Zatrudnili żonę brata mojego męża, a ona zaczęła okradać. Teściowa mimo wszystko ją usprawiedliwia

Żałuję, że nie poszłam w ślady mojej teściowej i nie odpowiedziałam na jej prośbę! Poprosiła nas, żebyśmy zatrudnili w naszym sklepie żonę jej najmłodszego syna, więc to zrobiliśmy, a ona zaczęła kraść jedzenie.

Oddałabym ją w ręce policji, ale zrobiło mi się jej żal, a teściowa zaczęła ją usprawiedliwiać — to nasza wina, za mało zapłaciliśmy dziewczynie.

Mój mąż i ja mieszkamy na wsi. Mamy zadbany dom, dwójkę dzieci i mały biznes — sklep. Ponadto mój mąż pracuje zdalnie, więc mamy wystarczająco dużo pieniędzy w naszej rodzinie.

W tej samej wiosce mieszkają rodzice mojego męża i jego młodszy brat z żoną, który dojeżdża do pracy w mieście, a jego żona, którą przywiózł z miasta, jest bezrobotna od sześciu miesięcy.

Kiedyś pracowała w sklepie niedaleko stacji kolejowej, a potem została zwolniona. Powodu się nie dowiedziałam, ale szkoda, jak się później okazało.

screen Youtube

Z mężem poznaliśmy się na studiach. Ja również jestem dziewczyną z miasta, więc początkowo nie byłam zadowolona z propozycji męża, aby przeprowadzić się na wieś. Ale kiedy w mieście zrobiło się naprawdę źle, nie mieliśmy wyboru.

Przeprowadziliśmy się dziesięć lat temu. Na początku marzyłam o powrocie do miasta, ale potem zaangażowałam się i pokochałam to miejsce. Dwa lata później kupiliśmy oddzielny dom i stopniowo zaczęliśmy budować go dla siebie.

Teraz nie wyobrażam sobie życia w mieście, ale podczas kwarantanny byłam bardzo szczęśliwa, że możemy wyjść i spacerować po ogrodzie, a nie siedzieć w betonowym pudełku.

Sklep kupiliśmy pięć lat temu. Stopniowo zaczęliśmy poszerzać asortyment i zawsze było wystarczająco dużo klientów.

Kiedyś pracowałam za ladą z moim zastępcą i pracowaliśmy na dwie zmiany. Ale rok temu urodziłam dziecko, więc nie mogłam już pracować w takim trybie. Musiałam poszukać innego sprzedawcy.

Znalazłam go szybko i byłam zadowolona z mojej nowej pracownicy, ale ostatnio ostrzegła mnie, że ona i jej mąż zamierzają się przeprowadzić w ciągu kilku miesięcy, więc muszę znaleźć zastępstwo.

Wspomniałam o tym mojej teściowej, która natychmiast skorzystała z szansy znalezienia zastępstwa — wzięłam Joannę.

Przekonała mnie, że Joanna pracowała już w sklepie i wiedziała, co jest czym. A pieniądze im się przydadzą, bo teraz pracuje tylko ich syn.

Wiedziałam o ich sytuacji. Joanna próbowała znaleźć pracę w mieście, ale nie wytrzymała trzech tygodni — musiała wcześnie wstawać, daleko dojeżdżać, było jej ciężko. Rzuciła pracę i od sześciu miesięcy żyje na utrzymaniu męża, który nie zarabia milionów. Gdyby nie pomoc moich teściów, nie wiem, jak spłaciliby kredyt hipoteczny i z czego żyli.

Zdecydowałam, że to dobra opcja. Nie mają jeszcze dzieci, a do pracy Joanny jest dziesięć minut spacerem. Spotkałem się z nią, wyjaśniłem, jaki rodzaj pracy, jaki harmonogram, jaka pensja. Wszystko jej odpowiadało.

Zaczęła pracować. Dziewczyny nauczyły ją, powiedziały jej wszystko. A tak naprawdę w tym biznesie nie ma zbyt wiele mądrości. Obserwowałam przez miesiąc, a potem nie miałam na to czasu, moje dzieci zaczęły chorować jedno po drugim i na chwilę wypadłam z obiegu pracy.

