Moja córka zawsze jest po stronie swojego męża, więc nie powinna przychodzić do mnie ze swoimi problemami: „Mamo, nie damy rady dzisiaj”

Ja wszystko rozumiem, moja córka ma męża, są rodziną, ale ja nie jestem obca dla mojej córki. Tylko jej zachowanie na to nie wskazuje. Ona zawsze jest po stronie męża.

I znalazła męża, którego nie życzyłaby wrogowi. Tutaj jest „pępkiem świata”, a reszta kręci się wokół niego. Myśli tylko o sobie.

Kiedy moja córka wyszła za mąż, miałam nadzieję, że w mojej rodzinie pojawi się również syn, ale się przeliczyłam. Więc teraz też nie mam córki.

A wnuki mam tylko wtedy, gdy korzystają na tym ich rodzice.

Nieczęsto proszę o pomoc, jestem przyzwyczajona do robienia rzeczy samodzielnie.

screen Youtube

Ale kiedy moja córka wyszła za mąż, postanowiłam, że nie będzie to takie trudne, żeby mój zięć czasem mi pomógł. Czy w mieszkaniu jest dużo pomocy?

Czasem muszę zajrzeć do hydrauliki, czasem naprawić gniazdko lub coś przykręcić. Sama nie jestem w stanie tego zrobić.

Kiedyś dzwoniłam po mistrzów, ale nigdy nie wiadomo, kto przyjdzie. Po mistrzach musiałam dzwonić do innych rzemieślników, żeby naprawili to, co zrobili pierwsi.

A tu był mój zięć, moja rodzina. Nie dzwoniłam codziennie i nie krzyczałam „zostaw wszystko i przyjedź mi pomóc”.

Zadzwoniłam i zapytałam, kiedy mojemu zięciowi będzie wygodnie przyjechać i zobaczyć. Nie nalegałam, żeby przyjechał do mnie natychmiast, a mój zięć w ogóle nie przyjechał.

Powiedział mi, że nie zatrudnił mnie jako ślusarza, miał własną pracę. Powiedział mi to bez ogródek.

Córka powiedziała, że miał rację, pracował, nie chciał do mnie przyjeżdżać. Przecież jakoś sobie radziłam bez niego.

Jeden raz wystarczył, żebym przestała prosić zięcia o pomoc. Pomagają mi synowie i wnuki znajomych. Niezręcznie jest ich prosić, ale tak jest lepiej.

Nasza konfrontacja z zięciem na tym się nie skończyła. Jakieś pięć lat temu miałam urodziny i nie planowałam ich hucznie obchodzić, chciałam spędzić czas z rodziną i siostrą mojej córki. Zadzwoniłam i zaprosiłam ich.

Córka zasugerowała, że nie dadzą rady tego dnia. Impreza firmowa mojego zięcia jest ważna, nie można jej przegapić, więc lepiej będzie następnego dnia.
Zadzwoniłam do siostry i przełożyłam wszystko na następny dzień. Ugotowałam, nakryłam do stołu, czekałam na gości, ale przyszła tylko moja siostra.

Zadzwoniłam do córki, która powiedziała, że jej mąż źle się czuje po imprezie firmowej i nie przyjdą. Mimo że moja córka była wtedy w ciąży i nie piła.

Zapytałam ją, dlaczego nie może przyjść do mnie sama, skoro jej zięć jest pijany i cierpi, a moja córka powiedziała, że nie pójdzie bez męża, bo są rodziną. Odłożyłam słuchawkę.

Oni są rodziną, ale ja jestem szczątkowa. Nie może nawet przyjść na urodziny swojej matki, zobacz jaka jest odpowiedzialna! A mój zięć to dobra gęś, wiedział, że ma plany na następny dzień.

Kiedy w zeszłym roku sąsiedzi zalali mi mieszkanie, postanowiłam sama ponownie przykleić tapetę na korytarzu. Ale potrzebowałam małej pomocy, więc poprosiłam córkę, a nie zięcia.

Porozmawiałam z nią przez telefon, wytłumaczyłam, że zajmie mi to kilka godzin, korytarz jest mały, zerwałam już starą tapetę i wszystko przygotowałam. Ciężko mi samej wstać na krzesło, bolą mnie kolana i kręci mi się w głowie.

Rozmawiam z córką i słyszę w tle zięcia, oburzonego, że mają swoje plany, a ja do nich nie pasuję. Córka powtórzyła mi jego słowa. Nie słowo w słowo, ale przekazała ich znaczenie.
Pomyślałam i zdecydowałam, że nie obchodzą mnie problemy mojej córki bardziej niż jej rodziny. Nie ma z kim zostawić wnuków? Nie dla mnie. Słuchać o jej problemach z mężem, współczuć jej?

Nie dla mnie. Mam zabrać ich psa na wakacje albo przyjść sprawdzić, czy liczniki są wymienione, kiedy oni są w pracy? To wszystko mnie omija.

Nie otrzymuję od nich żadnej pomocy. Wnuki widuję tylko wtedy, gdy zięć i córka muszą gdzieś pojechać bez nich lub gdy dzieci są chore.

Na męża też nie muszę płakać, sama go wybrałam, patrzysz mu w gębę, robisz wszystko na jego polecenie. Jak ją zięć zostawi, a wszystko na to się zanosi, to nawet nie wiem komu będzie płakać. Ja już tego nie potrzebuję.

Moja teściowa udaje, że nie istnieję. Mój mąż uważa to za zabawne: „A jaką ma pensję, przecież nie chodzi do pracy”

Bezczelna siostra nie opiekowała się babcią, ale kiedy pojawiły się długi, natychmiast rzuciła się, by odebrać jej spadek

„Z czego będę żyć, jak się wprowadzicie”: nie rozumiem oburzenia teściowej, bo to przecież mieszkanie mojego męża