Niedawno dowiedzieliśmy się z mężem, że nasza mała rodzina powiększy się o nowego członka.
Oboje jesteśmy szczęśliwi, ale też smutni: będziemy musieli odłożyć nasze marzenia o wygodnym, szanowanym życiu na długi czas.
Faktem jest, że nie planowaliśmy mieć dzieci tak wcześnie.
Chcieliśmy najpierw wziąć kredyt hipoteczny i spłacić go, nawet jeśli nie w całości, to w większości.
Moja babcia szła ulicą. Było mroźno, owinęła się porządnie. Ale wciąż było zimno. I ślisko!
Musiała zejść ze wzgórza obok ścieżki i wejść na chodnik. Wzgórze jest niewielkie, ale dla starszej pani trudne.
Nie widzi dobrze, a jej nogi nie trzymają jej dobrze.
Babcia wyciągnęła rękę w dziecięcej rękawiczce z biedronką. Poprosiła pulchną dziewczynkę o pomoc. Nie było nikogo innego.
„Pomóż mi, dziewczyno! Boję się upaść. Muszę zrobić krok w dół wzgórza!”.
A to wcale nie była dziewczynka. To była tylko starsza pani w dziecięcej puchowej kurtce i czapce z pomponem.
Po prostu mała. Ledwo chodzi, stawiając małe kroczki na śliskim chodniku.
A mała staruszka dzielnie wyciągnęła rękę w szarej puchowej rękawiczce. Pomogła mu zejść z górki. Razem dali radę!
I poszli dalej razem. Musimy iść do apteki i do sklepu. To już niedaleko!
Szli, wspierając się nawzajem, powoli. Ale pewnie.
Było zimno. Trudno było rozmawiać. A staruszkowie tylko uśmiechali się do siebie. I szli naprzód, krok za krokiem.
Łatwiej jest iść razem. Jednocześnie zawsze jest łatwiej. Kiedy jest zimno, ślisko, ciemno, można iść razem.
Nawet jeśli jesteś bardzo słaby, możesz stać się wsparciem dla innych. A oni mogą być twoim wsparciem. I możecie iść. I żyć…