„Nie można powiedzieć ani słowa mojemu zięciowi, on obraża się o wszystko, a potem moja córka oskarża mnie o zrujnowanie jej małżeństwa”

Moja córka znalazła męża, ale on ma temperament. Obraża się na wszystko, bez względu na to, co się do niego mówi.

I nawet nie robię mu wyrzutów, po prostu coś mu mówię, a on to przekręca, jakbym chciała go obrazić w taki sprytny sposób.

Później moja córka mówi mi, że przeze mnie ona i jej mąż mają złe relacje. Ale jaka w tym moja wina? Sama wybrałam sobie tego mężczyznę.

Od dzieciństwa moja córka przynosiła do domu wszelkiego rodzaju bezpańskie koty, psy, ptaki. Jest bardzo współczującą osobą.

Pewnie na tej samej zasadzie wyszła za mąż, bo mało kto inny mógłby się wstydzić takiego cuda.

Nasz zięć jest „człowiekiem pracy umysłowej”. Pracuje jako nauczyciel w szkole, ale uważa się za wielkiego pisarza, o czym wie tylko on i jego córka.

Po ślubie przyszli do nas. Powiedzieli nam, że chcą zaoszczędzić na kredyt hipoteczny, a wynajęcie domu jest zbyt drogie.

Nie przeszkadzało mi to. Mamy dwupokojowe mieszkanie, jakoś sobie poradzimy. Mój mąż też nic nie mówił, to był młody biznes i wiadomo było, że od razu fortuny nie zarobią. Zaczęli mieszkać z nami. I tu zaczęła się zabawa.

Mój zięć zawsze jest trochę wstawiony, chodzi po domu jak duch. Ale to nie problem, mogę żyć bez jego rozmów, ale nie chciałam być jego służącą. A on zje i wyjdzie. Nie można się doczekać, aż odłoży jedzenie, przynajmniej pozmywa naczynia, zetrze okruszki ze stołu.

Cierpiałam przez dwa tygodnie, a potem powiedziałam mu, że żebracy nie mają służących, więc powinien po sobie sprzątać. Zarumienił się, a potem przez cały wieczór szeptał do swojej córki tragicznym szeptem w całym mieszkaniu, że nazwałam go żebrakiem. Cóż, to tylko takie powiedzenie, ja też nie mam służby, ale nie uważam się za żebraka. Moja matka mówiła to samo.

Moja córka przyszła do mnie i zapytała, dlaczego obrażam mojego zięcia. Opowiedziałem jej wszystko, a ona powiedziała, że wzięła wszystko bardzo osobiście i poprosiła mnie, abym bardziej uważał na słowa. Zobacz, jaki z niego dżentelmen! Muszę ostrożnie dobierać słowa, aby go nie urazić! Nawiasem mówiąc, w moim własnym domu. Ale córka tak mnie błagała, że się zgodziłam.

Latem mój zięć miał legalny urlop. Myślałam, że w tym czasie znajdzie pracę, bo przecież mieli oszczędzać. Zapytałam córkę, a ona powiedziała, że trochę odpocznie, a potem znajdzie pracę. I tak się stało.

Mój zięć odpoczywał przez miesiąc. Całymi dniami siedział w domu, czytał książki, coś pisał, ale w domu nie było co robić. Mąż wracał z pracy i kupował zakupy, ja wracałam do domu i gotowałam, a córka potem zmywała naczynia. W weekendy też jest sprzątanie. A zięć tylko przechodzi z pokoju do pokoju, żeby nie przeszkadzać.

Powiedziałam córce, że to nie ma sensu, niech zrobi coś pożytecznego. Inaczej nic nie zarabia i nic nie robi w domu. Zachowuje się jak zwierzę domowe, ale ja takiego nie mam, wystarczy mi mój kot. I jest bardziej pożyteczny, przynajmniej łapie muchy.

