Rodzina brata mojej teściowej dostaje mieszkania i samochody, ale my nie dostajemy nic. A potem postanowili złożyć nam dziwną ofertę

Mój mąż ma starszego brata, Wiktora, którego rodzina jest wyraźnie lepiej przyjmowana przez moją teściową niż nasza.

Mieszkaliśmy z mężem osobno (najpierw wynajmowaliśmy, potem wzięliśmy kredyt hipoteczny).

Kiedy urodziły się nasze dwie córki, Maria i Joanna, babcia również nie wykazywała nimi większego zainteresowania. Są i są. Dawała nam oczywiście prezenty w ważniejsze święta.

Zgodziła się posiedzieć z nimi kilka razy, kiedy były starsze, i to wszystko. Cała miłość teściowej poszła na córkę Wiktora, Julię.

Teściowa spotykała się z nią w szkole, dopóki nie skończyła czternastu lat, osobiście towarzyszyła jej we wszystkich klubach i zabierała do daczy.

screen Youtube

Chętnie widywali moje dzieci w daczy tylko wtedy, gdy ja i mój mąż pomagaliśmy w pracach domowych.

Czy czułam się źle? Tak, czułam się źle. Zwłaszcza gdy moje córki zaczęły zwracać się do babci. Spotykaliśmy się jako duża rodzina na naszych wspólnych wakacjach, a moja teściowa rozmawiała tylko z Julią. Maria i Joanna były bardzo zdenerwowane. Wydawało się, że wyciągają do niej rękę, a ona wymyślała pięćset powodów, żeby z nimi nie zostać.

Jej stosunek do mojego męża i mnie osobiście jest również dość chłodny. Myślę, że chodzi o to, że najstarszy syn zawsze zarabiał znacznie więcej i pomagał rodzicom, podczas gdy mój mąż wciąż studiował i stawał na nogi.

Ale jego rodzice dali jego rodzinie mieszkanie, a my sami na wszystko zarabialiśmy. Za to synowa pije, raz miała romans na boku — cała rodzina się martwiła, ale nadal jest kochana, ja też.

Jedynie ojciec mojego męża traktuje nas ciepło i dobrze komunikuje się z dziewczynami, ale on nie może zmienić sytuacji.

W takiej sytuacji moglibyśmy się wyprowadzić, ale mój mąż bardzo martwi się o swoich rodziców. Ze względu na swój wiek potrzebują stałej pomocy. Jak w ogrodzie, wzywają nas do sadzenia ziemniaków.

Mają zasadę: musimy zasadzić wystarczająco dużo dla wszystkich, mamy dużą rodzinę. I znowu: ja, mój mąż, nasze dziewczynki i rodzice. Nawet nie zawracają sobie głowy tą rodziną, za każdym razem wymyślając nowe wymówki — najstarszy syn jest w podróży służbowej, Julia studiuje, synowa nie może przyjechać.

Pół roku temu moja teściowa miała operację. Zawieźliśmy ją z mężem do szpitala, a potem przygotowaliśmy mieszkanie na przyjazd teściowej.

Wracałam do domu z pracy, aby ją karmić i wspierać. Ani synowa mojego brata, ani wnuczka (Julia jest dorosła, ma 21 lat) nie przyjechały w odwiedziny. Dzwonili, tylko żeby współczuć.

A potem mój teść zaczął umierać. Miał chore serce i lekarz zalecił mu, by nie prowadził samochodu. To był poważny cios dla ojca mojego męża, on w ogóle nie wyobraża sobie siebie bez samochodu!

Uspokajaliśmy go, wspieraliśmy, żeby się nie załamał. A potem zadzwonił i powiedział, że wyjeżdża do kraju. Mój mąż i ja martwiliśmy się, mówiąc: „Jak on może, przecież nie może prowadzić! Ale on z radością powiedział nam, że zawiezie go Julia. Uzgodnili, że przerejestruję samochód na nią, a ona będzie okresowo zabierać mnie do daczy!

Byliśmy w szoku. Jak mogliśmy zajmować się problemami rodzinnymi i zostawić samochód Julii? I znowu, dlaczego nie zaproponowałam mężowi przerejestrowania samochodu? On też zabrałby ojca do daczy!

A potem było więcej. Moja teściowa przyjechała do nas na wieczór i przy okazji powiedziała nam, że ona i jej teść zarejestrowali swoje mieszkanie na nazwisko Julii.

Teściowa powiedziała, że nie pożyją długo, więc przynajmniej Julia będzie miała od nich samochód. Mój mąż nie wytrzymał i zapytał, co zostanie dla Marii i Joanny. Teściowa była zdziwiona, bo przecież mamy mieszkanie i to jej zdaniem wystarczy.

Mąż się wściekł, że Julia ma ich mieszkanie i to się nie liczy. Tutaj teściowa zaczęła nas zawstydzać, mówiąc, że to wstyd, dziewczyna zaczyna dorosłe życie, potrzebuje własnego mieszkania.

W rzeczywistości przyszłam do nich z innego powodu. Zdecydowaliśmy, że opuścimy mieszkanie Julii. I chcemy się do nich wprowadzić. Już teraz trudno jest nam radzić sobie z codziennym życiem na własną rękę.

Wtedy mój mąż i ja otworzyliśmy usta. Zaczął ostrożnie pytać, dlaczego wprowadzają się do nas, a nie do rodziny najstarszego syna, skoro oddają mieszkanie wnuczce.

Ale teściowa tylko machnęła ręką, bo powinniśmy zrozumieć, jak bardzo są zajęci. Nie będą sobie nimi zawracać głowy! Szczerze mówiąc, nie mogłam tego dłużej znieść i zainterweniowałam.

Powiedziałam jej wszystko. Powiedziałem jej, że moja najstarsza córka jest tylko sześć lat młodsza od jej ukochanej Julii i że dzień, w którym ona również rozpocznie dorosłe życie, nie jest tak odległy.

Przypomniała mi, jak kiedyś odmawiała spotkań z dziewczynami, wymyślając różne wymówki. Jak ciężko pracowaliśmy dla wszystkich w daczy, podczas gdy rodzina Wiktora gdzieś się relaksowała.

Ogólnie rzecz biorąc, moja teściowa bardzo nas uraziła. Powiedziałam zarówno jej, jak i mojemu mężowi wprost, że jestem kategorycznie przeciwna temu, by teściowie z nami mieszkali. Jeśli chcą zostawić mieszkanie Julii, niech ona się nimi zajmie!

Ale mój mąż jest bardzo zmartwiony tą sytuacją. Współczuje rodzicom, chociaż też jest urażony ich postępowaniem. Bardzo się boję, bez względu na to, jak bardzo nalega, aby jego teściowie zamieszkali z nami.

Moja teściowa odmawia pójścia do szpitala: „Nie mogę zostawić męża i syna, sami sobie nie poradzą”

Nie mogłam zapomnieć o mojej pierwszej miłości i nie bez powodu, ponieważ mieliśmy być razem przez całe życie

Anna bardzo chciała nosić diamentowe kolczyki. Oszczędzała na nie przez trzy lata. Ale kiedy przyszła do sklepu jubilerskiego, zmieniła zdanie