Jedna z kobiet zadzwoniła do swojej córki. Słowo w słowo kłóciły się o nic. Kobieta zbeształa córkę, a ta się rozłączyła. Potem kobieta rozpłakała się, współczując córce.
Było jej ciężko z dwójką dzieci. Kobieta wysłała dwa tysiące złotych. Córka napisała: „Mamusiu, dziękuję, przepraszam!”.
Kobieta wyszła z domu, jej torba była ciężka, było ciemno i lodowato. Natalia przewróciła się, przeklęła, życzyła wszystkiego najgorszego tym, którzy spowodowali oblodzenie ulicy.
Sprawdziła torbę i wsiadła do tramwaju. W tramwaju prawie pokłóciła się z konduktorem, ale potem się pogodzili. Nie doszło do przekleństw.
Myśli kobiety były smutne i niespokojne. Przy drzwiach szpitala siedzi ciężarna kotka. Tamara wyjęła kanapkę z serem. Tak zwany twarożek, produkt seropodobny. Westchnęła i oddała ser kotu. Herbatę można pić z chlebem. Nic…
Zadzwonił jej były mąż. Natalia zaczęła mówić spokojnie, ale po chwili załamała się i krzyknęła. Mężczyzna poszedł do innej kobiety i zabrał wszystko z mieszkania.
A teraz zamierza odebrać mi mieszkanie. Drżącymi rękami ponownie wyjęła telefon i napisała niegrzeczną wiadomość do męża. „Nie obchodzi mnie twój makowy pysk, obchodzi mnie twoje mieszkanie!
Zaczęła płakać, ale natychmiast się powstrzymała. W myślach zbeształa władze i głównego lekarza. Pokłóciła się z pielęgniarką, która nie zmieniła staruszce bielizny. Poszła wezwać lekarza do staruszka, który nie oddychał dobrze. Lekarz długo nie przychodził, ale Natalia nalegała i przyszedł.
Potem zajęła się swoją pracą. Opiekowała się starszymi ludźmi na oddziale. I nie powiedziała ani jednego niegrzecznego słowa. Nie robiła im wyrzutów. Zmieniała pościel, okrywała kocami, dawała pić, rozmawiała z tymi, którzy potrafili mówić. Mówiła czule. Jak z dziećmi.
Potem wyjęła z torby duży termos i nalała wszystkim rosołu — wystarczyło pół kubka, ale był treściwy. Natalia ugotowała wczoraj kurczaka, przepuściła go przez maszynkę do mięsa i zrobiła mocny, mięsny rosół z mięsem mielonym. Robiła to dwa razy w miesiącu. Ze swojej pensji.
A potem usiadła na chwilę i wypiła herbatę z chlebem. A Natalia myślała, jaka jest zła. Niegrzeczna. Musi się poprawić. A potem została wezwana, by przewrócić pacjenta i położyć innego na noszach. Zostawiła herbatę i pobiegła, ciężko stąpając na obolałych nogach.
Nie miała czasu myśleć o poprawianiu siebie. Taka właśnie jest kobieta. Wszystko spoczywa na niej. Na jej termosie, na bulionie. Chcę, tylko żeby mniej bolały mnie nogi. A moje serce nie powinno być tak napięte od cudzego bólu. A reszta może być tolerowana.