Zobaczyłam w sklepie skromnie ubranych matkę i 6-letniego chłopca

Kobieta szukała czegoś w koszyku z przecenionymi towarami, chłopiec wziął zestaw flamasterów, pogłaskał go, dokładnie obejrzał i odłożył na miejsce.

Potem wziął kolorowanki, spojrzał na nie, westchnął ciężko i również odłożył je na miejsce.

Mama nachyliła się do niego i coś powiedziała cicho.

Któregoś dnia poszłam do sklepu i zobaczyłam tam młodą matkę z synem 6-7 lat.

Mieli na sobie skromne ubrania, ale jednocześnie wyglądali schludnie.

Chłopczyk był bardzo uroczy. Widać było, że czegoś chciał, ale o to nie prosił.

Kiedy kobieta szukała czegoś w koszyku z przecenionymi towarami, chłopiec wziął zestaw flamasterów, pogłaskał go, dokładnie obejrzał i odłożył na miejsce.

Potem wziął kolorowanki, spojrzał na nie, westchnął ciężko i również odłożył je na miejsce. Mama nachyliła się do niego i powiedziała cicho: przepraszam kochanie, ale nie mam pieniędzy.

Chłopiec po prostu skinął głową w odpowiedzi. Miał na sobie jakąś dziecięcą czapkę z niedźwiedzimi uszami. W tym momencie przypomniałam sobie, że moja córka, już dorosła, też w dzieciństwie o nic nie prosiła.

Chwilę się zastanowiłam, a potem pobiegłam do półek, na których leżały te flamastery. Wrzuciłam je do torby, do tego jeszcze kolorowanki, ołówki, plastelinę i inne dziecięce przyjemności.

Dalej zaczęłam się zastanawiać, jak przekazać cały zestaw, żeby nie zranić uczuć? Potrzebne jest tutaj subtelne podejście …

Czekałam, aż matka podejdzie do kasy i podeszłam do chłopca, mówiąc: „Cześć! Wiesz, że dzisiaj organizujemy konkurs na najlepszą czapkę z uszami. Nie? To dziwne, że nikt ci nie powiedział. Wygrałeś w konkursie i oto masz nagrody!”.

W tym momencie spojrzał na mnie …

Kiedyś ja też tak spojrzałam, tylko raz w życiu. Wówczas mieszkałam w Bułgarii. Sąd trwał już rok, co mnie wyczerpało i zdewastowało. Prawnik cały czas chciał pieniędzy, ale tak naprawdę nie mógł niczego rozwiązać.

Tego dnia również zostałam zwolniona z pracy. Padało, ale byłam tak zmęczona, że nie zwracałam na to uwagi. W kieszeni miałam dziesięć lewów, co wystarcza tylko na espresso.

Siedzę na ławce w parku i rozumiem, że został tylko ostatni proces, który przegram, a moja córka zostanie mi odebrana. Przecież obcokrajowiec prawie nie ma szans na znalezienie pracy.

Ślepy zaułek. Zdałam sobie sprawę, że do tego mogę zachorować, więc pobiegłam do najbliższej kawiarni. Postanowiłam napić się kawy, żeby się rozgrzać i pomyśleć.

Widzę, że kawiarnia jest pełna ludzi i każdy ma na stołach jakieś kartki. Okazało się, że ludzie grają w bingo. Wtedy nie wiedziałam, co to jest. Usiadłam przy stole jak sierota i natychmiast przynieśli mi karty do gry.

Jedna taka karta kosztowała 10 lewów, ale nie mogłam odmówić. Wszyscy mieli po 10-20, a ja miałam tylko jedną. Czy już zgadłeś? Tak … wygrałam.

I to nie tylko, ale trafiłam jackpota, czyli wygrałam największą kwotę. Przynieśli mi koszyk pełen pieniędzy. Byłam zdumiona, ale od razu postanowiłam przestać grać. Te pieniądze pomogły mi dokończyć proces, który ciągnął się przez cały rok.

W tym momencie, kiedy dotarło do mnie, że wygrałam, tak właśnie patrzyłam, jak ten chłopczyk.

Dopóki sobie tego nie uświadomił, szybko wyszłam ze sklepu i pomyślałam, że z jakiegoś powodu, gdy sama mam problemy, nadal staram się pomóc każdemu, komu potrafię.

Kiedy jednak podarowałam dziecku mały prezent i zobaczyłam jego spojrzenie, w którym było tyle nadziei i wiary w cuda, ulżyło mi. Nie bez powodu mówią: wszystko, co robimy, robimy przede wszystkim dla siebie.

„Najbardziej płodna matka wszechczasów”. 69 dzieci w ciągu 76 lat

Mówią, że Bóg patrzy na ludzi oczami psów

Dziesięć rzeczy, w które wierzą bogaci ludzie