Mój zięć wyrzucił prawie cały obiad, który przygotowałam, do śmietnika stojącego przede mną: „Mamo, teraz inaczej wychowujemy dzieci”

Moja najstarsza córka jest mężatką od kilku lat. Ona i jej mąż mają dwoje małych dzieci. Wszyscy mieszkają w innym mieście, ale często ich odwiedzam. Żeby ich zobaczyć i pomóc przy dzieciach.

Oczywiście nie podoba mi się wiele rzeczy w ich życiu. Zawsze starałam się zachować moje rady dla siebie. Ale czasami bardzo trudno jest mi milczeć.

Na przykład moja córka prawie nic nie gotuje. Zarówno ona, jak i mój zięć bardzo ciężko pracują. Córka tłumaczy, że w pracy jest bardzo zmęczona. A oni są przyzwyczajeni do kupowania lub zamawiania jedzenia.

W ciągu dnia dzieci jedzą w szkolnej stołówce, a moja córka i jej mąż jedzą w kawiarni podczas przerwy w pracy. A na kolację zwykle zamawiają coś na wynos.

Moje stanowisko w tej sprawie jest prawdopodobnie przestarzałe. W naszych czasach kobiety zawsze nakrywały do stołu i pakowały w pojemniki obiady dla swoich mężów i dzieci. Ale teraz wszyscy są bardzo zajęci, ciągle gdzieś biegną, więc stare rady nie są już istotne dla młodych ludzi.

screen Youtube

Ale kiedy przychodzę, automatycznie staję się gospodynią w ich kuchni. Przynajmniej przypomną sobie, czym jest domowe gotowanie! I zaoszczędzą pieniądze na wiecznych kawiarniach i stołówkach.

I tak, już pierwszego dnia (a miałam zostać z dziećmi przez trzy tygodnie), zebraliśmy się wieczorem przy jednym stole, aby zjeść kolację. Ugotowałam wszystko w asortymencie. Zupa na pierwsze danie, mięso z dodatkami i ciasta.

Komunikacja z dziećmi sprawiała mi wiele przyjemności. W końcu nie widzieliśmy się od dawna, a rozmowa przez telefon czy nawet wideo to nie to samo. Ale cały mój nastrój został przyćmiony przez jedną sytuację.

Mój zięć skończył mniej więcej połowę drugiego dania i na moich oczach wziął resztę i wyrzucił do kosza! Byłam tak zszokowana, że nie powiedziałam nawet słowa. Później nawet nie próbowałam tego okazywać.

Ale kiedy próbowałam zasnąć w nocy, zaczęłam się zastanawiać, co to było za zachowanie. Okej, może był już pełen zupy i nie mógł sobie poradzić z resztą. Ale po co ją wyrzucać?

Mogłam zostawić ją w lodówce na następny raz. Zwłaszcza że wiedziałam, że moja teściowa bardzo się starała, żeby ją ugotować. Co za brak szacunku dla czyjejś pracy?

Kiedy sytuacja powtórzyła się następnego dnia, już nie milczałam. Ale najpierw postanowiłam porozmawiać z córką. Kiedy mój zięć poszedł do pokoju po obiedzie, zapytałam ją, co wydarzyło się wczoraj i dziś.

Moja córka wyjaśniła, że teraz mają nieco inny pogląd na tę kwestię, nawet nie każą swoim dzieciom siedzieć przy stole, dopóki ich talerz nie będzie pusty, jak to robiliśmy, gdy byli dziećmi. To tylko prowadzi do przejadania się. Ponadto zawsze jedzą na mieście lub zamawiają dostawę. Więc nie jest tak szkoda wyrzucać jedzenie, którego nie ugotowali.

Wszystko to brzmiało logicznie, ale nadal było brakiem szacunku dla pracy starszego pokolenia, przynajmniej w tym konkretnym przypadku. Więc kiedy prawie wszyscy nie dokończyli kolacji następnego wieczoru, nie czekałam, aż moje gotowanie pójdzie do kosza.

Natychmiast zaczęłam od najważniejszej rzeczy i powiedziałam, że rozumiem, że mają swoje własne rodzinne zasady. A kiedy ich nie odwiedzam, mogą robić, co chcą. Ale kiedy tu jestem, proszę ich o uszanowanie mojej opinii.

Następnie wyjaśniłam mojej córce, zięciowi i dzieciom, że naprawdę lubię dla nich gotować. Dla mnie to jak chwila jedności dla całej rodziny przy jednym stole. Więc proszę, postarajcie się zjeść wszystko, co ugotuję. Albo nakładajcie mniejsze porcje na talerz, albo dokończcie następnego dnia. Nikt się nie kłócił.

W ten sposób broniłam swojego prawa do stworzenia domowej atmosfery kilka razy w roku, kiedy odwiedzam rodzinę mojej córki. Ale jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie jest dobrym pomysłem iść do czyjegoś domu z własnym bochenkiem.

Moja matka chce odebrać mi mieszkanie, które dostałam w spadku i dać je mojej siostrze, ponieważ ona potrzebuje go bardziej niż ja

„Dobrze wiem, że chcesz mnie wyrzucić, a mieszkanie zabrać dla siebie”: moja matka wyraziła swoje niezadowolenie

Muszę mieszkać z teściową, bo bez niej mój mąż nic nie robi. Nie wiem, jak na niego wpłynąć