.
W Seattle zaginęły dwie sunie – seterka Tillie i Phoebe – suczka basseta.
Mimo poszukiwań nie udawało się ich odnaleźć, psów od pięciu dni nikt nie widział.
W poszukiwania Tillie i Phoebe zaangażowała się między innymi organizacja walcząca o prawa zwierząt Vashon Island Pet Protectors, zamieszczając na swoim profilu facebookowym prośbę o pomoc.
Podali też rysopis zaginionych psów.
Ogłoszenie zadziałało. Dwa dni później ochotnicy z VIPP otrzymali telefon.
Widziano psa, który z opisu przypominał zaginioną Tillie. Natychmiast ruszyła akcja poszukiwawcza.
– Kiedy usłyszeliśmy ciche szczekanie Tillie, natychmiast ruszyliśmy w tamtym kierunku – napisali poszukujący zaginionych psów ochotnicy – Ale nigdzie nie mogliśmy znaleźć Phoebe.
Mieliśmy złe przeczucia.
Na szczęście Phoebe też się znalazła. Okazało się, że towarzyszka Tillie utknęła na dnie pustej cysterny.
Musiała wpaść tam przypadkiem i nie mogła się stamtąd wydostać.
Tillie, mimo że sama była wolna, nie porzuciła przyjaciółki.
Siedziała przy krawędzi pustej cysterny, pilnując Phoebe i dodając jej otuchy.
Razem czekały na pomoc przez tydzień.
Stan psów był zaskakująco dobry, udało się im uniknąć odwodnienia dzięki piciu deszczówki.
Jeden z pracowników wspomina, że Phoebe została odnaleziona wyłącznie dzięki Tillie, która po zobaczeniu ludzi od razu pobiegła do zbiornika i położyła głowę na jego krawędzi
Źródło: huffingtonpost.com
Kiedyś myślałam, że po sześćdziesiątce życie powoli się kończy. Że człowiek ma już tylko wspomnienia,…
Z pozoru to była zwykła sobota. Żona krzątała się po kuchni, w powietrzu unosił się…
Kiedy podpisywałam papiery rozwodowe, ręce mi drżały, ale w głowie panował dziwny spokój. Jakby wszystko…
Nie wiem, jakim cudem życie potrafi tak przewrotnie igrać z człowiekiem. Rok temu byłam szczęśliwą…
Po sześćdziesiątce wydawało mi się, że wszystko, co najlepsze, mam już za sobą. Mieszkałam sama…
Kiedy urodziłam dwie córeczki, myślałam, że to będzie najszczęśliwszy czas mojego życia. Wydawało mi się,…