„Siostra zabrała mi narzeczonego, a wszyscy moi krewni stanęli po jej stronie: Powinnaś pomagać swojej siostrze”

Andrzej został przyjęty przez moją rodzinę jak członek rodziny.

Mama z radością częstowała przyszłego zięcia pierogami, tata paplał o wędkarstwie i namawiał narzeczoną, żeby w następny weekend pojechała z nim w miejsca, które są „po prostu wow”.

Siostra Ola, wieczna sceptyczka i pesymistka, w ogóle nie odrywała od niego wzroku. Później powiedziała, że nigdy nie spotkała tak interesującego i inteligentnego faceta.

Powiedziała, że mam szczęście, znajdując takie samorodki. Roześmiałam się i odpowiedziałam, że tak jak nasz tata, znam podejrzane miejsca.

Pół roku temu zaczęliśmy z Andrzejem przygotowania do ślubu. Szukaliśmy sukienki dla mnie i garnituru dla niego.

Znaleźliśmy i uzgodniliśmy fotografa. Wpłaciliśmy zaliczkę za restaurację i zaprosiliśmy muzyków. I wtedy otrzymałam wiadomość na mój telefon komórkowy, jak tani detektyw.

Wiadomość głosiła, że mój narzeczony zdradza mnie z moją siostrą. Osoba ta kpiąco zasugerowała, abym wróciła wcześniej z pracy do domu, aby przyłapać zakochane gołąbki razem.

Nie chciałam robić sceny, skandalu, a tym bardziej wdawać się w kłótnię z siostrą. Po cichu spakowałam swoje rzeczy i poszłam do swojego pokoju.

Następnego dnia otrzymałam telefony od moich krewnych. Moja mama płakała, mówiąc, że to moja wina. Jak mogłam nie zauważyć, że Ola wpadła na mojego Andrzeja?

Moja matka skwapliwie zauważyła, że nie śledziłem chłopca. Takie złoto powinno się trzymać w sejfie. Zawsze byłam w podróży służbowej. Więc je zabrali.

Moja matka skromnie przemilczała fakt, że moja własna siostra zabrała pana młodego. Stopniowo okazało się, że o romansie Andrzeja z Olą wiedzieli wszyscy. Wszyscy oprócz mnie.

Tylko ja niczego nie zauważyłam i wierzyłam mu jak idiotka. Oczywiście ślub nie wchodził w grę. Tymczasem pan młody odcinał mi telefon i pisał setki wiadomości.

Powiedział, że musimy dojść do porozumienia. Zebrałam całą swoją wolę w pięść i przyszłam na spotkanie. Szczerze mówiąc, do końca miałam nadzieję, że mój ukochany powie, że jego romans był błędem, że nadal mnie kocha.

Ale nie. Andrzej zaczął mi opowiadać, że od pierwszej chwili miał na oku moją siostrę. Powiedział, że cierpiał przez pół roku jak porządny człowiek.

A fakt, że nie zerwał ze mną od razu, wynikał z tego, że jako przyzwoity człowiek nie mógł złamać danego mi słowa. Kiedy po raz piąty powiedział, że jego moralność jest w porządku, nie wytrzymałam i kazałam mu zapomnieć o tym słowie i nigdy nie wypowiadać go na głos.

Spotykał się z nami obiema przez pół roku, o jakiej przyzwoitości możemy mówić?

Nie, on jest taki dobry, wystarczy na niego spojrzeć. Potem wszystko się rozmyło. Rzuciłam się w wir pracy i to była jedyna rzecz, która uratowała mnie przed głęboką depresją.

A moja siostra i cała nasza rodzina kontynuowała przygotowania do ślubu, jakby nic się nie stało. Tylko nie ze mną. Ola zdecydowała się nawet zatrzymać sukienkę, którą wybrałam. Dobrze, że miałyśmy ten sam rozmiar.

Ostatnią kroplą był jej telefon z prośbą o wysłanie czeku na częściową zapłatę za restaurację.

I co w tym wielkiego, jej zdaniem, że już wpłaciłam zaliczkę na bankiet. Pieniądze Andrzeja zresztą tam są. Byłam tak oszołomiona, że na początku milczałam przez pięć minut.
Myślę, że zarówno moja siostra, jak i mój były narzeczony byli. Bez mrugnięcia okiem sprzedaliby własną matkę za dwa złote.

Ola kontynuowała, że nie powinnam być taka małostkowa, że mogłabym po prostu dać im czek i żyć dalej. Nagle byłam tak wściekła, że aż się przestraszyłam. Ale potem zebrałam się w sobie. Tak, powiedziałam, wpłaciłam zaliczkę na bankiet. Ale dlaczego, na Boga, miałabym dawać im taki wymyślny prezent?

Ola znów zaczęła opowiadać o tym, jak razem z moim byłym zainwestowaliśmy w lokatę. Przerwałam ją. Powiedziałam, że nic nie wiem, niech udowodni, czy jego pieniądze tam były, czy nie.

Powiedziałam jej wprost, że ukradła mi narzeczonego i że wyjdziesz za niego w mojej sukni. Może powinnam załatwić im apartament dla nowożeńców w najdroższym hotelu.

Ola mamrotała coś jeszcze, była oburzona, ale ja już jej nie słuchałam. Powiedziałam: „Zwrócę zaliczkę za bankiet i poradzę restauracji, żeby z wami nie zadzierała. Rób jak chcesz i kręć jak chcesz.

Niemal natychmiast zadzwoniła do mnie matka, również ze skargami na tę nieszczęsną restaurację. Nawet jej nie słuchałam. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że zdecydowanie nie jestem na tej samej ścieżce, co moi krewni.

Zablokowałam całą rodzinę. Nie chcę ich znać! Zobaczymy, jak potoczą się losy zakochanych. Raz oszukany, zawsze oszukany, to na pewno!

„Kiedy dowiedziałem się, że mój teść od dłuższego czasu mieszka w dwóch rodzinach, nie wiedziałem, czy powiedzieć o tym żonie: Proszę, niech wszystko zostanie jak jest, kocham Natalię”

„Kilka lat temu opuściłam męża i dzieci, teraz zdaję sobie sprawę, że to był błąd: już cię nie potrzebujemy, zostaw nas w spokoju”

„Wychowałam Joannę jak własną córkę, a ona zostawiła mnie dla własnej matki: teraz mnie potrzebuje”