Książę William mówił o koszmarze jaki przeżył po śmierci księżnej Diany. Syn królowej ludzkich serc opowiedział o traumie sprzed lat, podczas spotkania z rodzinami ofiar ataku terrorystycznego w Nowej Zelandii. Jego poruszające słowa cytują dzisiaj wszystkie brytyjskie portale informacyjne.
Książę William w chwili śmierci swojej matki, księżnej Diany, miał zaledwie 15 lat.
Dopiero po niemalże dwóch dekadach, stojąc przed licznie zebraną publicznością przeżywającą podobną łamiącą serca tragedię, odważył się opowiedzieć o uczuciach, jakie towarzyszyły mu podczas tragicznych wydarzeń w jego młodym życiu.
Kilka dni temu William udał się z oficjalną wizytą do Nowej Zelandii, w której 15 marca doszło do ataków terrorystycznych na meczety w mieście Christchurch.
W wyniku strzelaniny zginęło 50 osób.
Podczas spotkania z lokalnymi mieszkańcami w jednej z muzułmańskich świątyń, w których doszło do rozlewu krwi, książę Cambridge wygłosił poruszającą przemowę.
Jego słowa cytują natychmiast trafiły na czołówki wszystkich poczytnych brytyjskich portali informacyjnych:
15 marca w tym pokoju wydarzyła się tragedia. Terrorysta usiłował posiać podział i nienawiść w miejscu, w którym gości wspólnota i bezinteresowność.
Myślał, że może zmienić to miejsce. Jestem tu, by udowodnić światu, że mu się to nie udało.
William publicznie przyznał, że doskonale rozumie cierpiących, którzy stracili swoich najbliższych w tragicznych okolicznościach, bowiem sam w 1997 roku przeżyła równie bolesną, nagłą stratę własnej matki:
Miałem powód, by zastanawiać się nad żalem, nagłym bólem i stratą w moim życiu.
Zdałem sobie sprawę, że oczywiście żal może zmienić punkt widzenia, doznajesz szoku, smutku lub bólu, ale nie wierzę, że smutek zmienia to, kim jesteś.
Spodziewaliście się takiej szczerości z ust księcia Williama?