Muszę mieszkać z teściową, bo bez niej mój mąż nic nie robi. Nie wiem, jak na niego wpłynąć

Muszę mieszkać z teściową, bo gdy jej nie ma, mojego męża można zepchnąć z kanapy tylko buldożerem. Próbowałam, wiem.

Po ślubie zamieszkaliśmy w wynajętym mieszkaniu. Pierwszy miesiąc był w porządku, ale potem mój mąż stał się kanapowym ziemniakiem. Wracał z pracy, napychał brzuch i siadał na kanapie.

Pozmywać naczynia? Był zmęczony. Wyjść z domu? Był zmęczony. Przybić gwóźdź do półki, odkręcić kran, sprawdzić, co jest nie tak z moim laptopem? Nie może, jest zmęczony.

A potem był tak zmęczony, że rzucił pracę. Powiedział, że nie jest tam doceniany, że nie płaci mu się wystarczająco dużo i że powinien poszukać innej pracy. Ale z jakiegoś powodu nie mógł znaleźć pracy, w której musiałby leżeć na kanapie i narzekać.

Kończyły mi się pieniądze. Doszło do tego, że musiałam pożyczyć pieniądze od rodziców, żeby wynająć dom. Potem zdecydowaliśmy się zamieszkać z moją teściową, dopóki mój mąż nie znajdzie pracy.

screen Youtube

Szczerze mówiąc, myślałam, że teściowa będzie biegać wokół mojego syna. Zakładałam, że mój mąż żył w ten sposób przed ślubem, ale tak nie było.

W domu teściowej mój mąż zapomniał, co to znaczy leżeć na kanapie. Ona pracuje, a ja pracuję, więc na drugi dzień mąż nasłuchał się wielu wyzwisk, bo wieczorem nic nie ugotował, chociaż cały dzień był w domu.

Mówiła synowi, że żebracy nie mają służby, a on był cały dzień w domu i miał być obsługiwany. Spojrzałem na nią okrągłymi oczami. Czego się nie spodziewałam, tego się nie spodziewałam. Myślałam, że mój mąż przyzwyczaił się do kanapy, ponieważ był przyzwyczajony do życia na pełnym wyżywieniu w domu swojej matki, ale okazało się, że tak nie jest.

Mój mąż latał jak na miotle. Sprzątał, gotował i chodził do sklepów, a po trzech tygodniach znalazł pracę. Nie zwolniło go to jednak z obowiązków domowych.

Teraz obowiązki domowe dzieliliśmy między nas troje. Moja matka nie pozwoliła mężowi na net. To było dla mnie objawienie. To było jak drugi miesiąc miodowy, tylko z moją teściową.

Kiedy mój mąż znalazł pracę i zaczął zarabiać pieniądze, mogliśmy ponownie wynająć mieszkanie i wyprowadziliśmy się z domu matki mojego męża. Myślałam, że kryzys mamy już za sobą, ale gdy tylko się przeprowadziliśmy, mój mąż znów się rozluźnił.

Nie od razu, ale sześć miesięcy później wróciłam do leżenia na kanapie i zwykłego „jestem zmęczona”. Cieszę się, że nie rzucił pracy, więc to wielkie dzięki.

Próbowałam zarówno uprzejmie, jak i przez aferę, ale nie było takiego efektu, jaki osiągnęła teściowa. Co najwyżej pozmywa naczynia albo ugotuje obiad. A potem będzie marudzić całą noc.

Na dodatek okazało się, że jestem w ciąży. Musiałam uzbierać pieniądze, a mieliśmy jeszcze jeden problem. Mąż się zwolnił i spędził miesiąc bez pracy, coraz bardziej przywiązując się do kanapy.

Znów musieliśmy przeprowadzić się do teściowej. Tam jego matka przywróciła synowi rozsądek i mężczyzna znów zaczął biegać. Znalazł pracę i zaczął odkładać pieniądze na mój urlop macierzyński. Po raz kolejny mój mąż nie leży martwy na kanapie, ale pracuje i uczestniczy w życiu rodziny.

Nie mam żadnych nieporozumień z moją teściową, nawet nie wspomniała, że przyjechaliśmy do niej po raz drugi, mimo że jesteśmy dorośli, małżeństwem i spodziewamy się dziecka.

Jestem jej bardzo wdzięczna za wszystko, co dla nas robi. Ale teraz nie możemy mieszkać z nią całe życie, bo bez jej magicznych wahadełek mój mąż od razu siada na kanapie i nic nie robi?

Okazuje się, że nasze małżeństwo opiera się teraz na cierpliwości mojej i matki mojego męża. I kiedy któreś z nich się wyczerpie, to będzie koniec małżeństwa.

Nie wiem, co robić. Wydaje się, że powinniśmy się rozwieść, ale jestem w ciąży, kocham męża, a jego matka jest cudowna. Przeraża mnie jednak perspektywa, że za jakiś czas znów będę miała psa zamiast męża.

Mój ojciec przez całe życie lubił mojego brata bardziej niż mnie, ale teraz to ja mam się nim opiekować, zwracać na niego uwagę i mu pomagać

Zabrałam matkę do siebie. Wszystko było w porządku, dopóki nie zadzwoniła do siostry, a ta po nią nie przyjechała

Ze względu na swój temperament zięć nie zostaje w żadnej pracy, a dla córki jest „człowiekiem z charakterem”