Moja siostra i jej rodzina zaprosili mnie w odwiedziny i okazało się, że muszę ich zabawić na własny koszt i zarobić jej na mieszkanie

Matka zadzwoniła do mnie z pretensjami. Okazało się, że miałam nie tylko przyjąć i odprowadzić moją siostrę i jej rodzinę, ale także zapewnić im rozrywkę na własny koszt.

Jak mogłabym tego nie robić, skoro przyjechali z dziećmi. Ale to nie ja ich zaprosiłam, tylko oni sami się o to poprosili.

Zaraz po szkole poszłam na studia do kościoła katolickiego, a potem zostałam w stolicy. Znalazłam pracę, przyzwyczaiłam się do życia w metropolii.

Dwa lata temu udało mi się zaciągnąć kredyt hipoteczny na małe jednopokojowe mieszkanie. Na obrzeżach, z kredytem hipotecznym, w zamian za moje własne.

Moja siostra została w naszym rodzinnym mieście. Ona również ma wyższe wykształcenie, ale nie przepracowała jeszcze ani jednego dnia, zawsze jest na urlopie macierzyńskim.

screen Youtube

Jej mąż i rodzice z obu stron utrzymują rodzinę.

Chociaż jest trzy lata młodsza ode mnie, wyszła za mąż pięć lat temu. Teraz ona i jej mąż mają dwoje dzieci — najstarsze ma pięć lat, a najmłodsze dwa lata. Oboje są chłopcami.

Zanim zaciągnęłam kredyt hipoteczny, mama często prosiła mnie o pomoc finansową dla rodziny siostry. W stolicy każdy dostaje miliony.

W tamtym czasie mieszkałam w wynajętym pokoju i pracowałam jak diabli, żeby zaoszczędzić na kredyt hipoteczny. Nie było mnie stać na sponsorowanie rodziny mojej młodszej siostry.

Za każdym razem, gdy rozmawialiśmy przez telefon, moja matka mówiła, że moje pragnienie wyjazdu do stolicy jest daremne. Mieszkam na odludziu, cały czas pracuję, bez względu na to, o co prosisz, i nie mam pieniędzy, aby pomóc mojej siostrze! Moja mama myśli, że kłamię i po prostu nie chcę pomóc.

Regularnie ignorowała fakt, że oszczędzam na kredyt hipoteczny. Co innego mogłam zrobić, skoro mieszkanie, które mama odziedziczyła po babci, było zapisane na moją siostrę — ona ma dziecko i rodzinę, a ja jestem gdzieś w stolicy.

Mama powiedziała, że i tak nie mam dzieci ani rodziny, więc siostra potrzebowałaby mojej części mieszkania.

Byłam wtedy na nią obrażona. Nawet jeśli sprzedaż mieszkania nie przyniosłaby ogromnych pieniędzy, poczułabym się trochę lepiej. Ale co się stało, to się nie odstanie.

Oto jestem z własnym mieszkaniem, za które będę musiał płacić przez długi czas. Ale przynajmniej tutaj płaci się za własne, a nie za wynajmowane. Muszę dużo pracować, większość mojej pensji idzie na opłaty, więc żyję w trybie oszczędzania, nie mogę sobie pozwolić na nic dodatkowego.

Staram się nawet nie wyjeżdżać na wakacje, żeby więcej zarobić. Ogólnie staram się jak mogę. Moi rodzice mają tylko tyle pieniędzy, żeby pomóc młodszej córce, ale jestem do tego przyzwyczajona.

Niedawno zadzwoniła do mnie siostra. Rozmowa kręciła się wokół tego, że za długo była na urlopie macierzyńskim, widziała same garnki i chciałaby gdzieś wyjść i odpocząć. Zaprosiła mnie więc do siebie. Powiedziała, że przed nami długi weekend i byłoby wspaniale odwiedzić stolicę, gdyby jej mąż był wolny.

Natychmiast powiedziałam jej, że nie mam weekendu, więc nie będę mógł zabrać ich na wycieczkę. Poza tym moje mieszkanie jest małe, więc musiałyby spać na podłodze. Ale moja siostra nie miała nic przeciwko, powiedziała, że będą się świetnie bawić beze mnie i nie obchodzi ich, gdzie będą spać.

Westchnęłam, ale zgodziłam się przyjechać. Moja siostra wrzasnęła z zachwytu i powiedziała, że oddzwoni do mnie, kiedy dostaną bilety. Czas ich przyjazdu nie był najlepszy i musiałam wziąć wolne w pracy, żeby się z nimi spotkać.

Moja siostra przyjechała z mężem i najstarszym synem. Nie spodziewaliśmy się dziecka, ale co mogliśmy zrobić? Przynajmniej zostawili młodszego z babcią. Przyprowadziłam ich do mieszkania i pobiegłam do pracy. Wieczorem wróciłam i zaczęłam nakrywać gości.

Wtedy okazało się, że moja siostra i jej syn nie mogą spać na podłodze, bo podłoga się ciągnęła i mogli się pochorować. Byłam tak zmęczona, że nie miałam siły się kłócić, więc oddałam im kanapę i położyłam się na podłodze. Rano po cichu przygotowałam się i uciekłam do pracy.

Przez cały dzień siostra bombardowała mnie telefonami i wiadomościami o tym, gdzie jechać, jak się tam dostać, gdzie zjeść. Wygląda na to, że ani ona, ani jej mąż nie wiedzieli o istnieniu Internetu. A ja już byłam w złym humorze, bo spanie na podłodze było dla mnie trudne z moim kręgosłupem. Krzyczałam na nich, żeby sami się tym zajęli.

Wieczorem ledwo powlokłam się do domu, a okazało się, że cała rodzina siedzi i czeka, aż ugotuję obiad.

Naprawdę chciałam wyrzucić ich za drzwi od razu i tam, i gdyby nie mieli ze sobą dziecka, zrobiłabym to. Okej, nic by mi nie ugotowali, ale sami mogliby się najeść.

Ledwo przeżyłam cztery dni, kiedy moja rodzina została ze mną. Plecy mi odpadały, musiałam gotować po pracy, a w ciągu dnia mój telefon był prawie gorący od ciągłych telefonów i SMS-ów mojej siostry. Nie będę nawet wspominać o bałaganie w domu. Po odprowadzeniu ich na stację kolejową mogłam odetchnąć, ale okazało się, że odprężyłam się zbyt wcześnie.

Dzień później moja matka zadzwoniła do mnie z pretensjami. Powiedziano mi, że przeze mnie moja siostra i jej mąż wydali dużo pieniędzy i mają dzieci.

Wytłumaczyłam mamie, że i tak śpię na podłodze i nikogo nie zapraszałam. Poza tym siostra wiedziała, że nie będę miała czasu ich odprowadzać, pracowałam. Nie wiem też, na co wydawali pieniądze. Zakupy spożywcze robiłam na własny koszt i nie pobierałam od siostry ani grosza za nic.

Ale dla mojej matki nadal pozostałam złą dziewczyną, ponieważ mogłam zrobić więcej dla mojej siostry, nie żyją dobrze.

Ci, którzy mają ciężkie życie, nie odwiedzają ludzi, pracują, aby ich życie było łatwiejsze. Moja matka powiedziała, że kapitał mnie zepsuł, stałam się okrutna i niegrzeczna.

Krótko mówiąc, to ja byłam wszystkiemu winna. Moja siostra poprosiła mnie o wizytę, ona i jej mąż stracili trochę pieniędzy, a ja byłem tym złym.

Pragnienie komunikowania się z moją rodziną i posiadania kogoś jeszcze przynajmniej raz zostało całkowicie utracone.