Wydaje się, że moja synowa rozpoczęła dobrą sprawę, ale wydaje mi się, że jest to przedwczesne. Jak tylko spłacili mieszkanie i spłacili kredyt hipoteczny, moja synowa już ostrzyła narty na następny.
Gdyby mieli takie pensje, że spłata kredytu hipotecznego na nic by nie wpłynęła, to na litość boską. Ale znowu będą musieli żyć z makaronu. Nie rozumiem tego.
Kiedy pierwszy raz zdecydowali się na ślub, Katarzyna od razu powiedziała, że nie będzie hucznych wesel, kurortów – od razu będą oszczędzać na mieszkanie.
Wtedy myślałam, że to bardzo rozsądna decyzja, bo własne mieszkanie to wielka sprawa. Tam nie straszny jest urlop macierzyński, nikt cię nie wyrzuci, a z wynajmowanego mieszkania można łatwo zostać wyrzuconym.
Ogólnie rzecz biorąc, wspierałam nowożeńców w ich decyzji. Dałam im pieniądze, rodzice mojej synowej również dali im pieniądze, a oni musieli zaoszczędzić trochę więcej na zaliczkę.
Moja synowa bardzo poważnie podeszła do kwestii oszczędzania pieniędzy. Przenieśli się z wynajmowanego pokoju do akademika, aby płacić mniej, ograniczyli wszystkie wydatki do minimum i od razu poinformowali mnie, że nie mają pieniędzy na prezenty i inne tego typu rzeczy, i że nie będą ich mieli, dopóki nie kupią mieszkania.
Ok. Jak chcą tyle oszczędzać, to niech mają. Myślałam, że te oszczędności są związane z jak najszybszym zaciągnięciem kredytu hipotecznego i opłaceniem własnego mieszkania.
Ale po zaciągnięciu kredytu hipotecznego i zakupie mieszkania nic się nie zmieniło. Nowożeńcy nadal żyli na siedząco.
Bez względu na to, jak ich odwiedzasz, mają makaron lub ryż, nic. Polewają to keczupem i jedzą. Moja synowa podniosła ręce i powiedziała, że nie mają pieniędzy na nic innego, mają kredyt hipoteczny.
Moje serce krwawi, gdy widzę, jak żyją. Spali na dmuchanym materacu, nie mieli kuchni, a naprawy były na skraju nędzy.
Więc ja lub moi teściowie odwiedzaliśmy ich z torbami jedzenia. Ale nie było problemów z tym, co dać młodym na święta. Umeblowaliśmy im całe mieszkanie tak, że spłacili kredyt hipoteczny w siedem lat.
Mieli jeszcze około stu tysięcy, kiedy synowa dowiedziała się, że jest w ciąży. Wpadła w taką histerię, że idzie na urlop macierzyński, a oni mają kredyt hipoteczny, co robić.
Ledwo udało nam się ją uspokoić. Chociaż nie poszła na urlop macierzyński do samego końca, już się bałam, że urodzi w swoim biurze, ale Bóg się zlitował.
Kiedy synowa urodziła, do wypłaty został już tylko grosz. Albo trzy, albo dwie wypłaty. A ona tak długo o nich myślała, aż w końcu zapłacili.
Myślała, że wszystko się skończyło i może odetchnąć z ulgą. Spłacili kredyt hipoteczny w rekordowym czasie, mieli dziecko, a teraz zacznie się życie.
Nawet jeśli na urlopie macierzyńskim jest oczywiście trudniej, ale jednak. Trzeba tylko przesiedzieć urlop macierzyński, a potem wszystko będzie dobrze. A my i swatki pomożemy ci podczas urlopu macierzyńskiego.
Ale to byłoby zbyt proste dla naszej Katii. Ona już szuka pracy, żeby zacząć oszczędzać na kolejne mieszkanie.
Nikt tego nie rozumie, ani ja, ani swatki. Jej dziecko ma sześć miesięcy, a ona już myśli o pracy i kredycie hipotecznym. Czy ona nie ma innych zmartwień? Katarzyna powiedziała, że muszą też kupić mieszkanie dla syna, żeby nie musiał się tułać tak jak oni.
Teraz, gdy jest na urlopie macierzyńskim, znów zaczęła oszczędzać. Mimo że jest na urlopie macierzyńskim, jej mąż pracuje, więc jakie będzie miała oszczędności?
Muszą teraz żyć dla siebie, wyjechać gdzieś na wakacje. Muszą się dobrze odżywiać, w końcu jak długo można łopatą jeść sam makaron?
Teraz Katarzyna jeszcze karmi dziecko, więc je normalnie, przynajmniej ma na tyle rozumu, żeby to robić. Ale wciąż stara się znaleźć dodatkowy grosz.
Co jej się tak spieszy? Kupno mieszkania dla syna to dobra rzecz, ale oni muszą gdzieś mieszkać, a co widzieli w swoim życiu poza kredytami hipotecznymi, jedzeniem w ofercie i pracą? Dlaczego mieliby przez to wszystko przechodzić?
Katarzyna już naciska na męża, żeby szukał drugiej pracy, żeby mogli zaoszczędzić na nowy kredyt hipoteczny. Po co się tak forsować?
Wydaje mi się, że to jest racja bytu Katarzyny – ciągle na coś oszczędzać. Ale to nie jest normalne, jeśli musisz istnieć tylko po to.