Facet zaprosił mnie do restauracji i uciekł, zostawiając mnie z wysokim rachunkiem za kolację. A potem nie można już ufać ludziom

Ta historia przydarzyła mi się, kiedy byłam studentką, kiedy ja, naiwna dziewczyna ze wsi, przyjechałam studiować do dużego miasta.

Pewnego razu spacerowałam wzdłuż nabrzeża z moimi przyjaciółkami i spotkałyśmy kilku interesujących facetów.

Wśród nich był Tadeusz, przystojny mężczyzna, od którego nie można było oderwać wzroku. Był też szarmancki, jak prawdziwy dżentelmen.

Brał mnie za rękę i opowiadał zabawne historie. Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia. Patrzyłam na niego jak na jakiegoś boga i tylko się uśmiechałam.

Jakąś godzinę później szepnął, że powinniśmy uciekać. A ja, wychowana na najsurowszych zasadach, zapomniałam o wszystkim na świecie.

screen Youtube

W jakiś sposób zostaliśmy w tyle za resztą uczciwego towarzystwa i wmieszaliśmy się w tłum. Tadeusz zaproponował, żebyśmy poszli w przeciwnym kierunku, a potem zeszliśmy nad wodę.

Gdy usiedliśmy na brzegu, Tadeusz opowiedział mi o swoich studiach na Politechnice, trudnym życiu z rodzicami profesorami i super dochodowej pracy na pół etatu. Powiedział mi też, że moje oczy są jak bezdenne niebo, a mój uśmiech jest taki promienny.

A ja, dziewczyna ze wsi, słuchałam z otwartymi uszami i wierzyłam we wszystko. Wydawało mi się, że spotkałam swojego księcia, że wygrałam coś w rodzaju losu na loterii!

Nagle zaproponował, żebyśmy poszli do restauracji. Zarumieniłam się z zaskoczenia i powiedziałam, że nie mam pieniędzy. Powiedział, że stawia, ale nigdy wcześniej nie byłam w restauracji. Mówią, że aby tam pójść, trzeba się specjalnie ubrać.

Tadeusz powiedział, żebym przestała go rozśmieszać, bo byłam ładnie ubrana, bo inaczej coś mi się przywidziało.

Wstał i pociągnął mnie za rękę. Wzruszyłam ramionami, a czemu nie? W końcu to taka okazja, żeby odwiedzić prawdziwą restaurację! Teraz zdaję sobie sprawę, że ta jadłodajnia miała tylko nazwę „restauracja”, w rzeczywistości była to zwykła stołówka. Ale ceny były naprawdę wysokie.

Tadeusz zamówił sałatki, mięso, owoce i wino. Piliśmy, jedliśmy i śmialiśmy się. Byłam taka szczęśliwa! Spotkałam swojego księcia. I wtedy Tadeusz wyjrzał przez okno zdezorientowany.

Powiedział mi, że jego przyjaciel jest za oknem i musi mu coś powiedzieć, i poprosił, żebym posiedziała kilka minut, aż wróci.

Uwierzyłam mu i przytaknęłam w odpowiedzi. W tamtych czasach nie wszyscy mieli telefony komórkowe. Tadeusz wybiegł na zewnątrz, a ja zostałam. Minęło pięć minut, dziesięć, dwadzieścia… Tadeusz nie wracał. Zacząłem z niepokojem spoglądać na drzwi. I wtedy podszedł do mnie kelner.

Wręczył mi rachunek, a ja powiedziałam mu, że mój kolega zaraz wróci zapłacić. Kelner spokojnie odpowiedział, że mój przyjaciel wsiadł do taksówki 20 minut temu i odjechał, widział
to przez okno i kazał mi zapłacić, w przeciwnym razie zostanie wezwana policja.

Spojrzałam na kelnera zdezorientowana, nie wierząc, że to właśnie mi się przytrafiło. Nie, słyszałam o takich historiach, ale nie sądziłam, że może mi się to przytrafić. Spojrzałam na kwotę na rachunku i po prostu zdrętwiałam. Moi rodzice dawali mi o połowę mniej miesięcznie.

Szepnęłam, że nie mam takich pieniędzy. I co się stało później! Kelner zawołał administratora, ten coś krzyknął, potem zaczął grozić. Potem wyszedł właściciel.

Trzech dorosłych wujków kręciło się nad osiemnastoletnią dziewczyną, która trzęsła się jak liść. Próbowałam im coś wytłumaczyć i rozpłakałam się. Ta historia pewnie skończyłaby się źle, ale właściciel okazał się normalnym człowiekiem.

Oczywiście nie byłam pierwszą i niestety nie ostatnią osobą, która znalazła się w takiej sytuacji. Ale z jakiegoś powodu
chciał mi pomóc.

Powiedział, że nie zadzwoni na policję, ale kazał mi iść za sobą. Właściciel zaprowadził mnie do zlewu i wskazał na stertę brudnych naczyń, mówiąc, że zmywarka jest dziś chora, a dziewczyny ją przejmują, ale nie mogą sobie z tym poradzić. Ty wszystko dobrze umyjesz. Potem posprzątasz restaurację po klientach i będziemy kwita.

Wzięłam się więc do pracy. Ogólnie rzecz biorąc, byłem w hostelu rano. Byłam zmęczona jak cholera, ale nie miałam długów ani problemów z policją.

Powiedziałam dziewczynom, że byłam z facetem w restauracji. Nie dodałam nic na temat kontynuacji i tajemniczo milczałam. Niech się domyślają i zazdroszczą. Broń Boże, żeby ktoś miał taki ciąg dalszy!

Mój mąż sam załatwił mi pracę i w rezultacie rozstaliśmy się: „Dobrze sobie radzisz w pracy, więc dlaczego mi nie zapłaciłeś”

Odmówiła opłacenia córce drogiego uniwersytetu, o którym marzyła. Powinnam była bardziej się starać i lepiej się uczyć. Nie jestem córką milionera

Moja teściowa próbuje w każdy możliwy sposób doprowadzić do kłótni między mną a mężem. A jednak udało jej się coś osiągnąć: „Zanim wrócę, chcę, żeby cię już nie było”