Pewnego dnia mężczyzna zdał sobie sprawę, że nie zdążył nic nauczyć swojego syna, ale było już za późno: „Tato, teraz wszystko mogę zrobić sam”

Pewien mężczyzna prowadził nieprzyzwoite życie, nie dawał żyć swojej żonie i synowi. Krzyczał, przeklinał, hałasował.

Obrażał ich. Ale dużo pracował. A potem wracał do domu z pola; pracował na traktorze i kombajnie. I „dawał koncert”…

Jego żona była cicha i nieśmiała. Albo od urodzenia, albo mąż ją uwięził. A syn był cichym, chudym, jedenastoletnim chłopcem. Dobrze się uczył.

Pomagał w domu. Chronił matkę przed żartami ojca. Ojciec Adama prawie go nie zauważał. Miał inne rzeczy do roboty. Adam bał się ojca.

A potem mężczyznę rozbolał brzuch. Napoje nie pomagały. Czuł się naprawdę źle, więc poszedł do szpitala. A tam okazało się, że sytuacja jest zła. Dano mu miesiąc lub dwa życia.

screen Youtube

I ten człowiek się zmienił. Przestał pić. Zaczął uczyć syna, jak prowadzić gospodarstwo domowe. Syn już wtedy był dobry we wszystkim, rąbał drewno, rozpalał w piecu, odśnieżał, ale ojciec zaczął budować ogrodzenie.

Stary płot był krzywy i spróchniały. Trzeba było też pokryć dach. Postanowił skończyć go przed śmiercią. I nauczył swojego syna.

Adam uczył się pokornie i po cichu. Był w tym coraz lepszy! Razem budowali ogrodzenie. Ojciec nagle zobaczył swojego syna. Był miły, mądry, pracowity. Blady chłopiec z dużymi oczami i czerwonymi, zniszczonymi dłońmi.

Ojciec płakał, ocierając łzy rękawiczką. Zmarszczył twarz jak dziecko i płakał wieczorem. Nie widział swojego syna. Pił z jakiegoś powodu, przeklinał, wymachiwał rękami…

A mógł przecież razem zadaszyć dom. Postawić płot. Pojechać z Adamem na ryby albo na grzyby. Mógłbym opowiedzieć mu o przodkach, o wojsku, o tym, jak się buduje dom. I trzymać jego syna za ramiona. I z dumą opowiadać napotkanym ludziom, jak jego syn dorósł.

Adam zobaczył, że jego ojciec wydaje się płakać. I mężczyzna rozpłakał się jeszcze mocniej. Ponieważ nauczył go żyć bez miłości i wsparcia. Bez czułości i uwagi. W strachu, bez polegania na kimkolwiek. Nauczył go żyć bez siebie. I postawić płot. I to było wszystko.

I był czerwony zachód słońca w jesienny dzień. Siekiera stukała, piła krzyczała. Ojciec i syn pracowali w pośpiechu. Musieli zrobić tyle, ile mogli. Ale nie było już nic do zrobienia.

Krewni Szymona przyjechali w odwiedziny na kilka dni, a on uciekł. Ale jego żona nie wahała się i wymyśliła sprytny plan

„Zamieniłaś swoją córkę na mężczyznę, wstydź się”: moja matka chciała wzbudzić we mnie poczucie winy za to, że tak wychowała moją córkę

„Powinnaś była poszukać męża z mieszkaniem”. Weź kredyt hipoteczny, zdążysz go spłacić do emerytury”: moja matka i ciotka zostawiły mnie i mojego syna bez dachu nad głową