Mam czterdzieści pięć lat, nie jestem jakąś bizneswoman, nie mam wielkiego majątku. Jestem zwykłą sprzedawczynią w supermarkecie. Całe życie kręciłam się w kółko, próbując radzić sobie tak dobrze, jak wszyscy inni.
Moje życie osobiste nie układało się od najmłodszych lat. W wieku dwudziestu lat zakochałam się po uszy w przystojnym mężczyźnie, który uciekł ode mnie, gdy tylko powiedziałam mu, że jestem w ciąży.
Mimo to urodziłam córkę. Jestem bardzo wdzięczna mojej mamie — pomogła mi zarówno finansowo, jak i moralnie we wczesnych latach.
Teraz moja córka jest dorosła, skończyła studia i jest prawniczką. To, ile kosztowało mnie studiowanie Kasi odpłatnie, to już inna historia.
Zaciągałam kredyty, pożyczałam od przyjaciół i odmawiałam sobie wszystkiego. Ale, dzięki Bogu, moja córka zdobyła wykształcenie.
Teraz wyprowadziła się z mojego domu, wynajmuje mieszkanie, a czasem nawet próbuje dawać mi pieniądze. Nie przyjmuję ich, ponieważ jest młoda i potrzebuje więcej. Mogę żyć ze swojej pensji.
Moja matka jest teraz po siedemdziesiątce, jest bardzo chora i ledwo chodzi. Chciałam ją przygarnąć, ale ona nie chce, czuje się bardziej komfortowo we własnym mieszkaniu. Jestem więc rozdarta między pracą, moim mieszkaniem i mieszkaniem mojej mamy. Sprzątam, gotuję, robię pranie, a potem wracam do swojego mieszkania, aby przespać się przed pracą.
Jak już mówiłam, nie mam życia osobistego. Ale ostatnio kogoś poznałam. Zepsuł mi się kran w łazience i przyszedł hydraulik, młody mężczyzna.
Szybko wykonał swoją pracę, a potem poczęstowałam go ciastem z mięsem i ziemniakami. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy. Dobrze było z nim porozmawiać! Było przytulnie…
Grzegorz powiedział mi, że jest wychowankiem domu dziecka, był żonaty i rozwiedziony, nie ma dzieci. Mieszka w sąsiednim budynku, w mieszkaniu otrzymanym od państwa. Tego wieczoru poszedł późno, a my jako przyjaciele wymieniliśmy się numerami telefonów.
Zadzwonił kilka razy i znowu rozmawialiśmy. I wiecie, po rozmowie z nim chciałam latać, śmiać się i śpiewać. Czułam się jak młoda dziewczyna.
A potem przyszedł z kwiatami przed zamknięciem supermarketu. Wyszłam na zewnątrz i byłam zdezorientowana. Stałam tam czerwona jak prześcieradło, a on trzymał kwiaty i uśmiechał się. A róże były takie piękne!
Spacerowaliśmy z nim późnym wieczorem. Był ciepły letni wieczór, latarnie były włączone, przechodnie się spieszyli, samochody gdzieś jechały, a my nikogo nie widzieliśmy ani nie zauważyliśmy. Szliśmy, obejmując się ramionami. Grzegorz został ze mną tej nocy. Rano powiedział, że się do mnie wprowadza. Wcale mi to nie przeszkadzało!
W pracy dziewczyny pytały mnie, kim jest ten facet, który spotkał mnie wczoraj w sklepie. Uśmiechnęłam się i powiedziałam, że to mój chłopak. Koleżanki poradziły mi, żebym znalazła sobie kogoś starszego, bo ten facet był bardzo młody i może był oszustem i zostawiłby mnie bez dachu nad głową.
Myślała, że wpuściłam go do domu, ale wzruszyłam ramionami. Co mogę od niego wziąć? Mieszkanie, i to jeszcze na nazwisko mojej córki. I nigdy nie miałam wielomilionowych kont bankowych, tylko pensję i kartę kredytową. Odrzuciłam kolegów jak irytujące muchy i tyle.
I wtedy Kasia zobaczyła Grzegorza w moim mieszkaniu. Była bardzo zaskoczona: kim jest ten facet? Myślała, że wpuściłam lokatora. A kiedy się dowiedziała, zrobiła wielkie oczy.
Zaczęła też mówić o jego wieku, że jest młodszy ode mnie.
Powiedziałam jej, że jest tylko 15 lat młodszy, a moja córka powiedziała, że jestem ciocią, a on jest młodym mężczyzną, który powinien interesować się dziewczynami w jej wieku. Potem wszedł Grzegorz, a Kasia pożegnała się, zerkając na mojego męża.
A potem spojrzałam na siebie w lustrze, jakby z boku. I rzeczywiście, ciocia. Trochę nadwagi, zmarszczki wokół oczu. A Grzegorz — przystojny mężczyzna. Wysoki, przystojny blondyn.
Córka pewnie ma rację, nie pasuję do niego. Zapytałam Grzegorza wprost, dlaczego chce związku ze mną.
Uniósł brwi w zdziwieniu, po czym roześmiał się i zapytał, dlaczego przejmuję się paplaniną na zewnątrz, skoro wszyscy mówią o tym, że mnie wykiwał. Powiedziałam mu, że tak.
Przytulił mnie i powiedział, że nie potrzebuje nikogo poza mną. Jestem dla niego najlepszą kobietą na świecie. A wiek to nic. Wieczorem moja matka zadzwoniła do mnie i powiedziała, że wie wszystko od Kaszy o moim przyjacielu. A mama zbeształa mnie takimi słowami, że chciało mi się płakać.
Za co? Za to, że przez wiele lat jej pomagałam, zapominając o wszystkim na świecie? Tak, jestem wdzięczna mamie za pomoc w wychowaniu Kasi w pierwszych latach życia. Ale już w pełni jej się odwdzięczyłam swoją troską i uwagą.
Mogę być szczęśliwa sama przez jakiś czas! Powiedziałam to wszystko mamie. W odpowiedzi nazwała mnie upadłą kobietą i odłożyła słuchawkę. Któregoś dnia Kasia przyszła pod moją nieobecność i otwarcie uwiodła mojego Grzegorza. Jak później przyznała, testowała go pod kątem nierzetelności.
Grzegorz tylko się zaśmiał i zaproponował, żebyśmy razem ugotowali barszcz, zanim wrócę do domu. Kasia się obraziła i wyszła. Grzegorz sam mi później wszystko opowiedział.
Nie spodziewałam się takiej podłości ze strony córki. Ale nie mogłam się też na nią gniewać, bo kocham ją ponad życie. I kocham Grzegorza, a on kocha mnie, wiem to na pewno!
Być może na poziomie podświadomości przyciąga go do mnie miłość matki, której nie otrzymał, nie wiem. Ale jesteśmy razem tacy szczęśliwi.
I zdecydowałam: nawet jeśli zajmie to rok, nawet miesiąc, będę szczęśliwa! I nie obchodzi mnie, czy cały świat myśli, że się mylę. Myślę, że zasługuję na tę radość.