„Jeśli ugotujesz mi żurek, to się ożenię, takie jest moje podejście”: powiedział mi narzeczony, a ja zdałam sobie sprawę, że muszę się na coś zdecydować

W dorosłym życiu musiałam zaangażować się w romantyczny związek. Po rozwodzie nie sądziłam, że to możliwe. Zrezygnowałam już z życia osobistego i przygotowywałam się do roli babci. Ale czasami różne rzeczy się zdarzają.

Michała poznaliśmy na urodzinach wspólnej koleżanki. Świętowaliśmy w centrum rekreacyjnym z grupą ludzi i zabawnymi grami. Tak się poznaliśmy.

Spędziliśmy dwa dni, spacerując wzdłuż brzegu jeziora, rozmawiając o wszystkim. Byłam po prostu pod wrażeniem.

Michał wydawał się pokrewną duszą. Poważny mężczyzna na odpowiedzialnym stanowisku, bez bagażu w postaci dzieci i byłych żon. I był przystojny. Cóż, po prostu dar losu, nie inaczej.

Po przyjeździe do miasta nasze spotkania były kontynuowane, ale w zwykłych miejscach: restauracja, kino, karaoke. Wszędzie było zabawnie i ciekawie z moim towarzyszem. Próbowałam nawet znaleźć w nim wady, ale szybko się poddałam.

screen Youtube

Jeśli taka ryba wpadnie ci w ręce, grzechem jest się z tego nie cieszyć. Po prostu cieszyłam się naszymi spacerami i uwagą mężczyzn. Nie każda kobieta po czterdziestce dostaje kwiaty co najmniej dwa razy w tygodniu i jest rozpieszczana ładnymi prezentami.

Szybko zamieszkaliśmy razem i nie było fazy „przyzwyczajania się do siebie”. Było tak, jakbyśmy mieszkali obok siebie przez całe życie. Jestem nowoczesną kobietą, ale nie zamierzałam mieszkać razem na zawsze.

Najpierw delikatnie, a potem bez ogródek pytałam Michała, kiedy mogę spodziewać się upragnionej propozycji. Mój kochanek umiejętnie unikał rozmowy. W końcu miał 45 lat!

Ale nie tęskniłam. Miałam plan. Ugotowałam pyszny obiad — upiekłam udziec jagnięcy z przyprawami i podałam z ryżem. Mój Michał bardzo szanuje pyszne domowe jedzenie. Na stole postawiłam moją specjalną nalewkę i warzywa. To dopiero widok. Prawdziwa pułapka na kawalera!

Michał docenił kolację. Jadł i tylko mruczał z zadowolenia. A teraz siedzimy z nim na kanapie, delektujemy się nalewką, a ja mówię mu, że jeśli wszystko w naszym związku mu odpowiada, to możemy iść do urzędu stanu cywilnego i zakończyć nasz haniebny konkubinat.

Mój kochanek zamarł i przestał oddychać. Powoli opuścił szklankę z alkoholem na podłokietnik sofy i odwrócił się do okna. Cisza wciąż trwała. Powiedział, że dopóki nie ugotuję pysznego żurku, nie poprosi mnie o rękę. Nigdy nie rozpieszczałam go tym daniem, a on chciał.

Byłam nawet zaskoczona. Nie mam zdolności kulinarnych i nie znoszę tych wszystkich zup, a Michał doskonale o tym wiedział. Wiele razy chodziliśmy z nim do restauracji i nigdy nie zamawiałam zup.

A mój mąż, wiedząc o moim problemie, celowo stawia taki warunek. Tak jakby chciał mnie wcześniej zabrać do grobu.

Nie bez powodu tak wybitny pan młody w jego wieku chodzi bez obrączki. Możliwe, że postawił niemożliwe do spełnienia warunki dla każdej ze swoich pasji, aby usprawiedliwić swoją niechęć do pójścia do ołtarza.

Próbowałam znaleźć kompromis w tej sytuacji, ale Michał nie dał się nabrać na moje sztuczki. Po prostu zrób mu ten żurek i tyle! Powiedział też, że wszystkie przygotowania powinny odbywać się tylko w jego obecności. Takie zabezpieczenie przed oszustwem.

Teraz siedzę tutaj i zastanawiam się, czy potrzebuję takiego człowieka. Dzisiaj prowadzi mnie do kuchni, żebym gotowała zupy, których nienawidzę. A jutro poprosi mnie, żebym przeszła się po krawędzi dachu!

To tak, jakbym nie miała wystarczająco dużo emocji w życiu. Postanowiłam, że jeśli mój Michał się nie opamięta, to wrócę do swojego mieszkania. Wolałabym znów być sama.

„Jeśli mamy się pobrać, to wszystko powinno być równe”. Kasia zdała sobie sprawę, że jej narzeczony kłamie i dała mu nauczkę

„Dlaczego twoja matka kieruje naszym życiem”: zapytałam, widząc jak moja teściowa pozwala sobie na wtrącanie się w nasze sprawy

Byłam w cywilnym związku małżeńskim przez pięć lat i myślałam, że wszystko jest w porządku, ale wtedy podsłuchałam, jak mój mąż rozmawia z przyjacielem i wszystko stało się jasne