„Nie mogę stać z boku problemów moich dzieci i pomagam im, jak tylko mogę. A teraz moja córka obwinia mnie za rozwód jej i jej męża”

Ostatnio czuję się, jakby ktoś mi przyniósł pecha. Okazuje się, że jestem zupełnie sama. Moja córka jest na mnie zła, nawet do mnie nie dzwoni.

Zabrania mi też widywać się z wnuczką. Tak bardzo starałam się im pomóc, a w rezultacie zostałam obarczona poczuciem winy za zrujnowanie ich życia rodzinnego.

Nigdy nie myślałam, że jestem jak jedna z tych złych teściowych, które nieustannie próbują dostać się do życia mojej córki.

Nigdy nic takiego nie zrobiłam. Chciałam tylko pomóc. Moja córka sama kiedyś błagała mnie, żebym jej w czymś pomogła.

Nawiasem mówiąc, Oliwia wyszła za mąż bardzo młodo. Miała wtedy zaledwie 18 lat. Jej zięć był trochę starszy, dokładnie o 6 lat.

Poznali się w klubie. I od razu się w sobie zakochali. Potem moja Oliwia rzuciła szkołę.

Skończyła szkołę i już nigdzie nie poszła. A jej narzeczony nie miał nic lepszego do roboty: studia i wojsko.

Chciałam wpłynąć na córkę, ale nic nie mogłam zrobić. Nikt mnie wtedy nie słuchał. Była młoda i krnąbrna — nie potrzebowała matczynych rad.

Po ślubie dzieci zamieszkały ze mną. Nie miały dokąd pójść. Na początku nawet zaczęliśmy się dogadywać. Pomagaliśmy sobie nawzajem. Miesiąc później dowiedzieliśmy się, że jest w ciąży. Teraz i tak już trudna osobowość Oliwii stała się jeszcze gorsza.

Ciągle krzyczała, denerwowała się, kłóciła. Nie było od niej ucieczki. Wspólne życie stawało się coraz trudniejsze. Postanowiłam zasugerować im, że chciałabym mieć własne mieszkanie. Odpowiedź była skandaliczna.

Skontaktowałam się ze swatami. Musieliśmy rozwiązać problem. Zgodziliśmy się wyłożyć pieniądze na małe mieszkanie dla nowożeńców. Nawiasem mówiąc, ojciec mojego szwagra zarabia wystarczająco dużo pieniędzy, aby sobie na to pozwolić.

Moja pensja jest skąpa. Musiałam zadzwonić do byłego męża i poprosić go o trochę pieniędzy. Nigdy wcześniej nie zostałam tak upokorzona. Powiedział mi, że zapłacił już wszystkie alimenty i na tym poprzestanie. Nie nalegałam. Wzięłam pożyczkę.

Po porodzie Oliwia długo dochodziła do siebie. Często chorowała. Doszło do tego, że nie mogła wstać z łóżka. Potrzebowała stałej pomocy w domu.

A kto zgłosił się na ochotnika do pomocy? Oczywiście, że ja. Od tego czasu mieszkałam w dwóch domach: musiałam zajmować się swoimi sprawami i pomagać córce. I to wszystko się ciągnęło. Widzę, że Oliwia ma się lepiej, ale nadal potrzebuje pomocy. Wykorzystuje mnie i moją dobroć.

Potem wnuczka dorosła, ale nic się nie zmieniło. Nadal przychodzę i pomagam, jak tylko mogę. Starałam się jak mogłam. Wtedy dzieci to doceniały. A potem zwróciłam na to uwagę dzieci. I tak się zaczęło dziać.

Zaproponowałam im, żeby wzięły na siebie remonty, a całe gospodarstwo domowe zostawiły mnie — mają dużo wolnego czasu. Na początku zięć szukał wymówek, potem zwalił to na zmęczenie, a Oliwia po prostu się zgodziła. A potem zapomnieli o tym i nawet przestali rozmawiać.

