Mój ojciec zawsze darzył syna szczególną miłością. Był dziedzicem, dumą rodziny! Nie jak każda inna córka, którą można ignorować.
Moja matka nie starała się budować żadnych równych relacji w rodzinie, zawsze grała razem z ojcem. Mówił, że ma syna, dziedzica, światełko w oknie, więc tak musi być.
Matka nie stanęła po mojej stronie. Wszystko było tak, jak mówił ojciec, a ojciec trzymał się mojego brata wszystkimi rękami, inwestował w jego rozwój, wiele dla niego poświęcając.
Mój brat oczywiście nie uzasadniał tych wszystkich inwestycji. Dorastał z koroną na głowie, która nie była niczym poparta, tylko słowami ojca i matki, którzy mu śpiewali.
Ojcu nie udało się wychować z syna „prawdziwego mężczyzny”. Mój brat jest leniwy, pretensjonalny i uważa, że wszyscy w jego życiu są mu to winni.

Rzadko rozmawiam z rodziną, a teraz myślę, że powinienem całkowicie zaprzestać tej bezcelowej komunikacji. Nic dobrego nie przyjdzie do mnie z drugiej strony, a kolejny czyn mojego ojca pokazał, że nie ma dla mnie miejsca w tej rodzinie.
Opuściłam dom rodziców, gdy miałam siedemnaście lat. Uczelnia zapewniła mi akademik, w którym dostałam pracę. Potem zaczęłam wynajmować dom, bo nie chciałam mieszkać z rodziną.
Mojemu bratu nic nie przeszkadzało, mieszkał z rodzicami i nadal mieszka. Moi rodzice nie widzieli w tym nic dziwnego ani strasznego.
W tym roku w końcu udało mi się zaoszczędzić na kredyt hipoteczny na małą kawalerkę. Nie stać mnie teraz na większe, ale bardzo chcę mieć własne mieszkanie.
Rodzice, z którymi z jakiegoś powodu postanowiłam podzielić się swoją radością, gratulowali mi bardzo ostrożnie, choć ojciec nie zapomniał o przejściach związanych z kiepskim sąsiedztwem i niewielkim metrażem mieszkania.
Bardzo szybko pożałowałam swojego impulsu do podzielenia się radością z rodzicami. Od czasu do czasu miewałam fantomowe uczucia do rodziny, ale teraz w końcu zdałam sobie sprawę, że jej nie mam.
Moja mama niedawno straciła kuzyna. Nikt z nim nie rozmawiał, bo odkąd pamiętam, lubił wypić. Ale zostawił po sobie mieszkanie, które odziedziczyła moja mama.
Zostałam wezwana do pomocy przy stypie, która odbywała się w domu, więc przyszłam. Stypa szybko przerodziła się w regularną ucztę, bo nikt tak naprawdę nie znał zmarłego i nikt za nim nie tęsknił.
Tam mój tata zaczął mówić o remoncie mieszkania, a kiedy mój brat się ożeni, wprowadzi się do rodziny. To byłby taki prezent ślubny.
Z jakiegoś powodu to jego stwierdzenie naprawdę mnie poruszyło. Fakt, że spadek należał do mojej matki, a mój ojciec miał nim zarządzać, nie zaskoczył mnie, ponieważ moja matka nigdy nie miała nic do powiedzenia w tej sprawie, a może po prostu z niego nie korzystała, ale fakt, że mieszkanie miało trafić wyłącznie do mojego brata, zranił mnie.
Moi rodzice, czy im się to podoba, czy nie, mają dwójkę dzieci. Zapytałam, czy mają coś, co chcieliby mi dać, bo za trzy miesiące wychodzę za mąż.
Zapytałam tylko po to, by zawstydzić rodziców. Mój ojciec bez wahania odpowiedział, że dadzą mi pralkę lub telewizor.
Co za wspaniała decyzja. Mieszkanie dla mojego brata i pralka dla mnie, zupełnie jak równorzędne prezenty, cóż mogę powiedzieć! Mój ojciec warknął i powiedział, że mężczyzna powinien mieć własne mieszkanie.
A matka cicho dodała, że ja już mam mieszkanie. „Tak, mam mieszkanie, ale moi rodzice nie podjęli żadnego wysiłku, aby je stworzyć.
Nawet mój chłopak, teraz narzeczony, powiesił dla mnie zasłony. Mój ojciec nie miał czasu, a mój brat nie wie, jak to zrobić.
Siedziałam jeszcze przez dziesięć minut, przetrawiając to, co usłyszałam, a potem wyszłam. Nikt nawet nie przyszedł mnie odprowadzić. Ale wcale mnie to nie zdziwiło.
To była przydatna lekcja i teraz wiem na pewno, że nie mam rodziny. Ale za trzy miesiące ją stworzę, ale nie będzie ona obejmować moich rodziców i brata. I nie chodzi nawet o mieszkanie.