„Moja matka powiedziała mi, żebym oddała dom mojemu bratu, a my kupimy inny dla siebie: nie mam dzieci, a one czekają”

Nigdy nie myślałam, że zostanę sierotą w wieku dwudziestu pięciu lat. I to jeszcze za życia mojej matki!

Zawsze mnie nie lubiła. Prawdopodobnie z powodu mojego biologicznego ojca, który zostawił ją, zanim się urodziłam, a ona mówiła, że jestem do niego bardzo podobna.

Kiedy miałam około dwóch lat, moja matka znalazła mężczyznę. Nie mogę nazwać go ojczymem, ponieważ traktował mnie jak własną córkę, nawet gdy on i moja matka mieli syna.

Można powiedzieć, że byłam córką taty, bo mama poświęcała więcej uwagi mojemu bratu i uparcie udawała, że nie potrzebuję jej uwagi, bo jestem już dorosła.

Musiałam pomagać młodszemu bratu we wszystkim. Czasami ze szkodą dla mnie samej. Na przykład moja mama zawsze była czymś zajęta, a ja musiałam odrabiać za niego lekcje.

Zawsze zajmowało mi to sporo czasu, ponieważ miałam własną pracę domową. Często nie miałam czasu ich odrobić, dostawałam złe oceny, a mama mnie za to ganiła.

Najbardziej frustrujące było to, że mój brat zaczął traktować mnie tak samo jak matka, mimo że ojciec zawsze przypominał mu, że jestem siostrą, a nie służącą.

Kiedy miałam około szesnastu lat, mój ojciec odziedziczył duże mieszkanie.

Moja matka zasugerowała, by zarejestrował je na nazwisko mojego brata, ponieważ był chłopcem i musiałby sprowadzić gdzieś swoją żonę, ale tak się nie stało. Zamiast tego ojciec zamienił to mieszkanie na dwa mniejsze.

Ojciec wyjaśnił to mamie, która była dość wściekła, mówiąc, że ma dwójkę dzieci i niesprawiedliwe byłoby oddanie go tylko jednemu.

Kilka dni później zgodziła się z nim, ale czułam, że to nie koniec tej historii.

Zaczęłam mieszkać sama, gdy skończyłam osiemnaście lat. Ciężko było mi studiować i pracować w tym samym czasie, ale w końcu poczułam się jak osoba, a nie sługa czy ciężar. Mój tata czasami pomagał mi z pieniędzmi, kiedy naprawdę tego potrzebowałam. Oczywiście w tajemnicy przed mamą, ponieważ uważała, że teraz, gdy mnie nie ma, muszę radzić sobie sama.

Prawie całkowicie przestała się ze mną komunikować. Jej rzadkie telefony zwykle sprowadzały się do tego, że nadszedł czas, abym znalazła dobrego mężczyznę i wyszła za mąż. Dlaczego potrzebowała mojego małżeństwa?

Czas mijał. Dowiedziałam się od ojca, że mój brat się żeni. Oczywiście z powodu ciąży, ale matka powiedziała mi, że to z miłości. Szczerze mówiąc, nie obchodziło mnie to. Był już dorosły i mógł robić, co chciał.

Krótko po ślubie brata znalazłam bratnią duszę. Moja mama wydawała się być najbardziej szczęśliwa, ale nie rozumiałam dlaczego. Wszystko stało się jaśniejsze, gdy powiedziała, że prawdopodobnie wkrótce wyjdę za mąż i zamieszkam z moim narzeczonym.

To właśnie wtedy zaczęłam podejrzewać, że ma plany co do mojego mieszkania. Musiała być bardzo zła, kiedy mój mąż wprowadził się do mnie po ślubie.

Nie spieszyliśmy się z dziećmi. Chcieliśmy najpierw kupić duży dom i zaoszczędzić pieniądze, aby później dziecko i ja niczego nie potrzebowaliśmy. Dlatego pracowaliśmy niestrudzenie przez kilka lat, chwytając się wszystkich opcji.

Zaoszczędziliśmy więc całkiem sporą sumę, sprzedaliśmy moje mieszkanie i kupiliśmy wymarzony dom. Pozostało tylko zaoszczędzić pieniądze i mogliśmy myśleć o dziecku.

Wtedy pojawiła się moja mama. Zadzwoniła i zaczęła mnie chwalić.

Mama zaczęła mnie chwalić, że kupiłam taki piękny i duży dom. Nie mogłam nawet o tym myśleć, byłam zaniepokojona tymi przemowami i nie bez powodu, ponieważ kontynuowała, że oddam dom mojemu młodszemu bratu. Było to z okazji narodzin jego drugiego dziecka.

Byłam zaskoczona. Czy ona naprawdę myślała, że mój mąż i ja tak po prostu oddamy dom, który kupiliśmy z takim trudem? Powiedziałam jej stanowczo, że nie zamierzam oddać domu rodzinie brata. Mam przecież własną rodzinę.

Moja matka wyjaśniła tę decyzję, mówiąc, że nie mamy jeszcze dzieci, więc możemy oddać dom i kupić inny dla siebie. Jesteśmy młodzi, bezdzietni.

Byłam tak zaskoczona, że po prostu odłożyłam słuchawkę. To było takie bolesne. Oczywiście wiedziałam, że bardziej kocha brata, ale żeby aż tak. Tego wieczoru bardzo płakałam w ramię mojego męża, opowiadając mu o tej rozmowie.

Naprawdę nie mieściło mi się w głowie, że rodzice mojego męża kochali mnie bardziej niż moi.

Opowiedziałam o tej rozmowie mojemu tacie. Okazało się, że wiedział. Próbowałam przekonać mamę, ale ona twardo obstawała przy swoim.

Im bliżej było terminu porodu szwagierki, tym aktywniej mama do mnie dzwoniła.

Groziła mi, że jeśli nie oddam domu, zanim mój brat urodzi drugie dziecko, mogę uznać, że nie mam już matki.

Byłam tak zmęczona tymi rozmowami, że gdy następnym razem zaczęła mówić o domu, powiedziałam jej, że może zapomnieć, że kiedykolwiek miała córkę. Nie oddam nikomu tego domu, ponieważ mój mąż i ja włożyliśmy w niego wiele wysiłku i nie pozwolę nikomu go zdewaluować.

Natychmiast zrezygnowałam z połączenia i zablokowałam jej numer. Poczułam taką ulgę, że nie potrafię tego wyrazić słowami.

„Po niewierności mojego męża moja matka i teściowa przekonują mnie, żebym mu wybaczyła, aby uratować rodzinę: ale jeśli nie chcę tego robić”

„Moja teściowa przyszła do naszego domu bez pozwolenia i zabrała mi buty: kupisz nowe, a Anna nie ma żadnych”

„Moja teściowa zrobiła nam prezent i podarowała nam swoje mieszkanie. Ale co to za prezent, skoro nie pozwala nam go sprzedać”