Marta stała przed witryną i patrzyła na rybę. Była bardzo droga, ale nie miała pieniędzy, więc zalała się łzami: „Jeśli ją kupię, nic mi nie zostanie”

Marta stała przed ladą w dziale rybnym. Spojrzała na łososia. To szaleństwo, ile to kosztuje.

Muszę kupić trochę dla mojego kota, właśnie wyzdrowiał z choroby, jest taki słaby. Uwielbia świeże ryby.

Nie wie, że Marta została zwolniona z pracy. Cóż, nie została zwolniona. Została zwolniona z własnej woli z powodu intryg intrygantki.

Nie jest łatwo znaleźć nową pracę po pięćdziesiątce.

A mój syn jest uwikłany w kredyty. Jego żona spodziewa się dziecka. A jemu zostało bardzo mało pieniędzy, z których musi jakoś żyć.

A tu łosoś za taką małą sumę. Ale w porządku, kupię trzysta gramów. Tak właśnie pomyślała Marta.

I nagle zobaczyła stojącą obok złą kobietę z poprzedniej pracy. Tę samą, która intrygowała, wrabiała, namawiała…

I ciągle robiła uszczypliwe żarty o niemodnych ciuchach, śmiesznych fryzurach, pechu i bezwartościowości… Przez nią straciłam pracę. A teraz intrygantka stoi i uśmiecha się do Marty.

Tak, wyszła w starym płaszczu. W starych butach. Bez makijażu i bez włosów. I patrzy na łososia, porusza ustami, liczy w myślach, ile pieniędzy zostanie na karcie. Żałosny widok. I śmieszny.

Marta głośno poprosiła o zważenie kilograma łososia. Ekspedientka energicznie zważyła łososia.

Marta wzięła łososia i odeszła, dumnie unosząc głowę bez fryzury. „On uwielbia łososia!”

To wszystko było takie śmieszne. Takie dziecinne. Ale Marta szła i śmiała się, pamiętając zdezorientowaną minę zazdrosnej dziewczyny.

Chociaż mogła płakać, nie miała już pieniędzy. Oddała wszystko za bladoróżową, delikatną, drogą rybę. I jeszcze coś bardzo ważnego, co nie ma nazwy. Ale każdy zna to uczucie.

Wróciła do domu. Pokroiłam łososia na plasterki. Kot był zachwycony! Jak się okazało, naprawdę uwielbiał łososia. Po prostu go uwielbiał! Marta usmażyła kawałek dla siebie. Był bardzo smaczny.

Marta obiecała sobie, że tego dotrzyma. Rozpłakała się. Roześmiała się, przypominając sobie zazdrosną minę. Wyjęła z szafy najlepszą garsonkę, którą oszczędzała. Wyjęła makijaż, nałożyła go i ładnie ułożyła włosy. Spryskałam się perfumami… Spojrzałam w lustro — byłam piękna!

I zaczęła pisać, dzwonić, szukać pracy! I od razu jej się poszczęściło. Chociaż nikt nie widział, jak się zmieniła. Ale miała szczęście! Natychmiast znalazła dobre miejsce.

W domu były zapasy i karma dla kotów: zwykła karma dla kotów. Była w saszetkach. Chociaż kot był trochę zaskoczony. Uwielbiał łososia! Ale jego apetyt po wyzdrowieniu był doskonały. I kot zjadł jedzenie. Za pierwszą pensję kupiliśmy mu kawałek łososia. Mały! Ale oni jedzą przysmaki po trochu.

I stopniowo zaczyna się dobry okres życia. I trzeba dobrze wyglądać. Kto wie, kogo spotkamy? Może zazdrosną osobę. A może miłość…

„Siostra zabrała mi narzeczonego, a wszyscy moi krewni stanęli po jej stronie: Powinnaś pomagać swojej siostrze”

„Kiedy dowiedziałem się, że mój teść od dłuższego czasu mieszka w dwóch rodzinach, nie wiedziałem, czy powiedzieć o tym żonie: Proszę, niech wszystko zostanie jak jest, kocham Natalię”

„Kilka lat temu opuściłam męża i dzieci, teraz zdaję sobie sprawę, że to był błąd: już cię nie potrzebujemy, zostaw nas w spokoju”