„Nie potrzebujemy leniwych ludzi w naszej rodzinie”: powiedziała mi moja przyszła teściowa, co dało mi do myślenia

Miałam bardzo niefortunne spotkanie z moją potencjalną teściową. Ale natychmiast stało się jasne, że nie mam nic do roboty w tej rodzinie, więc dziękuję za zaoszczędzenie mojego czasu.

Mój były narzeczony i ja mieszkaliśmy razem od dwóch lat i przygotowywaliśmy się do przeniesienia naszego związku na wyższy poziom.

Były wskazówki, ale nie było propozycji jako takiej. Powiedział mi, że to tylko żart, że najpierw musi sprawić, by moja matka mnie polubiła.

Ale co to były za żarty, kiedy w poniedziałek mój mąż przyszedł do mnie z najpoważniejszym wyrazem twarzy i powiedział, że zdecydował się na poważny krok — w ten weekend spotkamy się z jego matką.

Ok, zrozumiałam. Zaczęłam wyjaśniać format wydarzenia, aby wyglądało odpowiednio. Pan młody powiedział mi, że to tylko wspólna kolacja.

Zrozumiałam to tak: przychodzimy, siadamy przy stole, miło rozmawiamy i wychodzimy. A jeśli wszystko jest w tym formacie, to muszę zrobić włosy, wybrać sukienkę, ułożyć paznokcie, w końcu nie można zrobić pierwszego wrażenia po raz drugi.

W weekend byłam już na pełnej paradzie. Buty na małym obcasie, sukienka, manicure, makijaż, wszystko. Jedyną rzeczą, która mnie zdezorientowała, było to, że wyjechaliśmy o dziewiątej rano.

Okej, dotarcie na miejsce zajęło nam godzinę, ale i tak dotarliśmy wcześnie — o dziesiątej rano. Co to za kolacja o dziesiątej rano? Ale nie kłóciłam się.

Mój narzeczony poprowadził mnie przez kilka podwórek, na których prawie połamałam nogi, i w końcu dotarliśmy do domku letniskowego. Okazało się, że jego matka mieszka w tym domku letniskowym w sezonie letnim.

Podjechaliśmy więc pod dom mojej teściowej, przywitałam się i przedstawiłam. Kobieta spojrzała na mnie, nuciła i powiedziała, żebym poszedł za nią.

Byłam zaskoczona, ale poszłam za nią. W sąsiednim pokoju długo grzebała w szafie, po czym wyciągnęła legginsy i rozciągniętą bluzę. Matka mojego narzeczonego rzuciła mi kilka ubrań, w które miałam się przebrać. Złapałam ubrania, ale potem zapytałam, dlaczego muszę się przebrać.

A potem mój narzeczony powiedział, że pójdziemy do ogrodu, czy ja myślałam, że przyszłam tylko po to, żeby ludzie na mnie pięknie patrzyli?

Brakowało mi słów, ale nie przebrałam się, nie przyszłam orać cudzego ogródka. Gdyby z góry powiedziano mi, że tak będzie, że moja matka potrzebuje pomocy, ubrałabym się inaczej i nie wydawała pieniędzy na manicure, ale nie chciałam tego robić w ten sposób.

Poszłam do narzeczonego i powiedziałam mu, że takie niespodzianki mnie denerwują. Natychmiast powiedział: „O co tyle hałasu, mama potrzebuje pomocy”. No cóż, trzeba pomóc, to się pomaga.

Usiadłam na ławce i zaczęłam obserwować, co będzie dalej. Pan młody się skrzywił, po czym poszedł po moją mamę, która powiedziała, że trzeba jeszcze zarobić na obiad. Cóż, ja z pewnością nie zamierzałam na nic zapracować. Pomachałam mu i zaczęłam iść w stronę wyjścia, zatrzymując się dopiero przy bramie i pytając narzeczonego, czy idzie ze mną.

Nie poszedł ze mną, stał za moją mamą i robił do mnie straszne miny, jakbym chciała wrócić i go nie zhańbić. Ale i tak poszłam.

Od tamtej pory nie widziałam tego wspaniałego chłopaka, wyprowadziłam się tego wieczoru, a on był tak urażony, że do mnie nie zadzwonił. Przecież mieliśmy się pobrać. Nawet dobrze, że zaciągnął mnie na spotkanie ze swoją matką, to wiele wyjaśniło i postawiło wszystko na swoim miejscu.

Po rozwodzie syna komunikuję się z jego córką i byłą żoną, ale syn nie chce mnie znać

Mój brat zmienił swoje relacje rodzinne w relacje zawodowe, a teraz zastanawia się, dlaczego nikt nie chce mu pomóc

Jestem zmęczona przyjmowaniem swatów, ale oni nie chcą tego zauważyć: „Ugotuj nam szybkie śniadanie”