Bardzo bałam się porodu i tego, że nie poradzę sobie z dzieckiem. Ale byłam już w ciąży, więc nie miałam dokąd pójść. Poród obył się bez żadnych komplikacji.
Pierwsze siedem miesięcy spędziłam na urlopie macierzyńskim, karmiąc syna piersią. Potem zatrudniliśmy nianię.
Wybraliśmy ją bardzo ostrożnie. W rezultacie wybraliśmy młodą i bardzo uważną dziewczynę. My i nasze dziecko bardzo ją polubiliśmy.
Od razu znaleźli wspólny język. Ale potem dziewczyna sama zaszła w ciążę, więc rzuciła pracę i nas opuściła. Potem musieliśmy zmienić pięć kolejnych niań.
Nie mogliśmy już znaleźć profesjonalistki. Jedna niania była zbyt surowa i nieuprzejma, inna nie dbała o porządek, a jeszcze inna była po prostu nieuważna.
Postanowiłam przestać eksperymentować. Stało się to po tym, jak moja sąsiadka zadzwoniła do mnie i powiedziała, że widziała, jak jedna z moich ostatnich niań krzyczała na dziecko i uderzyła je. To była ostatnia kropla.
Zwolniłam nianię i zaczęłam zapraszać własną matkę do opieki nad naszym synem. Od tego czasu pomaga nam przez kilka lat. Zostawiając z nią dziecko, czuję się spokojna.
Jestem pewna, że jest bardzo uważna na swojego wnuka, ponieważ bardzo go kocha. Zabiera go na spacery, karmi, często nawet gotuje, powoli uczy czytać i pisać. Nie można znaleźć lepszej niani.
Ale jest też minus. Teraz moja mama ciągle mówi mi, jak powinnam prawidłowo wychowywać syna i uciera mi nosa jakimiś zupełnie nieistotnymi, a nawet śmiesznymi błędami: dałam mu złe witaminy, kupiłam złe spodnie, spacerowałam z nim krócej niż powinnam, nie odłożyłam jego zabawek na miejsce.
Kiedyś to znosiłam, ale teraz naprawdę mnie to irytuje. Poprosiłam ją o pomoc przy dziecku, a nie o instruktaż dla „świeżo upieczonej mamy”.
Zawsze robię coś źle, chociaż niektóre z tych rzeczy nie mają nawet znaczenia. Ale moja mama uważa, że siedzi z dzieckiem pięć dni w tygodniu, więc wie lepiej, czego potrzebuje mój syn. Uważa, że ma coś do powiedzenia i może mi mówić, co mam robić.
Nie chciałabym, żeby mój mąż i syn widzieli, jak moja własna matka ciągle mnie upomina za różne bzdury. To bardzo upokarzające. Ale na razie nie mamy innego wyjścia. Jestem zmęczona szukaniem niani i nie mogę zapisać syna do przedszkola. Na razie się trzymam. Muszę być cierpliwa i zobaczymy.