Mam przebiegłą sąsiadkę. Myślała, że ​​może mnie oszukać

Nasza rodzina od dziesięciu lat nieustannie zmienia miejsce zamieszkania. Ile z tych wynajmowanych mieszkań próbowaliśmy, a wszystko dlatego, że mój mąż ma taką pracę.

Niedawno przeprowadziliśmy się do zupełnie nowego miasta, gdzie kupiliśmy własne mieszkanie i wreszcie mieliśmy się osiedlić.

Kupiliśmy mieszkanie w nowym budynku, w którym wielu naszych sąsiadów to tak samo młode małżeństwa z dziećmi jak my. I naprawdę chciałam nawiązać przynajmniej nową znajomość.

Rzeczywiście, w przyszłości nasze dzieci pójdą do tego samego przedszkola i po prostu będą się bawić na podwórku.

A teraz, kilka miesięcy później, doszedłam do wniosku, że nowe znajomości z sąsiadami to to samo, co spotkanie z gwiazdą Hollywood na miejskiej ulicy. Mieszkali tu tacy ludzie, którzy nawet jadąc windą nie zawracali sobie głowy przywitaniem, nie mówiąc już o nowych znajomościach.

I ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, kiedy raz jeszcze znudziłam się przed monitorem laptopa, usłyszałam pukanie do drzwi. Kto to może być? A potem spojrzał przez wizjer. Widziałam kobietę, która, jak wiedziałam, mieszkała w sąsiednim domu. Otworzyłem drzwi, przywitałam się, a potem nagle ona bierze i wręcza mi paczkę.

W paczce znajdowały się zabawki jej synka, który już z nich wyrósł i aby ich nie wyrzucać, postanowiła je oddać.

Oczywiście od razu jej podziękowałam i zaprosiłam do odwiedzenia nas wieczorem na podwieczorek, na co kobieta od raz zgodiła się.

Po jej wyjściu spakowałam się jak najszybciej i poszedłam do najbliższego sklepu z domem. W którym kupowałam różnego rodzaju potrawy i oczywiście nie zapomniałam o torcie. Pod wieczór przyszła sąsiadka z synem. Sąsiadka miała na imię Joanna i powiedziała, że ​​była od dawna rozwiedziona i mieszkała sama ze swoim dziesięcioletnim synem.

Siedzieliśmy przyjemnie i słodko rozmawialiśmy przez cały wieczór, a przed wyjazdem Joanna zaprosiła, żebym ją odwiedziła. A następnego dnia przyszła do mnie i zapytała, czy może przyprowadzić swojego syna, ponieważ poprosiła o zabawę z moimi dziećmi. Na co faktycznie się zgodziłam.

Gdy tylko wyszła, z jej mieszkania natychmiast dobiegła muzyka. Jej syn został z nami cały wieczór, już zaczynałam się martwić, kiedy przyjdzie po niego mama, bo już czas położyć dzieci do łóżek. Joanna przyszła do nas po swojego syna około północy.

Następnego wieczoru moja nowa przyjaciółka znów zaczęła się wypytywać, czy mogłaby przyprowadzić swojego syna, który rzekomo chce się bawić z moimi dziećmi. Oczywiście nie mogłam jej tego odmówić.

Syn sąsiadki okazał się kompletnie zepsutym i źle wychowanym dzieckiem. Zjadł słodycze, które przyniósła ze sobą z domu na oczach mojego syna, nawet nie myśląc o tym, żeby się z nim podzielić. Co więcej, po kolejnym zjedzonym cukierku rzucił opakowanie po cukierku na podłogę i natychmiast, jakby nic się nie stało, wzięto go po kolejny.

Wszystko to sprawiało, że przez cały wieczór czułam się nieswojo. Przecież nie potrafiłabym wytłumaczyć czyjegoś dziecka, że ​​nie jest dobrze zachowywać się w ten sposób. Wtedy chyba pierwszy raz pomyślałam, czy to wszystko znieść i po co.

A kiedy sąsiad w końcu zabrał swoje dziecko, dowiedziałam się też, że mój syn boi się spać, a wszystko dlatego, że Krzysztof(tak nazywał się syn sąsiada) powiedział, że pod łóżkiem mieszka duch, który na pewno wyjdzie w nocy i ugryźć. Warto powiedzieć, że mój syn ma zaledwie pięć lat.

Kiedy sąsiadka po raz kolejny przyprowadziła syna, żeby „pobawił się z naszymi dziećmi”, pośpiesznie jej odmówiłea, powołując się na to, że będziemy zajęci przez cały wieczór. Joanna natychmiast się na mnie obraziła i więcej do nas nie przyszła. Uważam, że postąpiłam słusznie, a chęć zaprzyjaźnienia się z sąsiadami po tym doświadczeniu po prostu zniknęła.

Krzysztof Krawczyk junior walczy w sądzie. Czy będzie w stanie przywrócić sprawiedliwość

Młoda matka nie może siedzieć bezczynnie. Kiedy Ida Nowakowska wróci do „Pnś”

Wspólne wakacje Jennifer Lopez i Bena Afflecka w domu piosenkarki w Miami