George zobaczył w supermarkecie kobietę z córką, która bardzo chciała zjeść jagody. Nie wiedział, co zrobić

Mężczyzna w średnim wieku szedł przez duży sklep. Duży mężczyzna w drogim płaszczu. Właśnie skończył spotkanie i zatrzymał się, by kupić coś gotowego na kolację. Nie lubił kawiarni, z jakiegoś powodu wstydził się jeść publicznie. Mimo że pracował jako dyrektor fabryki.

Szedł z koszykiem i nie myślał o pracy. Myślał o swojej siostrze. Jego siostra była chora. Napisałam do niego krótki list, rzadko się komunikowali.

Tylko przez telefon. Ich drogi się rozeszły. Przez trzydzieści lat mieszkali w różnych miastach. Dziesięć tysięcy kilometrów od siebie.

Siostra Ola ma własne życie. On miał swoje. Życie kawalera, pasjonata pracy. Nie, były dziewczyny, oczywiście. Ale w rodzinie się nie układało.

George wysyłał siostrze pieniądze. Zawsze wysyłał pieniądze, gdy się o kogoś martwił. A teraz myślał: powinienem zamówić kwiaty z dostawą. Kobiety kochają kwiaty. Ale dla bardzo chorej osoby kwiaty mogą zepsuć nastrój. Jak podpowiedź, wiesz? Jak wieniec.

screen Youtube

Siostra Oli ma własne życie. I to życie dobiega końca… I wtedy usłyszałam głos małego dziecka: „Mamo, jagody! Jagody!”. Na ladzie pośrodku ogromnej sali leżały stosy przezroczystych plastikowych pudełek. W pudełkach były jagody, maliny i truskawki.

Na zewnątrz szaleje zima. Zamieć, ciemność… A w jasnej sali stoi malutka dziewczynka z białymi włosami. Przesuwa rączkami po kolorowych jagodach w pojemnikach. Jej duże niebieskie oczy błyszczą z zachwytu. „Jagody! Mamusiu, jagódki!”.

Młoda matka, również blondynka w dzianinowej czapce, ubrana w starą puchową kurtkę i chińskie kalosze, prawie płacze. Patrzy na przerażające liczby na metce z ceną. I szepcze do córki: „Kupię to później, Ola! Kiedy dadzą mi pieniądze. Przyjdziemy jeszcze raz i kupię!”.

Dziewczynka o nic nie pyta. Jest zachwycona. Po prostu dzieli się swoim zachwytem, podziwiając jagody. Pokazała też trochę George’owi: „Jagody! Mnóstwo! Zobacz, ile ich jest!

Jest ich tak wiele. Tylko jeśli nie masz pieniędzy, nie dostaniesz ich zbyt wiele. Jagody są bardzo drogie! George mimowolnie uśmiechnął się do dziewczyny.

Wróciły do niego wspomnienia: jak zbierali jagody z siostrą Olą na wsi. Wkładali jagodę za jagodą do dziecięcych koszyków. A Ola była biała, tak samo drobna, niebieskooka… I nie zjadła ani jednej jagody. Wszystko wkładała do koszyka.

A potem dawała mu je, kiedy wracaliśmy do domu. „Jedz! Nie przepraszam, to są jagody dla ciebie! Jedz!”… Dałam mu wszystko, co zebrałam. Wszystko, co miała. Serce mu się ścisnęło, w gardle pojawiła się gruda, nos płonął… George bał się, że się rozpłacze. Zaczął chwytać pudełka z jagodami i wkładać je do koszyka.

I śpiewał, jak niedźwiedź w bajce: „A teraz weźmiemy te jagody dla dziewczynki Oli! Jeśli jej matka na to pozwoli. Weźmiemy ich tyle, ile chcemy i włożymy do koszyka! Zostały przysłane dziewczynce Oli z magicznego lasu, to jagody dla niej!”.

George mówił te bzdury, żeby się nie rozpłakać. Dziewczynka zaczęła się śmiać z radości. Myślała, że te jagody są dla niej. Gdy ma się trzy lata, czasami tak się myśli, gdy widzi się coś wspaniałego.

Matka stanowczo odmówiła, ale nie mogła tego znieść. George wyglądał jak dobroduszny niedźwiadek. Mama też zaczęła się śmiać. W głębi duszy myślała też trochę, że jagody były dla Oli. Dla nich. Mama miała dwadzieścia dwa lata. I jeszcze wierzyła w cuda…

I to był szczęśliwy moment. Radosny kadr z filmu życia. Jak niosły pełne koszyki jagód do kasy? Jak śmiała się malutka dziewczynka, jak śmiała się jej mama… A kasjer śmiał się, gdy George powiedział, że muszą zapłacić za przesyłkę z magicznego lasu. Mówił niedźwiedzim głosem i tupał z nogi na nogę.

George nie wysłał kwiatów siostrze Oli. Zamówił jagody, najlepsze, najświeższe, borówki, maliny, truskawki… Dostarczono ich mnóstwo! A jej siostra zrozumiała. Pamiętała. I z jakiegoś powodu zalała się łzami. Chociaż najśmieszniejsza rzecz była napisana na kartce w wielkim koszu: „Od misia dla dziewczynki Oli!”.

I moja siostra postanowiła mimo wszystko wyzdrowieć. Siedziała, jadła jagody, trochę płakała i szukała najlepszej kliniki w Internecie. Brat przysłał jej pieniądze. Mój brat zawsze wysyłał pieniądze, kiedy się martwił. Taką był osobą.

A George, Ola i jej mama Joanna zakochali się w sobie. Ale to już inna historia, w dodatku bardzo dobra. A ta jest o jagodach. Bo życie to niekończący się strumień historii, smutnych i wesołych. Różnych. A kiedy jedna historia się kończy, z pewnością zacznie się kolejna. Może będzie znacznie lepsza od poprzedniej…

Marta zawsze szła do domu przyjaciółki nie z pustymi rękami, ale z prezentami, a wracała z workami śmieci

Marta zawsze szła do domu przyjaciółki nie z pustymi rękami, ale z prezentami, a wracała z workami śmieci

„Po co mamy się pobierać, jesteśmy jeszcze bardzo młodzi”: mój chłopak powtarzał to przez osiem lat z rzędu