Nie dość, że mieszkanie hojnie „podarowane” przez moją teściową okazało się nie być prezentem, to jeszcze wepchnęła ona swojego młodszego syna do naszego domu: „Mama ma narzeczonego, a ja jej przeszkadzam”

Kiedy świętowaliśmy ślub, moja teściowa wybuchła głośnym płaczem, a następnie wygłosiła serdeczną przemowę, w której życzyła nam szczęścia, a na dodatek podarowała nam mieszkanie swojej matki, która zmarła siedem lat temu.

Otrzymaliśmy prezent z pokłonem w pasie i niewypowiedzianą wdzięcznością. Nie spodziewaliśmy się tego.

Za pieniądze, które otrzymaliśmy w prezencie ślubnym, wyremontowaliśmy nasze mieszkanie, odświeżyliśmy meble i zaczęliśmy żyć.

Żyliśmy tak przez cztery lata. Osiem miesięcy temu urodziła się nasza córka, a trzy miesiące temu przyjechała moja teściowa z młodszym synem i jego dobytkiem.

Matka mojego męża przyjeżdżała już wcześniej i odwiedzała go, ale to był pierwszy raz, kiedy przywiozła bagaże.

screen Youtube

Teściowa natychmiast zaczęła rozkazywać, żebyśmy poprzestawiali rzeczy, a ja i mój mąż staliśmy jak zamrożeni. Nie mogliśmy wydusić z siebie ani słowa. Mój mąż jako pierwszy oprzytomniał i zapytał, co się dzieje.

Teściowa powiedziała, że przywiozła Tomasza do nas i teraz będzie mieszkał z nami, bo jest bliżej na uczelnię niż do ich mieszkania. Mój mąż zaczął krzyczeć, bo nikt nas nie uprzedził ani nie zapytał o zgodę.

Teściowa przewróciła oczami i powiedziała, że nie powinna nas pytać o to, kto ma zamieszkać w jej mieszkaniu, nie przyprowadziła do nas obcej osoby. To jest brat mojego męża i ma takie same prawa do tego mieszkania jak my.

Zmrużyłam oczy w zakłopotaniu. Co się dzieje? Byłam pewna, że teściowa przerejestrowała mieszkanie na syna zaraz po ślubie, ale teraz okazuje się, że tego nie zrobiła.

Próbowałam jej przypomnieć, że dała nam mieszkanie w prezencie. Powiedziała, że coś mi się pomieszało, że pozwoliła nam tu mieszkać, żebyśmy nie włóczyli się po różnych dziurach z robalami. Dlaczego więc miałaby stwarzać dobre warunki jednemu synowi, a drugiemu nie?

Z tymi słowami teściowa wstała i wyszła z „niedorobionego” mieszkania. Mój mąż i ja byliśmy zdezorientowani, ale Tomasz był zajęty wynoszeniem swoich rzeczy do przedpokoju.

Później wyjaśnił nam, że życie osobiste jego matki rozkwitło, więc postanowiła uwić przytulne gniazdko dla siebie i swojego wybranka. Dorosły syn z własnym zdaniem nie pasował do sielanki matki.

Tomaszowi nic nie przeszkadzało. Więc go przenieśli, nie przejmował się. Zabrał ze sobą komputer, miał gdzie spać, reszta go nie interesowała. Ale miałam wiele pytań. Głównym z nich było to, dlaczego mój mąż nie powiedział mi, że mieszkanie nigdy nie stało się jego.

Wyjaśnił, że na początku jego matka obiecała wszystko przerejestrować, a potem jakoś wszystko wyszło, on nie był na siłach i uznał, że to nie jest bardzo ważne, nie jest obcy.

Miałam mieszane uczucia. Do kompletu potrzebowałam tylko Tomasza. Mieliśmy dwupokojowe mieszkanie z trójką dorosłych i dzieckiem. Wyglądało to jak fabuła jakiejś głupiej komedii. Ale okazało się, że to bardziej dramat.

Tomasz nie był najprzyjemniejszym sąsiadem. Trzeba mu pięć razy powtarzać, żeby po sobie posprzątał. W dodatku nasze rytmy życia zupełnie się nie zgadzały — całą noc buszuje w kuchni, a potem cały dzień marudzi, że nie dajemy mu spać. Płacz dziecka go irytuje, więc włącza muzykę, ale nie w słuchawkach.

Tomasz czyści lodówkę z godną pozazdroszczenia zręcznością. Wieczorem gotuję zupę na jutro, a on zjada ją przez noc. Poza tym nie pracuje, a jego matka nie spieszy się z finansowaniem go.

Kiedy mąż próbował rozmawiać z teściową o tym, że nie mamy w budżecie dodatkowych pieniędzy na utrzymanie brata, zapytała, czy naprawdę żałujemy Tomaszowi miski zupy.

Nie byłoby nam żal miski zupy. Ale on zjada całą zawartość lodówki z godnym pozazdroszczenia młodzieńczym apetytem, pochłaniając znaczną część budżetu.

Ogólnie rzecz biorąc, teraz nie żyjemy, ale walczymy o przetrwanie. Tomasz wydaje się być dobrym facetem, ale jest głupi i leniwy. Nie uczy się dobrze i nie chce pracować. Jest szczęśliwy taki, jaki jest.

A ja z mężem nie możemy teraz nigdzie wyjechać — jestem na urlopie macierzyńskim, dziecko jest bardzo małe, a pensja męża nie wystarcza na opłacenie czynszu i normalne życie.

Nie ma nikogo innego, kto zająłby się dzieckiem, abym mogła pracować — moi rodzice nadal pracują. Ale obiecali, że za kilka miesięcy zamkną kredyt samochodowy i będą mogli nam pomóc finansowo. Może będziemy mieli szczęście i dostaniemy własne mieszkanie. Szkoda tylko tego remontu, wydaliśmy tyle pieniędzy i włożyliśmy w to tyle serca i duszy.

Wszyscy są zszokowani zachowaniem mojej teściowej, ale ona uważa, że wszystko jest w porządku. I nie dała nam mieszkania, chociaż obiecała. Kiedy jeden z jej krewnych pyta ją, dlaczego nam to zrobiła, wyjaśnia, że życie jest nieprzewidywalne, a ona jest słabą kobietą.

Moja siostra i jej rodzina zaprosili mnie w odwiedziny i okazało się, że muszę ich zabawić na własny koszt i zarobić jej na mieszkanie

Moja siostra i jej rodzina zaprosili mnie w odwiedziny i okazało się, że muszę ich zabawić na własny koszt i zarobić jej na mieszkanie

Ze względu na zasadniczą postawę mojego męża musiałam przejść przez pewne trudności: „Dlaczego go posłuchałam, a teraz idę do pracy”