Mój zięć podsłuchał tę rozmowę i nic mi nie powiedział, ale później zrobił z tego przedstawienie. Wyzywająco pakował walizkę, krzycząc, że nie jest doceniany w tym domu, że jest traktowany jak zwierzę, a przecież ma wyższe wykształcenie, jest nauczycielem i nie będzie tego tolerował.

Gdyby mój mąż mnie nie przytrzymał, dodałabym więcej obelg do jego kolekcji obelg. Ale mój mąż krzyczał na mnie, żebym się nie wtrącała, żebym pozwoliła córce samej się tym zająć. Dobra, niech będzie. Tego wieczoru namówiła męża, by nigdzie nie wychodził, ale powiedziała ojcu i mnie, że wyjadą za tydzień.

Przez cały tydzień zięć zachowywał się jak mysz — nie pokazywał twarzy, żona przynosiła mu jedzenie do jego nory, a on wąchał w toalecie, gdy nie było szansy na natknięcie się na nas. Było to oczywiście zabawne.

Ale potem się wyprowadzili. Wynajęli mieszkanie od znajomych, podobno za połowę ceny. Córka powiedziała mi, że wszystko u nich w porządku i dzięki Bogu. Na początku rozmawialiśmy tylko przez telefon, ale potem jakoś zapomnieliśmy o naszych żalach, poszliśmy ich odwiedzić, a oni przyszli do nas.

I za każdym razem mój zięć znajduje coś, o co można się obrazić. Za pierwszym razem, kiedy przyszli, zauważyłam, że z ościeżnicy wystaje gwóźdź i zahaczyłam o niego rękawem. Powiedziałam, że trzeba go wbić, bo można łatwo podrzeć ubranie. To nie był zarzut, po prostu to zauważyłem.

Mój zięć dąsał się i powiedział, że oprócz mnie nikt wcześniej nie zauważył tego gwoździa. Cóż, może tak, może po prostu wyszedł z jakiegoś powodu. Ale co to za problem wziąć młotek i walnąć raz, jak się znajdzie problem. Mój zięć udawał, że mnie nie słyszy. Siedział tam z kwaśną miną przez cały wieczór.

Później przyszli do nas, a ja i mój ojciec chwaliliśmy się nowym telewizorem, który kupiliśmy. I wtedy mąż mojej córki znalazł powód, żeby się obrazić — jakbym powiedział to celowo, żeby podkreślić, że za mało zarabia. Ale ja nawet nie miałam tego na myśli.

Kiedy powiedziałam córce, że zadzwoniłam do siostry, jej syn kończył budowę domu i wkrótce zostanie ojcem. Mój zięć był całkowicie zniekształcony. Potraktował to również jako kpinę z samego siebie, mówiąc, że ludzie robią, co mogą, a on może robić, co może. I za każdym razem robił skandale swojej córce.

A ona mi potem mówi, żebym w przyszłości nie poruszała takich tematów, bo jej mąż bardzo boleśnie na to reaguje. Ale wydaje mi się, że nawet jeśli będę milczeć, on znajdzie coś, o co się obrazi. Tu nie chodzi o mnie, tylko o to, że on ma mnóstwo kompleksów, a jego córka też je podsyca.

Nie rozmawiałam z córką od dwóch tygodni. Niech porozmawia ze swoim chłopakiem, bo inaczej znowu powiem coś nie tak i będę winna. Nie potrzebuję tego.

„Jeśli chodzi o rodzinę mojego brata, moja matka robi wszystko, co w jej mocy, aby jej synowa nie myślała złych rzeczy, ale nie dba o moją rodzinę: czy jestem gorsza”

„Kiedy wróciłam do domu, postanowiłam oddać córce wszystkie zaoszczędzone pieniądze. Jednak mój zięć odmówił przyjęcia jakiejkolwiek pomocy: życie niczego cię nie uczy”

„Moja matka przeszła na emeryturę i kłóciła się ze wszystkimi, których znała: bez względu na to, jak bardzo starałam się zmienić jej zdanie, wszystko poszło na marne”