Anna kupiła misia na urodziny córki. Dużego misia. Marta poprosiła o zwykłego misia, ale w sklepie były tylko białe.
Anna wybrała największego, na jakiego starczyło jej pieniędzy i kupiła go.
W nocy, gdy Marta zasnęła, Anna postawiła obok jej łóżka małe krzesełko i posadziła misia.
Jej mama zawsze tak robiła: stawiała stołek obok łóżka i zostawiała prezent urodzinowy dla Anny w nocy, czekając, aż zaśnie.
Marta budziła się i zawsze piszczała z zachwytu, nie mogąc się opanować. Jej ojciec zwykle się złościł, ale matka była szczęśliwa.
Teraz Anna robiła to samo dla swojej córki. A kiedy jej córka budziła się wcześnie rano i znajdowała prezent, piszczała z zachwytu, tak jak wtedy, gdy była mała.
Anna stała i cieszyła się tak jak kiedyś jej matka.
Marta obudziła się, przytuliła misia polarnego i wtuliła twarz w jego ucho.
Anna zawsze pytała córkę, czy podoba jej się prezent, a Marta z radością powtarzała, że nie mogła prosić o lepszy.
Najlepszy miś pozostał przyjacielem Marty na zawsze. Prawie na zawsze. Zabrała go ze sobą, gdy wstąpiła na stołeczny uniwersytet. Cierpliwie czekał na nią każdej nocy na łóżku w akademiku. Potem wrócił z nią do domu.
Ale nie zostali z Anną na długo. Marta dostała propozycję pracy na drugim końcu kraju. Niedźwiedź polarny wyjechał ze swoją właścicielką.
Potem, dziesięć lat później, wrócił i został na jakiś czas. A potem znów poleciał i czekał na Martę codziennie po pracy.
Marta wysłała swojej matce zdjęcia siebie z niedźwiedziem pod palmą nad morzem oraz jej i niedźwiedzia podczas pracy w dalekiej Szwecji.
Kiedy Anna rozmawiała z córką na Skype, zauważyła, że niedźwiedź jest teraz prawdziwym niedźwiedziem — białym. Śmiejąc się, poprosiła córkę, by nie pozwalała mu odwiedzać jej krewnych, bo ucieknie i ją zostawi.
Marta roześmiała się i powtórzyła, że przyjaciele cię nie porzucają, a potem nie rozpoznają, nie szkodzi, że jest biały teraz. Obróciła go przed ekranem i powtórzyła, że po tych wszystkich ruchach wkrótce stanie się brązowy, tak jak chciała.
Anna przypomniała sobie. Miała nadzieję, że niedźwiedź polarny ochroni jej córkę. I że będzie miała z kim dzielić smutki i żale, tak jak wtedy, gdy była mała. Szeptała mu do ucha sekrety przed snem, opowiadała o swojej pierwszej miłości, a potem płakała z powodu tej bezsensownej pierwszej miłości. Milczał, słuchał i nikomu nie zdradzał sekretów swojej kochanki.
Ale przez ostatnie dwa lata Anna miała niedźwiedzia polarnego mieszkającego z nią. Tak się złożyło, że Marta przyjechała odwiedzić matkę. Nie było jej przez cały miesiąc, ale jej praca zadzwoniła i dała jej 24 godziny na spakowanie się, wszyscy zostali pilnie przeniesieni do pracy w innym kraju.
I w pośpiechu zapomnieli o niedźwiedziu.
A teraz niedźwiedź czeka na swoją panią w domu Anny. Z tęsknotą wygląda przez okno, mając nadzieję zobaczyć samolot, którym Marta leci do domu.
Pewnego ranka sąsiadka Anny krzyczała, wyglądając przez okno, oburzona, że w jej wolny dzień przeszkadza jej cicha muzyka za oknem. Jej mąż, zaskakująco spokojnie, powiedział kobiecie, że wstała już o 7 rano i że codziennie ma wolne.
Sąsiadka Anny powtarzała, że jest stara, a potem otworzyła okno i krzyknęła do Anny. Mąż, widząc, co zrobiła żona, zamknął okno i nakrzyczał na nią.
Znów wyjrzała przez okno. Anna tańczyła przy wejściu z ogromnym niedźwiedziem polarnym. Nieopodal, na ławce pokrytej śniegiem, stał duży głośnik i cicho grała piosenka o jej matce. Anna przytuliła misia i rozpłakała się.
Drugi rok z rzędu Marta zamówiła na Dzień Matki aktora przebranego za niedźwiedzia polarnego z dalekiego kraju. Przyjeżdżał, zakładał kostium i włączał muzykę. Następnie naciskał przycisk 15 na domofonie, chowając za plecami ogromny bukiet róż. I machał łapką, bo wiedział, że jego mała i bardzo samotna mama, Irina, już stoi w oknie i czeka na niego.
Zeszła z trzeciego piętra, przytuliła misia i tańczyła z nim przez całe pół godziny, za które zapłaciła. Przyciskała się do jego piersi i szeptała wszystkie swoje sekrety i zmartwienia. A potem powiedziała mu, żeby tam był, żeby zaopiekował się jej Martą, w tym odległym innym kraju.