Nawet tutaj postanowiłam zająć się wszystkim sama. Zapłaciłam za materiały, znalazłam ludzi i rozpoczęłam naprawę. Zabrałam nawet dzieci do siebie, podczas gdy rzemieślnicy wszystko wykańczali.

Od tego momentu wszystko poszło na marne. Zamiast wdzięczności od dzieci, otrzymałam tylko wyrzuty za wtrącanie się w ich sprawy. Decyduję o wszystkim za nich i ciągle chcę być u władzy.

Myślałam, że im przejdzie. Wręcz przeciwnie, dobrze im zrobiłam. Wprowadzili się z powrotem do swojego mieszkania. I przestali się odzywać. Nikt o nic nie pyta. Nie muszę nawet siedzieć z wnuczką. Dlatego byłam ostrożna. A potem dowiedziałam się, że zatrudniają nianię. Oboje mają do mnie pretensje.

Taka postawa też mi się nie podobała. Ale jestem cierpliwa. Postanowiłam, że musimy porozmawiać o tym na spokojnie. Zaprosiłam ich na moje przyjęcie urodzinowe. Nawiasem mówiąc, mój zięć nigdy się nie pojawił. Była tylko Oliwia i jej córka. Obie próbowały usprawiedliwiać męża, ale doskonale wiem, że to wszystko przez jego złe nastawienie do mnie.

Cóż, w porządku, nie jestem dumna, zadzwoniłam do niego tego wieczoru. Zapytałam, co się stało. On tylko coś mamrotał, mówiąc, że jest późno i rozłączył się. Byłam wtedy taka zdenerwowana. Ale nie zamierzałam się poddać.

Następnego dnia poszłam do ich mieszkania. Chciałam dowiedzieć się wszystkiego na spokojnie. Zastanawiałam się, co takiego im zrobiłam, że tak mnie potraktowali. Wybuchł skandal.

Wtedy mój zięć pokazał swoje prawdziwe oblicze. Powiedział, że nigdy mnie nie znosił. A ostatnio w ogóle mnie nie znosi. Zwłaszcza po tej historii z remontem. We wszystko muszę wtykać nos! Mogli sami to załatwić!

Tak, zrobili… Widziałam, jak sami się spieszyli, żeby coś zmienić.

Mój zięć wyrzucił mnie z mieszkania. Przypomniałam mu, że kupiłam je i wyremontowałam na własny koszt.

Nie rozmawiałam z nim więcej. Odeszłam. Potem doszło do bójki między nim a Oliwią. Nigdy wcześniej nie słyszałam, żeby tak się kłócili.

Kilka dni później opamiętałam się i zadzwoniłam do córki. Chciałam wiedzieć, co u niej słychać. Ale ona mówiła do mnie przez zęby, jakbyśmy w ogóle nie byli spokrewnieni. Potem powiedziała, że to moja wina, że mój mąż chce wnieść pozew o rozwód. Jakbym zrujnowała całe ich małżeństwo.

Słuchałam jej. Nic nie powiedziałam. To było bezużyteczne. Zapytałam tylko, kiedy będę mogła zobaczyć wnuczkę. A ona mi powiedziała: „Nigdy!”. Zabroniła mi się z nią kontaktować.

Jest mi jej tak żal, że zapiera dech w piersiach. Ale mam nadzieję, że Oliwii to przejdzie. Zawsze była taka emocjonalna, a potem to mijało i wszystko układało się na swoim miejscu.

Może tym razem będzie tak samo…

„Życie hartowało mnie od dzieciństwa: najpierw moi rodzice nauczyli mnie, jak sobie radzić, a potem przeszłam przez wiele trudności z moim mężem”

„Moja teściowa ciągle próbuje mi narzucić, że muszę żyć według jej zasad w jej domu: co za bałagan w pokoju”

„Moja teściowa ciągle próbuje mi narzucić, że muszę żyć według jej zasad w jej domu: co za bałagan w pokoju”