Wszystko w naszym sklepie zostało już dawno ustalone, więc moja ścisła, ciągła uwaga nie jest już potrzebna.

Niedawno obie moje córki w końcu wyzdrowiały i zacząłem zajmować się nagromadzonymi sprawami. I nie wszystko poszło gładko. Moje liczby nie sumowały się, bez względu na to, jak bardzo się starałam. Przeprowadziliśmy audyt sklepu — nic się nie zgadzało. Nigdy wcześniej się to nie zdarzyło. Czasami zdarzały się rozbieżności, ale nie tak wiele naraz.

Edyta, kobieta, która pracuje dla mnie od pierwszych dni, zasugerowała, że to może nowa pracownica, Joanna, ukrywa swoje oczy.

Starając się nad sobą zapanować, Edyta wyraziła swoje podejrzenia, mówiąc, że nie chce nikogo oskarżać, ale uważa, że Joanna bierze towar.

Doszłam do wniosku, że wszystkie nieporozumienia zaczęły się, gdy przestałam kontrolować pracę mojej krewnej. Przeszła okres próbny, więc teraz otwierała i zamykała sklep na własną zmianę. Postanowiłem zbadać tę sprawę.

Kamery w sklepie były tam od dawna, ale nie działały przez ostatnie cztery lata, coś się zepsuło. Nie były potrzebne, więc nikt nie pospieszył się z ich naprawą, a potem o nich zapomniano. Ale potem poprosiłam męża, by przywrócił je do stanu używalności. Był zaskoczony, ale spełnił moją prośbę.

To dzięki tym kamerom dowiedziałam się, że Joanna bezwstydnie brała jedzenie i rzeczy ze sklepu. Nie zapisuje niczego w zeszycie długów, nie wrzuca za nie pieniędzy do kasy. I bierze nie makaron i chleb, ale kiełbasy, sery i pościel.

Obserwowałam ją przez kilka tygodni, a potem poszłam z nią porozmawiać. Nie wahała się długo, pokazała mi nagranie z kamery i ogłosiła, że została zwolniona. Nie usprawiedliwiała się, tylko spojrzała gniewnie, rzuciła klucze na stół i wyszła.

Nie chciałam wywoływać burzy w szklance wody i mówić wszystkim, co robiła Joanna. Nie chciałam wynosić śmieci z domu, to była sprawa rodzinna. Joanna przyszła do mnie z pretensjami, dlaczego zwolniłam biedną dziewczynę, a ja powiedziałam jej prawdę.

Teściowa zamknęła się na pięć minut, a potem powiedziała, że to moja wina. Powinnaś była płacić więcej! Z takiej pensji nie da się wyżyć, więc dziewczyna wybrnęła z sytuacji.

Najwyraźniej za pracę na dwie zmiany od dziewiątej rano do ósmej wieczorem należało mi się nie dziesięć, a sto tysięcy. Nic nie udowodniłam teściowej, mówiąc, że biedna dziewczyna powinna się cieszyć, że nie wydałam jej policji.

Teściowa poskarżyła się też synowi, że tak brzydko potraktowałam krewną, ale jej mąż zareagował jeszcze bardziej niegrzecznie niż ja. Teraz matka mojego męża jest na nas obrażona, podobnie jak Joanna i młodszy brat mojego męża.

Nie chcę się z nimi kontaktować, ale na wszelki wypadek zmieniłam zamki w sklepie, a kamery są zawsze włączone. Kto wie, czego jeszcze można się spodziewać po takich krewnych.

Moja teściowa i mąż uważają, że tylko niezamężne kobiety lub te, które szukają kochanka, mogą o siebie zadbać. Czy to lepiej, jeśli pachnę smażonymi ziemniakami

Lara marzyła o idealnym ślubie od czasów szkolnych. Tak się jednak złożyło, że postanowili urządzić jej wesele na wsi, a do urzędu stanu cywilnego musiała jechać traktorem

Moja mama nie chce żadnych nieporozumień z synem i synową, więc proponuje mi, żebym oddała im mieszkanie: „Jesteście jeszcze młodzi i nie macie jeszcze dzieci”