Razem z mężem z wyprzedzeniem zadbaliśmy o przyszłość naszego syna i kupiliśmy mu własne mieszkanie.
Kiedy powiedział nam, że zamierza się ożenić, musieliśmy szybko wyremontować i kupić wszystkie niezbędne meble.
Nawet naczynia, ręczniki i pościel czekały już na nowożeńców. Chcieliśmy tylko tego, co najlepsze dla naszego jedynego syna.
Para natychmiast wprowadziła się osobno. Po ślubie również mieli swoje własne lokum.
Warto powiedzieć, że nasza synowa była całkiem odpowiednia, ale po urodzeniu dziecka wszystko się zmieniło.
Przyjęliśmy żonę naszego syna jak własną córkę. Zawsze dawałam jej luksusowe prezenty. Jeśli zamawiałam futro dla siebie, nie zapominałam o synowej.
Jeśli pojechaliśmy z mężem na wakacje, młodzi ludzie dostawali bony za darmo. I po tym wszystkim, co zrobiliśmy, dziewczyna ma czelność wyrażać jakieś wyrzuty i skargi.
Nie zapomnieliśmy również o naszym wnuku. Zawsze dostawał najlepsze prezenty od dziadków, a odkąd skończył 7 lat, tradycyjnie dawaliśmy mu pieniądze w odpowiedniej kwocie.
Kupiliśmy na nasz koszt wózek, jego pierwsze ubranka i łóżeczko. Nawet młoda mama po porodzie otrzymała złoty zegarek w dowód wdzięczności za wnuka.
Nikt nie ingerował w wychowanie dziecka. Jesteśmy z mężem pewni, że rodzice powinni tak postępować.
Jednak synowa nadal traktuje nas bardzo chłodno. Nie zadzwoni do nas ani razu i nie zapyta, co u nas słychać. Wydaje się, że jesteśmy dla niej nikim.
Zabierała nawet wnuka do swojej matki w innym mieście, kiedy nie mogła zostać z dzieckiem. Mimo że mieszkałam niedaleko. Jak można to wytłumaczyć? Starałam się jak mogłam zaprzyjaźnić z synową i chciałam być dobrą teściową, ale nic z tego nie wyszło. Niestety, nie ma jednej uniwersalnej gry.
Ale co mogę powiedzieć, skoro młodzi ludzie nie doceniają tego, co im „spada z nieba”? Nikt nie podziękował mi i mojemu mężowi za mieszkanie. Inni marzą o własnej nieruchomości z takim metrażem, ale nasze…
Przed ślubem postanowiłam nie kupować zasłon do salonu. Pomyślałam, że dzieci się wprowadzą i powieszą co im się spodoba. I co myślicie? Dziesięć lat później, a okna nadal gołe. Nie wytrzymałam i zapytałam, dlaczego synowa jeszcze nie zajęła się zasłonami, a w odpowiedzi usłyszałam, że nic nie zrobi, bo to nie jej własność.
Dopiero po moich wielokrotnych uwagach syn w końcu coś powiesił. Wszyscy są przyzwyczajeni do narzekania na teściowe, ale chcę wam powiedzieć, że synowe bywają różne.
Jak myślisz, dlaczego kobiecie nigdy nie udało się zbudować dobrych relacji z synową?