Moja mama była zadowolona ze wszystkiego, dopóki nie dowiedziała się, że to nie ja i mój mąż pracowaliśmy w ogrodzie. Nie obchodziło jej, kto to robi, dopóki rezultat był dobry

W rzeczywistości spełniliśmy prośbę mojej mamy. Mama była nawet zadowolona i pochwaliła nas. Ale jej zadowolony nastrój zniknął, gdy dowiedziała się, że spełniliśmy jej prośbę w określony sposób.

Mój mąż i ja dużo pracujemy. Pracujemy bardzo ciężko. Daje nam to zarówno dochód, jak i moralną satysfakcję. Rozumiemy, że znajdujemy się teraz na szczycie fali, więc musimy zdobywać zarówno szczyty kariery, jak i bogactwo materialne tak bardzo, jak to tylko możliwe.

Dla nas czas to teraz dosłownie pieniądz. Zajęło nam to trochę czasu, więc żyliśmy jak zwykła rodzina. Gotowaliśmy, sprzątaliśmy, chodziliśmy do sklepu spożywczego — wszystko jak wszyscy inni.

Kiedy dostaliśmy więcej pracy, nadal staraliśmy się nie wypaść z tego rytmu, choć było trudniej. W pewnym momencie jedliśmy tylko fast foody, bo nie mieliśmy energii na gotowanie.

Ale obciążenie pracą wciąż rosło, więc zdaliśmy sobie z mężem sprawę, że coś trzeba zmienić. Usiedliśmy i zaczęliśmy zastanawiać się, jak możemy zoptymalizować nasze codzienne życie.

screen Youtube

Usiedliśmy, obliczyliśmy, pokręciliśmy i doszliśmy do wniosku, że bez pomocy po prostu umrzemy. Znaleźliśmy więc gosposię. Kobieta przychodzi, sprząta, ładuje pranie, prasuje ubrania, kupuje artykuły spożywcze, czasem gotuje, gdy jesteśmy naprawdę zajęci pracą. Płacimy jej za to dobre pieniądze.

Tak, to dodatkowy wydatek, ale ostatecznie jest to dla nas tańsze niż robienie tego samemu. Wracamy z pracy o dziesiątej wieczorem, mieszkanie jest posprzątane, a kolacja czeka na kuchence. Jest pięknie!

Łatwiej jest nam płacić za codzienne życie pieniędzmi niż brać wolne w pracy, żeby się zrelaksować. I mniej się denerwujemy, bo sprzątanie jest w dobrych rękach. Jesteśmy więcej niż zadowoleni z tego i mamy szczęście, że mamy asystentkę: to bardzo odpowiedzialna kobieta, która gotuje idealnie do naszych potrzeb.

Ale moi rodzice nie uważają naszego stylu życia za normę. Moja teściowa jakoś zachowuje swoje zdanie dla siebie, a moja mama zawsze nazywa nas burżujami. Regularnie powtarza mi, że kobieta powinna sama dbać o swój dom, w przeciwnym razie nie jest gospodynią, ale gościem.

Na początku próbowałam się z nią kłócić, żeby coś udowodnić, ale potem się poddałam. Mojej matki nie da się zmienić i nie ma sensu marnować energii na celowo nieudaną rozmowę.

Ale moja mama się nie poddaje i stara się, żebyśmy wszystko robili sami. Przynajmniej w ramach pomagania jej. Przynosimy jej zakupy, mimo że można zamówić dostawę, albo idziemy z nią do przychodni, mimo że lepiej wezwać lekarza do domu. Ogólnie rzecz biorąc, dobrze się bawi.

Ogród mojej matki to osobna historia. Od dwudziestu lat coś tam sadzi, denerwuje się każdym krzaczkiem i próbuje nas przekonać, żebyśmy się tym zajęli.

Ostatnio zażyczyła sobie przekopania ogrodu. Powiedziała, że powinniśmy przekopać ziemię, potem ona wsypie do niej nawóz i znowu przekopie. Oczywiście, zdaniem mojej mamy, powinniśmy to zrobić ja i mój mąż, bo „ziemia kocha swoje ręce”.

Nie mieliśmy na to ani czasu, ani ochoty. Poszliśmy więc drogą najmniejszego oporu. Znaleźliśmy kilku studentów, którzy za dość skromną opła
tą przekopali ogród mojej mamy czterema łopatami w pół godziny.

Wzięliśmy ich numery, żeby móc do nich zadzwonić przy okazji. Oczekiwano, że mama przyjedzie, uporządkuje nawóz, a potem chłopcy znów wszystko przekopią. Wrócili do domu zadowoleni z siebie.

Moja mama również była zadowolona z rezultatu, ale tylko do momentu, gdy dowiedziała się, że to nie ja i mój mąż przekopaliśmy ogród, ale jacyś obcy ludzie.

Cała wioska krzyczała. Moja matka osobiście prosiła nas, abyśmy to zrobili, ale nie przejęliśmy się jej prośbą i wynajęliśmy kilku ubłoconych mężczyzn, którzy wszystko jej zrujnowali. To dziwne, bo jeszcze pół godziny temu była ze wszystkiego zadowolona.

Zachowanie mamy robi się naprawdę irytujące. Mam coraz mniejszą ochotę z nią rozmawiać, bo ma swój własny pomysł na życie i nie chce mnie słuchać.

Po sprzeczce teściowa dostała osobny pojemnik na chleb, a my postanowiliśmy kupić lodówkę: „Będziecie wiedzieć, jak nie szanować swoich rodziców”

„Nie masz czasu na nic nawet na urlopie macierzyńskim, po co ci praca, siedź w domu”: mój mąż zdecydował, że chcę zrzucić całą pracę na jego matkę

Mój mąż oddaje prawie całą swoją pensję matce. Postanowiłam dać mu nauczkę i wysłałam rodziców na wakacje