Mój mąż oddaje prawie całą swoją pensję matce. Postanowiłam dać mu nauczkę i wysłałam rodziców na wakacje

Matka mojego męża niedawno skończyła sześćdziesiąt lat. Jest na emeryturze, ale chociaż wygląda i czuje się świetnie, zdecydowała, że nie będzie już pracować. A jej jedyny i ulubiony syn, czyli mój mąż, będzie dostarczał jej pieniędzy.

Marcin zresztą nie miał nic przeciwko takiemu sformułowaniu sprawy i dobrowolnie przejął spłatę jej rachunków za media, zakup żywności i wszystkich potrzebnych rzeczy do domu, od sprzętu AGD po środki czystości. Oczywiście wszystko to kosztuje nas niemało grosza, ale on zdaje się tego nie rozumieć.

Wielokrotnie wyrażałam mu swoje skargi, ale w odpowiedzi słyszałam tylko, że jego matka wychowywała go sama. Nie spała w nocy, nie jadła, nie odpoczywała. Czy nie może jej teraz za to podziękować? Zasługiwał na opiekę.

Czy to w porządku? Nie, ja wszystko rozumiem, to jego matka, ale co to ma wspólnego ze mną? Dlaczego kupuje coś dla niej, zamiast dać mi prezent?

Ostatnio wydarzyło się coś, co zbiło mnie z tropu. Pewnego wieczoru pojechaliśmy do mojej teściowej, a Marcin kupił mamie ogromną listę leków i dostarczył je osobiście. Ponieważ
byliśmy razem, musiałam też pójść na górę i zgodzić się na filiżankę herbaty.

screen Youtube

Podczas gdy Marcin opowiadał mamie o swoim dniu i pytał o jej zdrowie, ja nie odrywałam wzroku od nowej zmywarki, która stała teraz w miejscu starej szafki.

Zmywarka, o której tak długo marzyłam, nie była moja, ale mojej teściowej! I została jej podarowana, oczywiście, przez jej cennego syna! Warknęłam na męża, gdy tylko wsiedliśmy do samochodu, co on sobie myślał?

Od tylu lat proszę go, żeby kupił mi zmywarkę, ale on tylko macha na to ręką i mówi do swojej mamy „Proszę bardzo, mamusiu”. Ten bezczelny człowiek miał również odwagę się usprawiedliwiać.

Marcin powiedział, że jest starsza i ma trudności z pracą rękami. A my jesteśmy jeszcze młodzi i mieszkamy razem, on zmywa naczynia, ja zmywam, wszystko jest fair. Wybuchnęłam płaczem, ale nieważne jak bardzo histeryzowałam, na Marcinie nie zrobiło to wrażenia. Był pewien, że ma rację. Wtedy postanowiłam dać mu nauczkę.

Tuż po kłótni zapytał mnie, co zjemy na obiad, a ja powiedziałam mu, że nic, bo też wróciłam z pracy i nie mam pieniędzy. Marcin zapytał, czy mówię poważnie i gdzie się podziały pieniądze.

Nie ukrywałam tego i powiedziałam mu, że wykupiłam rodzicom tygodniowe wczasy w sanatorium. Ostatni raz byli na wakacjach trzydzieści lat temu, a może on myślał, że na to nie zasłużyli?

Marcin wzruszył ramionami i powiedział, że zamówi pizzę. Nie wiedział jednak, że to dopiero początek. Wkrótce w naszym domu zabrakło wszystkiego, od normalnego jedzenia po zwykłe detergenty.

Marcin sam coś kupił, ale ja już nie chodziłam do sklepu i w ogóle nic nie gotowałam. A kiedy dostałam pensję, powiedziała, że oddała ją rodzicom. Marcin zapytał mnie, co chcę mu tym udowodnić.

Wzruszyłam ramionami i nic nie odpowiedziałam. Zapytałam też, co jest z nim nie tak, skoro sam zarządza swoimi pieniędzmi, to co jest nie tak ze mną.

Krzyknął, że się nie zgadza, więc poprosiłam go o wyjaśnienie, co jest nie tak. Zapytałam go, dlaczego utrzymuje matkę z własnych pieniędzy, podczas gdy ja muszę utrzymywać nas dwoje.

Skończyło się na tym, że Marcin zaczął pracować na pół etatu, żeby sprostać wymaganiom matki i nie tracić naszych wspólnych pieniędzy. Przyjęłam to dobrze, ponieważ nasz finansowy dobrobyt został przywrócony. Nie wiem jednak, jak długo Marcin wytrzyma. Ale to będzie dla niego dobra lekcja.

Nie mam nic przeciwko temu, żeby od czasu do czasu pomagał swojej matce, ale żeby cały czas żył z nas, to zdecydowanie za dużo i nigdy się na to nie zgodzę.

Moja synowa rozpoczęła związek z obydwoma moimi synami. Obiecałam, że nie powiem młodszemu i nie wiem, czy to się powtórzy

Moja synowa rozpoczęła związek z obydwoma moimi synami. Obiecałam, że nie powiem młodszemu i nie wiem, czy to się powtórzy

„Niemożliwe jest przestać mnie kochać, jestem najlepsza. Dlaczego mnie zostawił”: powiedziała z przekonaniem moja przyjaciółka, nie rozumiejąc prostej prawdy