„Jestem przyzwyczajona do odpoczynku nad morzem o tej porze, a reszta to wasz problem”: teściowa bardzo egoistycznie podchodzi do naszych problemów

Jestem przyzwyczajona do traktowania ludzi tak, jak oni traktują mnie, bez zniżek ze względu na wiek, wykształcenie czy status społeczny. Jeśli traktują mnie z całego serca, zrobię to samo.

Działa to również w przypadku krewnych. Mam brata i siostrę. Mam świetne relacje z moim bratem, wiele razy ratowaliśmy się nawzajem, wspieraliśmy i po prostu byliśmy przy sobie w ważnych chwilach.

Ponieważ nigdy się nie popisywał, nigdy nie odmówił pomocy, nigdy nie próbował ustawić mnie na zysk. Ale moja siostra to była inna historia.

Zawsze starała się działać sprytnie, snuć jakieś intrygi, by czerpać korzyści dla siebie, by jechać na cudzym ogonie.

Nie mam z nią żadnych relacji, po prostu ją ignoruję. A kiedy kilka razy wpadła w kłopoty z powodu swoich sztuczek, nawet nie podrapałam się po głowie, żeby jej pomóc.

screen Youtube

Ponieważ ta osoba nigdy mi nie pomogła, a każdy mój błąd starała się obrócić na swoją korzyść. Nabrałam więc odpowiedniego nastawienia.

Moim rodzicom oczywiście nie podobała się moja kategoryczna postawa. Powiedzieli mi, że powinienem być bardziej pobłażliwy dla mojej rodziny, ponieważ są to najbliższe mi osoby, ale ja uważam inaczej.

Więzy rodzinne nakładają dodatkowe obowiązki, a od krewnych wymaga się więcej niż od niektórych znajomych czy nawet przyjaciół. A jeśli moja rodzina tak nie uważa, to nie mój problem.

Tak samo było z moją teściową. Na początku mieliśmy normalne relacje. Tak naprawdę niczego od siebie nie potrzebowaliśmy, więc komunikowaliśmy się normalnie.

Nie uczyła mnie jak żyć, nie angażowała się w związek z mężczyzną, podlewała kwiaty, gdy musieliśmy gdzieś wyjechać na dłużej. Przychodziliśmy jej pomagać w pracach domowych, jeśli tego potrzebowała, wspieraliśmy ją finansowo, bo teściowa jest na emeryturze i bardzo trudno z tego dobrze żyć.

Równowaga utrzymywała się przez cztery lata. Ja już urodziłam i posłałam dziecko do przedszkola, ale wtedy zdarzyła się taka sytuacja, że potrzebowaliśmy pomocy teściowej.

Zostaliśmy przyjęci do przedszkola, ale chodziliśmy tylko przez kilka miesięcy, a potem przedszkole zostało zamknięte z powodu remontu. Doświadczeni rodzice skrzyknęli się i tymczasowo załatwili miejsce w zastępczym przedszkolu, ale za późno się opamiętaliśmy, nie dostaliśmy miejsca.

Istniała opcja, aby zabrać go na drugą stronę miasta, ale mój mąż i ja nie mieliśmy na to czasu. Gdyby mogli nas tam zawieźć, zdążylibyśmy. Musielibyśmy wyjść z pracy godzinę wcześniej, co nie spodobałoby się szefostwu.

Postanowiliśmy poprosić teściową, żeby odbierała wnuka z przedszkola przez miesiąc, a potem ja miałabym wakacje i zawoziła syna do rodziców do innego miasta.

Sami nie mogli przyjechać, a to było dla nich za daleko, zwłaszcza w taki upał. Uzgodniliśmy więc, że przywiozę im wnuka, a mój mąż przyjedzie i odbierze go pod koniec lata.

Musieliśmy jednak jakoś wytrzymać miesiąc przed moim urlopem. Przyszliśmy z tą prośbą do mojej teściowej. Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się, że odmówi. Jej przedszkole było blisko, zaledwie trzy przystanki autobusem, a my już odebralibyśmy od niej syna.

Nie musiała nawet nic robić. Po prostu odebrała dziecko, poczekała godzinę i oddała je nam. Dla mnie to nie było nic skomplikowanego, to nie jest bieganie za nim cały dzień.
Ale teściowa nam odmówiła i to bardzo kategorycznie. Powód jest prosty: ma własne plany na ten miesiąc, a mianowicie wakacje nad morzem, a reszta to już nasz problem.

Od razu nasuwają się dwa pytania: dlaczego, czy morze zniknie za miesiąc? A po drugie, czy to w porządku, że ja i mój mąż płacimy za te wyjazdy nad morze?

Teściowa skrzywiła się i powiedziała, że nie zamierza zmieniać swoich przyzwyczajeń, że za miesiąc będzie jej niewygodnie nad morzem i że nie chce jechać później, w sezonie aksamitnym.

Skoro tak, to musieliśmy zdenerwować teściową, że w tym roku nie będziemy w stanie pomóc jej w wyjeździe nad morze. Za pieniądze, które mogliśmy przeznaczyć dla mamy męża na wakacje, zatrudnimy nianię, która będzie odbierała dziecko z przedszkola, bo nie mamy nikogo innego.

Teściowa była tak wściekła, że aż się śliniła. Powiedziała, że taka postawa jest niedopuszczalna w rodzinie. Och, całkowicie się z nią zgodziłam. Mama mojego męża była oburzona, że nie powinniśmy żyć według zasady „ty mnie, ja tobie”.

Ale nie było żadnej manipulacji. Po prostu nagle pojawił się problem, którego rozwiązanie wymagało pieniędzy i tyle. I zrobimy nacięcie, żeby to zapamiętać.

Poszliśmy z mężem szukać niani dla dziecka, a teściowa potem całą noc pisała wiadomości do syna, mówiąc mu, jaki jest zły. Ale to niczego nie zmieniło. Myślę, że postąpiliśmy słusznie.

Myślałam, że każdy wybrany przeze mnie mężczyzna to przeznaczenie i za każdym razem się myliłam: „Co jest ze mną nie tak”

Podczas gdy moja dziewczyna szukała siebie, ja płaciłem za wszystko, co mogłem. W rezultacie nazwała mnie skąpym: „Nie wydaję dużo, to ty mało zarabiasz”

„Nigdy cię nie kochałem, ale ożeniłem się z tobą na złość mojej byłej”: mąż wyznał wszystko, ale to nie sprawia, że czuję się lepiej