Ty, jak większość ludzi, pewnie chcesz nam współczuć, kiedy to słyszysz, ale nie rób tego. Jesteśmy wyjątkowo szczęśliwi.
Potem wszystko potoczyło się trochę dziwnie i bardzo szybko.
Dwa lata temu zadzwoniła do mnie sąsiadka z wiadomością, że mama wyrzuciła ojca z domu i mieszka w stajni, biedactwo.
Mama powiedziała, że ma skromną emeryturę, a ona nie jest w stanie zarobić na nich dwoje.
I tak sobie żyli: on całe życie ciężko pracował i oddawał matce każdy grosz, a teraz, kiedy już nie może, ona wyrzuca go za drzwi. Tylko że mój tata jest od niej starszy o 20 lat, ona ma 48, a on już 68, jest różnica….
Potem szybko wskoczyliśmy z mężem do samochodu i pojechaliśmy po tatę. Podczas gdy my wsadzaliśmy nieszczęśliwego i chorego ojca do samochodu i zbieraliśmy jego rzeczy, moja mama biegała dookoła, mówiąc nam, żebyśmy zabrali ją do miasta, a ona zostawi mu dom, który, nawiasem mówiąc, sam zbudował.
Mama bardzo się wściekła, a ja pod wpływem chwili powiedziałam jej wszystko, co o nim myślę. Od tamtej pory nigdy nie rozmawialiśmy. Na początku mój tata był bardzo zawstydzony, siedział w swoim pokoju i nie wychodził, ale później zaczął czuć się lepiej.
Chodził z córeczką na spacery, gotował obiady, a czasem naprawiał coś w mieszkaniu. Potem wprowadził się do nas ojciec mojego męża. Teraz są prawdziwymi przyjaciółmi. Teść mieszka z nami od roku, ale nadal pracuje, mówi, że chce brać udział w żywieniu naszej rodziny.
W tym czasie rozwiódł się z teściową, a ona natychmiast znalazła 30-letniego faceta. To prawdziwy mężczyzna, więc zostawił jej mieszkanie i wynajął dla siebie.
Ale mój mąż i ja zdecydowaliśmy, że jest miejsce i przyjęliśmy go. U nas wszystko jest w porządku: dziadkowie pomagają we wszystkim w domu i są bardzo pomocni, gdy musimy opiekować się naszą córką.
Emerytura mojego taty idzie na opłacenie mediów, moja na artykuły spożywcze i chemię, mój teść jest odpowiedzialny za ryby i mięso oraz przedszkole, a pieniądze mojego męża płacą za telefon, Internet i wakacje. Resztę oszczędzamy.
Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie reakcja mojej mamy i teściowej. Nie przyjeżdżają w odwiedziny, widzą wnuczkę na neutralnym terenie, są wiecznie zrzędliwe i niezadowolone. Mówią, że zabieramy dziadkom pieniądze i uwagę, bo to oni zajmują się domem i dzieckiem, a my z mężem nic nie robimy.
Ale czy to prawda? Wielokrotnie odmawialiśmy ich pomocy, ponieważ sami potrafimy to zrobić. Jednak ojcowie doceniają naszą troskę i podejście do nich. A to naprawdę spory wydatek, zawsze kupujemy worki warzyw, dziesiątki kilogramów mięsa… Kupiliśmy nawet większą lodówkę.
W weekendy spędzamy czas razem: idziemy do kuchni i przygotowujemy posiłki na cały tydzień. Myślę, że rozumiesz, że moja pensja idzie do hurtowni. I jemy razem tylko śniadania i kolacje, bo w ciągu dnia w domu jest tylko mój tata, reszta z nas jest w pracy.
Kiedyś moja przyjaciółka Anna poradziła mi, żebym wynajęła im mieszkanie i żyła spokojnie, ale jest nam dobrze tak, jak jest. Nikomu nie przeszkadzają, szanujemy ich i doceniamy, kochamy się. Nawet cieszę się, że tak się stało, bo moja teściowa i mama na pewno zrobiłyby mi bałagan w kuchni.
Trochę to dla mnie dziwne, gdy ludzie zaczynają się smucić, współczuć, życzyć mi siły i cierpliwości, gdy słyszą naszą historię. Ale o co tyle szumu, chciałabym Was wszystkich zapytać? Jestem szczęśliwą żoną, matką, córką i synową. Mam ogromną pomoc i wsparcie.
Mój mąż ma lojalnych przyjaciół, doradców i pomoc w męskich sprawach. A nasza córka ma dużo uwagi, codziennie czytane są jej bajki, chodzimy z nią na spacery, odbieramy z przedszkola na czas i bawimy się z nią.
Nie wracam do domu z myślą, że muszę prać, sprzątać, gotować i biegać za dzieckiem. Czeka na mnie uśmiechnięty tata, który robi mi herbatę.
Córka zjadła już obiad i bawi się lalkami, chwaląc się, że dziadek kupił jej ulubioną tabliczkę czekolady w drodze z przedszkola do domu. Odliczam minuty do powrotu z pracy i zobaczenia ich wszystkich. Taka jest moja rodzina. Jesteśmy trochę niekonwencjonalni. Ja, mój mąż, moja córka i nasi dwaj dziadkowie.
W niedalekiej przyszłości planujemy kupić dom poza miastem. Zaoszczędziliśmy już trochę pieniędzy, więc wszystko wydarzy się wkrótce. I na pewno przeprowadzimy się tam wszyscy razem, ponieważ mamy prawdziwe poczucie rodziny.
Zawsze wierzyłam, że prawdziwa miłość to wtedy, gdy dwoje ludzi idzie przez życie razem, wspiera…
Kiedyś myślałam, że po sześćdziesiątce życie powoli się kończy. Że człowiek ma już tylko wspomnienia,…
Z pozoru to była zwykła sobota. Żona krzątała się po kuchni, w powietrzu unosił się…
Kiedy podpisywałam papiery rozwodowe, ręce mi drżały, ale w głowie panował dziwny spokój. Jakby wszystko…
Nie wiem, jakim cudem życie potrafi tak przewrotnie igrać z człowiekiem. Rok temu byłam szczęśliwą…
Po sześćdziesiątce wydawało mi się, że wszystko, co najlepsze, mam już za sobą. Mieszkałam sama…