Wracamy z wakacji, a mieszkanie jest puste. Nikt nie wybiega do nas, nie ma łóżeczka, misek, zabawek: „Mamo, gdzie go schowałaś”

Jestem mężatką od siedmiu lat. Nie mam jeszcze dzieci. Nie chcę się spieszyć — jest jeszcze czas.

Chciałabym zacząć od spłacenia kredytu hipotecznego, uporządkowania spraw finansowych i znalezienia więcej czasu na obowiązki domowe.

I nie jestem jeszcze psychicznie gotowa na dziecko. Muszę dojść do tego punktu. Więc na razie żyję dla siebie i mojego męża.

Mój ukochany jest z tego zadowolony. Nawet rodzice mojego męża nie zawracają mi głowy niepotrzebnymi radami.

Zawsze spodziewałam się największego ciosu od mojej teściowej. Ale teraz ona milczy. Nie chce się angażować w nasze rodzinne sprawy.

screen Youtube

Boi się, że później będzie obwiniana. I ma do tego prawo. Mamy wystarczająco dużo zmartwień bez niej. Niech na razie zajmie się młodszymi dziećmi.

Ale moja matka niczego się nie boi. Wie, że nie będzie czuła się winna i to jest najważniejsze. Przez ostatnie 3 lata mama tak bardzo cieszyła się na wnuki, że nie dawało mi to spokoju.

Moja mama zawsze powtarza, że kiedy ludzie zakładają rodzinę, zaczynają myśleć o dzieciach.

Dlatego tak rzadko zapraszam ją do siebie. Mam dość słuchania tego wszystkiego.

Moja matka ma ogólnie trudną osobowość. W jej domu panują własne zasady. Wszystko i wszyscy mają tam swoje miejsce. Dłużej bym tam nie wytrzymała. Cieszę się, że przeprowadziliśmy się z mężem do własnego domu.

Nawiasem mówiąc, moja mama chciała, żebyśmy opiekowali się dziećmi, więc kupiliśmy psa. Później przez miesiąc dawała mi nauczkę. Nie mogła zrozumieć, po co mi pies, skoro zamierzam mieć dzieci.

Tak właśnie objawił się mój instynkt macierzyński. Ale moja mama jest przekonana, że to pies uniemożliwia nam posiadanie dzieci. Nie wiem, skąd bierze te pomysły, ale staram się je ignorować. Czasami to nawet działa. Moi rodzice nie chcą nawet słyszeć, że jest inaczej.

Naszego zwierzaka wzięliśmy ze schroniska. Jest z nami już od roku. Wydawało mi się nawet, że ostatnio moja mama pogodziła się z moim punktem widzenia i zaakceptowała psa. Czasami przynosiła mu smakołyki.

A my tak kochaliśmy naszego Rexa, że często zabieraliśmy go ze sobą na wycieczki. Wtedy podróżowaliśmy samochodem i nie sprawiało to nikomu żadnego dyskomfortu.

Zazwyczaj wybieraliśmy coś niezbyt daleko od naszego miasta. Ale w tym roku postanowiliśmy polecieć do Egiptu. I nadarzyła się okazja.

Kupiliśmy bilety i zaczęliśmy się zastanawiać, co zrobić z Rexem. Nasi znajomi się wyprowadzili, krewnym urodziły się dzieci, a teściowa miała alergię.

Tak los sam zdecydował, że moja mama była najlepszą opcją na nianię. Sama chciała się kimś opiekować. Niech myśli, że przywieźliśmy jej wnuka.

Powiedzieliśmy jej o naszym zamiarze. Pokręciła nosem, ale się zgodziła.

Powiedziała, że zaopiekuje się Rexem podczas naszej nieobecności. Byłam bardzo szczęśliwa, gdy to usłyszałam.

Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się, że moja rodzina mi pomoże. Cóż, to świetnie. Zostawiłam mamie wszystkie instrukcje i niezbędne rzeczy i pojechałam na wakacje. Byłam spokojna.

Kiedy wróciliśmy, nikogo nie zastaliśmy w domu. Nie było miski, łóżeczka, mamy i psa. Na początku myślałam, że mama zabrała Rexa do siebie.

Byłam nawet zaskoczona, że zostali przyjaciółmi. Wybrałam numer mojej matki. Próbowałam się do niej dodzwonić przez godzinę, ale nikt nie odbierał.

A kiedy w końcu podniosła słuchawkę, od razu zaczęłam wypytywać o Rexa. Mama zaczęła mnie lekceważyć, nie dając konkretnej odpowiedzi. Zaczęłam naciskać.

W końcu mama przyznała, że zabrała Rexa do schroniska. Byłam oszołomiona. Nie mogłam nawet pomyśleć, że była zdolna do czegoś takiego.

Moja mama powiedziała, że to tylko pies i nie możemy z tego powodu ani począć, ani urodzić dziecka, ale chciała mieć wnuki. To dziecku powinniśmy poświęcać całą naszą uwagę i miłość, a nie psu. Radziła nam żyć jak normalni ludzie.

Nie chciałam jej nawet słuchać. Spakowałam się i pojechałam do schroniska. Nigdy nie płakałam tak bardzo jak wtedy. Okazało się, że oddanie psa nie było teraz takie proste. Na początku wolontariusze nawet nie chcieli nas wpuścić.

Okazało się, że matka okłamała ich, mówiąc, że pies jest chory, a rodzina spodziewa się dziecka. Próbowaliśmy wyjaśnić, że to nieprawda i że nasza matka miała po prostu obsesję na punkcie więzi ze swoimi wnukami.

Musieliśmy pokazać im bilety do Egiptu, paragony, paszporty i opowiedzieć całą historię od początku. W końcu pracownicy schroniska zlitowali się nad nami i oddali nam Rexa.

W końcu byłam szczęśliwa, mój zwierzak został mi zwrócony. Byłam tylko strasznie obrażona na moją matkę.

Dzwoniła do mnie kilka razy po tym, jak się rozłączyłam, ale ją ignorowałam. Potem postanowiła do nas przyjechać. Wpuściłam ją do domu, ale nie chciałam z nią rozmawiać. Rozmawiał z nią zięć. Nie mogę jej tego wybaczyć. Przekroczyła granicę tego, co dopuszczalne.

Pomagałam siostrze mojego męża z całego serca, dopóki nie usłyszałam, jak rozmawia przez telefon: „Jest chciwa i przyniosła mi ubrania z drugiej ręki”

Pomagałam siostrze mojego męża z całego serca, dopóki nie usłyszałam, jak rozmawia przez telefon: „Jest chciwa i przyniosła mi ubrania z drugiej ręki”

Życie rodzinne Magdy nie układało się od samego początku, a wszyscy ją osądzali: „Masz 23 lata i już jesteś po rozwodzie, z dzieckiem i bez pracy”