmurniała. Rodzina… Dzieci na pewno już za nią tęskniły i szukają jej w całym mieście. Z jakiegoś powodu wstydziła się, że ją denerwuje. Głos Michała wyrwał ją z zamyślenia:
– Hej, zejdź z twarzy niegrzecznej uczennicy. To jest Twoje życie i masz prawo rozporządzać nim według własnego uznania.
Kobieta skinęła głową, usiadła na przednim siedzeniu i zamknęła oczy. Pomimo moich najlepszych wysiłków poczucie winy nie ustąpiło:
– A co ona jest winna? Fakt, że wszyscy zapomnieli, uciekli do bajki? Szkoda, że wcześniej tego nie robiłem.
Zostawiając Annę w pobliżu wejścia, mężczyzna trzymał ją za rękę:
– Anno, z całą powagą, pobierzmy się. Pomyśl, proszę.
Z roztargnieniem skinęła głową i pospieszyła do domu. Wchodząc do cichego mieszkania, ze smutkiem spojrzała na świąteczny stół. Przypomniała sobie, że podczas jej nieobecności żaden z synów nie zadzwonił, nie westchnął i nie zaczął sprzątać.
Po uporządkowaniu mieszkania podeszła do telefonu, aby przypomnieć dzieciom o sobie, ale zmieniła zdanie. Zadzwoniła do Michała i zawołała do telefonu:
– Michał po tej stronie.
Kilka dni później starszy mężczyzna rozpoczął naprawę w swojej kawalerce i tymczasowo się do niej przeniósł. Mieszkali razem od ponad miesiąca, a nawet udało im się pobrać, gdy w mieszkaniu zadzwonił dzwonek. Anna wyszła po emeryturę, a Michał odebrał telefon:
– Z kim rozmawiam? – syn był zaskoczony.
Mężczyzna zawahał się:
– Nie sądzę, żebyś nazywał mnie ojczymem. Jestem po prostu nowym mężem twojej matki.
Słysząc krótkie sygnały, Michał przez minutę patrzył na cichą słuchawkę i powoli odkładał słuchawkę. Trzeba było ostrzec żonę, że ich mały sekret został ujawniony.
Dosłownie godzinę później w mieszkaniu Anny rozpoczął się prawdziwy skandal. Synowie wpadający do środka krzyczeli na nieszczęśliwą kobietę:
– Co robisz w wieku sześćdziesięciu pięciu lat? Kiedy się spotkaliście? – przechodząc do falsetu, krzyczał młodszy syn, – Matka ma problemy psychiczne!
Michał spojrzał gorzko na zdenerwowaną Annę. Podszedł i wziął słuchawkę od najstarszego syna:
– Posłuchajcie. Nie mógłbyś być bardziej uprzejmy, rozmawiając z matką? Jesteśmy dorośli i sami mamy prawo decydować o swoim losie.
Wyjął paszport, pokazując nową pieczęć:
– Anna jest moją żoną i jestem za nią odpowiedzialny. To nie wy decydujecie, kto potrzebuje opieki psychiatrycznej.
Kobieta spojrzała przez okno i powiedziała ze smutkiem:
– Nie tak wyobrażałam sobie nasze spotkanie.
Miałam nadzieję, że będziecie szczęśliwe dla mnie – patrzyła na swoich synów. – Wszystko z powodu mieszkania? Więc nie zabiorę jej ze sobą do innego świata. Testament został już sporządzony – dla Was obu w równych częściach – wręczyła im oficjalny formularz.
Synowie westchnęli zawstydzeni:
– Cóż, wiesz, jacy są oszuści. I twój wiek – powiedział najstarszy syn.
Potrząsnęła głową.
– W jakim wieku? Wychowała dzieci, z dala od szaleństwa. Czas żyć dla siebie. Kobieta podeszła i przytuliła męża: – Wkrótce przeprowadzimy się do Michała.
Tutaj załatwię najemców. Z naszych emerytur i czynszu zaczniemy podróżować – uśmiechnęła się – jak widać, mama wciąż myśli.
Synowie słuchali jej i cicho zmarszczyli brwi. Nie było nic do sprzeciwu, a on nie chciał się kłócić. Po bliższym poznaniu Michała dzieci poddały się wyborowi Anny.
Głównym argumentem przemawiającym za tym była wycieczka za miasto. Obaj są zapalonymi rybakami, synowie docenili dar losu w postaci domu nad jeziorem. Tam zorganizowali małe wesele dla matki, a nawet dali kilka niezbędnych prezentów.
Co roku starsi ludzie zaczęli podróżować. Najpierw podróżowali po całym kraju, a potem zaczęli latać po całym świecie.
W wyborze najciekawszych miejsc pomogli wnuki. A synowie często stawali się sponsorami najbardziej lekkomyślnych przedsięwzięć swojej odmłodzonej, aktywnej matki.
Matka Michała Wiśniewskiego skończyła 67 lat. Lider zespołu Ich Troje pęka z dumy